Ohanka (właśc. Daria Śmigielska) - Must Read Stories 02 - Otchłań ciszy i spokoju(2).pdf

(4193 KB) Pobierz
Czarnym Gwiazdom,
którym udało się uciec od przeznaczenia.
Napisz o mnie piosenkę. Ułóż piękne rymy do cierpienia. Nie miej mi za złe, że zaszłam Ci za skórę.
Już po pierwszym spojrzeniu wiedziałeś, że tak się stanie.
Oszalejmy. Pozbądźmy się odrętwienia, poznajmy ochotę i ciepło. Czytaj mi te wiersze
o nieszczęśliwej miłości, które tak cierpliwie czekają na nasze nadejście. Nie stój tak w progu. Nie każ mi
czekać.
Odsuńmy się od siebie tylko po to, aby poczuć, jak umieramy w tej rozłące. Byłbyś moim
najpiękniejszym obrazkiem, najczystszym dźwiękiem, echem z odpowiedzią.
Pojedynczy fioletowy piorun udekorował niebo, a zaraz po nim rozbrzmiał grzmot, wywołując na
moim ciele dreszcze. Wszystko przemokło w kilka minut po rozpoczęciu ulewy. Całe miasto poddało się
żywiołowi. W końcu nic innego nie miało znaczenia.
Sąsiedzi z naprzeciwka mieli szczęście, że po południu wstawili do środka kartony wypełnione
rzeczami. Gdyby nie to, wszystko byłoby zniszczone.
Nie znałam ich. Nie miałam pojęcia, kim byli. Mama wyjaśniła mi, że to starsze małżeństwo, które
postanowiło przeprowadzić się na wybrzeże, w spokojniejsze miejsce.
„Rzeczywiście, bardzo spokojne” – pomyślałam wtedy.
A więc mogłam to przyznać. Już nie byliśmy tu nowi. Minęło sporo czasu i można było stwierdzić, że
zadomowiliśmy się tutaj na dobre.
Jednak wciąż czegoś mi brakowało. Byłam pusta w środku. Coś opuściło moją duszę – jakaś świeża,
niedawno narodzona cząstka, która dopiero zaczęła przeobrażać się wewnątrz mnie, została mi odebrana,
skradziona.
Obawiałam się, że już nie wróci.
Powstrzymałam głośne westchnięcie, jakby ktokolwiek mógł mnie usłyszeć. Mama spała, wykończona
męczącym dniem. Aktualne promocje na wycieczki do wybranych krajów Europy przyciągnęły wielu
chętnych, a ona miała na głowie całe biuro.
Zazdrościłam jej tego, ponieważ ja nie potrafiłam odnaleźć się w niczym, czego próbowałam się
chwycić. Nie byłam nawet pewna, czy czułam smutek. Nie byłam zrozpaczona. Funkcjonowałam,
uśmiechałam się, do tego spędzałam czas z mamą, bratem, przyjaciółmi, uczyłam się, by nadrobić program
nowej szkoły i w pełni wpasowałam się w życie w nowym mieście. Wszystko pozostawało na swoim miejscu.
Panował spokój.
Nieprzerwanie panował spokój.
Oparłam głowę o parapet i przyglądałam się błyskom w oddali, kryjącym się gdzieś daleko
w chmurach. Piorun pokazywał się na ułamek sekundy, po nim następował grzmot, a po każdym ogłuszającym
grzmocie moje serce przyspieszało. Wszystko działo się tak szybko – gałęzie upadały na ulicę, pozbierane
niedawno w kupkę liście ulatywały daleko. Burza była pełna zamętu, ale towarzyszący jej chaos nie był
najgorszym elementem przedstawienia.
Ponieważ potem nastała cisza; błoga cisza, która opanowała miasto, gdy burza pognała dalej. Liście
opadły i tylko nieuporządkowana ulica była dowodem na to, że cokolwiek się tu działo. Burza odeszła równie
gwałtownie, jak się pojawiła. Zaniepokojona pustką przestraszyła się i uciekła.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin