Jurasz Witold - Demony Rosji.pdf

(1160 KB) Pobierz
Copyright © Witold Jurasz, Czerwone i Czarne
Projekt okładki
 Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN
Korekta
Agnieszka Gzylewska
Czerwone i Czarne Sp. z o.o. sp. k.
ul. Niedźwiedzia 4C,
02-737 Warszawa
Wyłączny dystrybutor
Dressler Dublin sp. z o.o.
ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Mazowiecki
tel. (+ 48 22) 733 50 31/32
e-mail: dystrybucja@dressler.com.pl
www.dressler.com.pl
ISBN 78-83-66219-64-9
Warszawa 2022
Wstęp
 
 
 
W 2005 roku po zakończeniu pracy w Ministerstwie Obrony Narodowej
dostałem propozycję wyjazdu na placówkę dyplomatyczną do Moskwy.
Gdy wszystkie formalności miałem już za sobą, spotkałem się z  kilkoma
byłymi dyplomatami, prosząc ich o  rady i  sugestie. Usłyszałem wiele
dobrych rad, ale najlepszej – nie tyle może nawet rady, ile lekcji życia –
udzielił mi przyjaciel mojego ojca, wieloletni pracownik Ministerstwa
Handlu Zagranicznego Andrzej Werner. Zadał mi on otóż pytanie, co będę
robił jako dyplomata. Odparłem, że będę reprezentował Polskę. Andrzej
Werner popatrzył na mnie z  mieszaniną życzliwości i  politowania.
Powiedział, że sądził, że jestem trochę bardziej inteligentny, po czym
wysłał mnie do kuchni, żebym zrobił jemu i sobie kawy. Gdy wróciłem po
kilku minutach, mój rozmówca powiedział: „To teraz niech pan słucha
i  zapamięta na całe życie. Polskę reprezentuje ambasador, czasem jego
zastępca… Pan jako młody dyplomata może Polskę reprezentować, tyle że
w złym tego słowa rozumieniu: jak się pan spije i będzie na tyle głupi, żeby
dać się jeszcze nagrać. Jako młody dyplomata nikogo i  nigdy pan nie
reprezentuje. I niech sobie pan wbije raz na zawsze do głowy, że na razie
nie będzie pan nikim ważnym, bo w polskiej dyplomacji nadętych bubków,
którzy są nikim, a sądzą, że są ważni, zawsze było za dużo. Jedyne zadanie,
które pan ma w  Moskwie, to chodzić wszędzie, gdzie się da, słuchać,
obserwować, jak się da, zrozumieć i pisać szyfrogramy. Jak będzie pan to
dobrze robił, zrobi pan karierę i  kiedyś będzie pan może reprezentował
Polskę”. Następnie zaś dodał: „A jak będzie pan to robił za dobrze, to nigdy
pan Polski nie będzie reprezentował, bo pana wykończą, przy czym nie oni,
a nasi”. Brutalny realizm był tym, co skądinąd bardzo często zauważałem u
dyplomatów, urzędników i  ludzi ze służb, którzy wywodzili się jeszcze
z  czasów PRL. Zapewne większość z  nich w  latach realnego socjalizmu
mogła wybrać inaczej, lepiej, ale prawda jest taka, że najwięcej nauczyłem
się właśnie od starych wyjadaczy z ową PRL-owską przeszłością.
To, co usłyszałem od Andrzeja Wernera, to w  istocie de nicja pracy
młodego dyplomaty. To zarazem słowa, które de niują książkę, którą
oddajemy w  Państwa ręce. Nie będzie to zapis mojego udziału w  wielkiej
polityce, gdyż jako dyplomata w  Rosji byłem zbyt niski rangą, by brać
udział w  wielkiej polityce, choć zdarzyło mi się być blisko istotnych
Zgłoś jeśli naruszono regulamin