Snow Jenika - Niestosowne uczucia.pdf

(1398 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: Wicked Bedmate
Tłumaczenie: Marcin Machnik
ISBN: 978-83-283-9103-1
Copyright © 2020 by Jenika Snow & Cocky Hero Club, Inc
Cover design by: Designs by Dana
Polish edition copyright © 2023 by Helion S.A.
All rights reserved. No part of this book may be reproduced or transmitted in
any form or by any means, electronic or mechanical, including photocopying,
recording or by any information storage retrieval system, without permission
from the Publisher.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości
lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione.
Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie
książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie
praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi
bądź towarowymi ich właścicieli.
Niniejszy utwór jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych
postaci —
żyjących
obecnie lub w przeszłości — oraz do rzeczywistych zdarzeń
losowych, miejsc czy przedsięwzięć jest czysto przypadkowe.
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres
https://editio.pl/user/opinie/nieucz_ebook
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
Helion S.A.
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel. 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
https://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Poleć książkę na Facebook.com
Kup w wersji papierowej
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to!
»
Nasza społeczność
de92cd400142fab584898e9a5a29d59a
d
Rozdział 1.
Linda
— Jesteś zwolniona. Wynoś się z mojego biura.
Pod wpływem wrzasku Grahama Morgana wyrzucającego mnie
z pracy jednocześnie oblał mnie zimny pot i poczułam gorąco na
twarzy. Byłam przekonana,
że
wszyscy się na mnie gapią. Co za upo-
korzenie.
Nie rozpłaczę się. Nie rozpłaczę się.
Zamrugałam szybko kilka razy,
żeby
odeprzeć
łzy.
Rozklejenie
się na oczach wszystkich jeszcze bardziej by mnie pogrążyło.
Otwarłam usta,
żeby
coś powiedzieć, ale nic nie przychodziło mi
do głowy. Ben Shilling, menedżer marketingu w Morgan Financial
Holdings, z zaciśniętymi zębami pokręcił głową, odradzając mi
odzywanie się.
Więc się nie odezwałam.
Wyszłam oszołomiona, zawstydzona i załamana tym, co się stało.
A wszystko dlatego,
że
powiedziałam, iż jeden z jego klientów
nalega na spotkanie, mimo
że
pan Morgan chciał je przełożyć.
Zostałam zwolniona z powodu czegoś, nad czym nie miałam kon-
troli. Ale cóż, Graham Morgan reagował od razu, nie zastanawiając
się nad tym, czy jego zachowanie jest błędne i pochopne.
Idąc między boksami do swojego biurka, czułam,
że
wszyscy
się na mnie patrzą. Bez wątpienia słyszeli, jak Morgan na mnie
wrzeszczał. Oczywiście wiedzieli, jakim jest człowiekiem, ale i tak
nie było nic gorszego, niż zagrać w takim przedstawieniu na oczach
wszystkich.
3
de92cd400142fab584898e9a5a29d59a
d
Na pewno też wszyscy w duchu dziękowali losowi za to,
że
to
nie oni byli ofiarami.
Zatrzymałam się przy swoim biurku, na którym praktycznie nie
było nic poza rzeczami związanymi z pracą. Trafiłam tu zaledwie
kilka tygodni temu i z tego, co słyszałam od innych, tak długi staż
— lub krótki, w zależności od punktu widzenia — był swego ro-
dzaju rekordem na stanowisku sekretarki Grahama Morgana.
Ktoś przechodząc, gwizdnął cicho i mruknął:
— Kolejna odstrzelona.
Zerknęłam na niego, to był chyba Hank lub Harold, w każdym
razie ktoś o imieniu na literę H.
Obdarzył mnie wymuszonym uśmiechem, ale nie zatrzymał się.
Zamknęłam oczy i oddychałam powoli w poczuciu ponownego
upokorzenia, jakbym była na talerzu obrotowym, który nie chce
się zatrzymać.
Kolejna odstrzelona.
Najwyraźniej taki koniec był nieunikniony.
Wzięłam torebkę,
żakiet,
nawet swoją poranną kawę. Była już
zimna, ale miałam nadzieję,
że
zastrzyk kofeiny chociaż trochę
poprawi mi nastrój.
Odbyłam ponowną monotonną wędrówkę między boksami, mi-
nęłam salę konferencyjną z czterema oknami na jednej
ścianie.
Czułam,
że
wszyscy na mnie patrzą, i wiedziałam, co sobie myślą.
Może było im mnie szkoda.
A może uważali,
że
sobie na to zasłużyłam.
Cokolwiek chodziło im po głowach, nie miało znaczenia. Trzeba
wyrzucić to z głowy i pójść dalej. Sytuacja nie była jednak naj-
lepsza. Nie dlatego,
że
lubiłam tę pracę, lecz dlatego,
że
przyzwo-
icie w niej zarabiałam, a w tym mieście niełatwo o dobrze płatną
posadę.
Gdy już znalazłam się na zewnątrz budynku, znowu poczułam
wzbierające
łzy,
ale nie pozwoliłam im popłynąć. Owszem, chciało
mi się wyć, ale dlaczego miałabym pozwolić, by taki facet jak Gra-
ham Morgan miał nade mną taką kontrolę?
4
de92cd400142fab584898e9a5a29d59a
d
Zgłoś jeśli naruszono regulamin