Jan Baszkiewicz - Historia Francji.pdf

(17998 KB) Pobierz
JAN BASZKIEWICZ
HISTORIA
FRANCJI
OSSOLINEUM
JAN BASZKIEWICZ
HISTORIA FRANCJI
WROCŁAW • WARSZAWA • KRAKÓW
ZAKŁAD NARODOWY IMIENIA OSSOLIŃSKICH
WYDAWNICTWO
Okładkę projektował
JACEK SIKORSKI
Redaktorzy I wydania
EWA RACZKOWIAK i STEFANIA SŁOWIKOWA
Redaktor IV wydania
JOLANTA KAWALEC
Redaktor techniczny
RYSZARD ULANECKI
© Copyright by Zakład Narodowy imienia Ossolińskich
Wydawnictwo, Wrocław 1974, 1999
Wydanie czwarte poprawione i uzupełnione
ISBN 83-04-04397-1
Printed in Poland
Druk i oprawa Wrocławska Drukarnia Naukowa PAN
im. S. Kulczyńskiego Sp. z o. o.
OD AUTORA
ten różni się trochę od poprzed­
nich wydawnictw ossolińskiego cyklu historii krajów świata. Nie zamyka
opisu na 1945 r., lecz prowadzi narrację aż do Piątej Republiki, która
należy do żywej, jeszcze płynnej francuskiej współczesności. Jest także
obszerniejszy od poprzednich tomów. Oczywiście to nie przesunięcie daty
granicznej wykładu poza 1945 r. spowodowało ów wzrost objętości.
Usprawiedliwia go, po pierwsze, historyczna rola Francji, po drugie zaś
chęć zastosowania nieco odmiennej konwencji pisarskiej.
Dziejowe znaczenie Francji nie wymaga uzasadnień. Uznając, że to
rzecz oczywista, należało zapewnić odpowiednie miejsce nie tylko jej
historii politycznej, jakże fascynującej, ale również dziejom jej społeczeń­
stwa. Wypadało uważnie pochylić się nad dorobkiem francuskiej kultury.
Należało wreszcie pamiętać o barwnej historii związków Francji z Polską
i Polakami. Rozwinięcie wszystkich tych wątków ogromnie zwiększyło
objętość tekstu, zmuszając autora (i skłaniając Wydawcę: pragnę mu za
to podziękować) do rezygnacji z wcześniej zaplanowanych limitów.
Napisać historię Francji dla polskiego czytelnika nie jest łatwo.
Wiedza o francuskiej historii i kulturze wśród Polaków zawsze była
rozległa. Mamy do nich stosunek bardzo osobisty, nieraz różnimy się
w opiniach na niektóre sprawy (nasz stosunek do Bonapartego stanowi tu
przykład klasyczny, ale wcale nie jedyny). Dzieje i tradycje Francji
potrafią poruszać nasze emocje zbiorowe. Trudno zapomnieć wstrząs,
jaki w okupowanej Warszawie w czerwcu 1940 r. wywołał upadek Paryża.
Pamiętamy, jak dwadzieścia siedem lat później przyjmowano w polskich
miastach pierwszą wizytę prezydenta Republiki Francuskiej. Doprawdy
trudno pisać w Polsce historię Francji w sposób chłodny i bezosobowy.
Nie znaczy to, że można tę historię oceniać bezkrytycznie. W
1625 r. sławny Holender Hugo Grocjusz twierdził, że tylko królestwo
niebieskie jest lepsze od królestwa Francji. Łatwo mnożyć podobne
opinie. Nie mam powodu, by ukrywać także i moją sympatię dla kraju,
0 którym piszę. Tym trudniejsze zadanie: pogodzić tę sympatię z trzeźwą
oceną procesu historycznego.
Starałem się znaleźć dla tej książki konwencję pisarską mniej może
akademicką, bardziej osobistą. A przede wszystkim chciałem napisać
tekst, który służyłby do czytania, a nie tylko do sprawdzania nazwisk
1 dat: po to istnieją doskonałe encyklopedie. Nie mam pewności, czy
udało mi się to osiągnąć tak, jak zamierzałem.
T
om
Warszawa, w kwietniu 1972 r.
5
PRZED FRANCJĄ
Przed Francją była Galia.
(Augustin Thierry)
OSOBOWOŚĆ FRANCJI
Wspomnień mojego przyja­
ciela
Anatola France’a zaczynał swą edukację historyczną od recytowa­
nia rymowanej historii Francji pióra księdza Gauthiera. Na samym
początku wiersza zawierał znajomość z Faramundem, pierwszym z kró­
lów, „których na tron francuski w Galii wyniesiono” . Tak uczył się
dziejów ojczystych młody Francuz w połowie XIX w. Ale jeszcze
niedawno mediewista francuski Robert Latouche, wspominając swe
szkolne lata, cytował inny wierszyk o Faramundzie, pierwszym władcy
Francji, który panował w latach 420 —
428.
Nie szanująca szkolnej wiedzy historiografia krytyczna ujawniła już
przed laty, że ów dzielny Faramund jest postacią z legendy. Ale dla
tradycjonalistów odkrycie to skróciło tylko nieznacznie dzieje Francji.
Wystarczy odnaleźć we współczesnej francuskiej encyklopedii tablicę
chronologiczną królów Francji, by się przekonać, iż długi ich poczet
dzieli się na trzy „rasy”, tj. dynastie, a otwiera go król Meroweusz
(448 —458), dziad słynnego Klodwiga.
Merowingowie, potomkowie Meroweusza, są więc w tym schemacie
pierwszymi królami Francji. Zarazem od czasów romantycznej historio­
grafii niemieccy badacze zaczęli traktować Merowingów jako pierwszych
władców niemieckich. Chyba jednak nie będziemy próbowali rozstrzy­
gać, kto ma lepsze prawa do Merowingów, a kto ich sobie tylko
przywłaszcza: wdawanie się w te dawne spory byłoby zajęciem jałowym.
Narodziny państwa i narodowości są procesem nieskomplikowanym
tylko w kolorowych albumach z wizerunkami władców. Francja nie jest
oczywiście tworem jednego króla ani nawet jednej dynastii. Jej pojawie­
nie się na mapie Europy poprzedzał długi, splątany ciąg procesów
i zdarzeń.
Jeśli jednak mamy wystawić Francji metrykę urodzenia, to zgodnie
z rozpowszechnioną opinią wypiszemy ją na czterdzieste lata IX w.,
a zatem cztery stulecia po królu Meroweuszu. Dwa wydarzenia mają tu
wagę symbolu. W 842 r. tzw. przysięga strasburska dała okazję do
pierwszej solennej manifestacji różnic językowych między Francuzami
i Niemcami. W następnym, 843 roku układ w Verdun przyniósł podział
spuścizny po Karolu Wielkim pomiędzy trzech jego wnuków. Zachodnia
część imperium karolińskiego stała się trzonem państwa francuskiego,
a jej władca Karol Łysy może już uchodzić za francuskiego króla.
B
hater
o
7
R
Zgłoś jeśli naruszono regulamin