Pippa Roscoe - Siedem życzeń księżniczki.pdf

(942 KB) Pobierz
PIPPA ROSCOE
Siedem życzeń księżniczki
Tłumaczenie:
Monika Łesyszak
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Marit przycisnęła rękę do gorsetu białej sukni dla
uspokojenia wzburzonych nerwów. Serce biło jak oszalałe, nie
w  radosnym oczekiwaniu na ślub, lecz ze strachu, że popełnia
wielki błąd. Zwolniło rytm, kiedy przypomniała sobie, dlaczego
ostatni raz pozwala sobie na lekkomyślność. Najmłodsza
svardyjska księżniczka doskonale wiedziała, co robi.
Kłamczucha!
Głos rozsądku zabrzmiał zadziwiająco podobnie do głosu
Frei. Obudził wyrzuty sumienia wobec starszej siostry, która
lepiej pełniła rolę matki niż ich własna.
Nie, Freya zdecydowanie by jej nie pochwaliła.
Zobaczyła w  lustrze, że drżą jej wargi. Czy matka nie
powinna przyjechać na ślub córki? Czy rodzina i przyjaciele nie
powinni uczestniczyć w uroczystości?
Wzięła głęboki oddech i  obejrzała za dużą, zbyt obfitą
suknię, odstającą przy dekolcie, którą kupili z  Andrém
poprzedniego dnia z  przeceny w  paryskim butiku. W  śnieżnej
bieli wyglądała blado.
Nie, nie z powodu sukni.
Kiedy Aleksander, jej starszy brat i  król Svardii, wezwał ją
do biura w pałacu przed dwoma tygodniami, myślała, że odkrył
jej sekret. Podejrzewała, że któryś z  pałacowych szpiegów
doniósł, że Marit planuje założenie młodzieżowej orkiestry
w centrum miasta.
Nie pozwolono jej wprawdzie studiować muzyki, ale nigdy
jej nie porzuciła. Utrzymywała swój plan w  sekrecie, bo
rodzina, a zwłaszcza rodzice, wróżyliby jej porażkę.
Ciągle ich zawodziła. Jako niezdarna dziewczynka potykała
się o  własne stopy albo wylewała sos czekoladowy na nową
sukieneczkę tuż przed świąteczną sesją fotograficzną. Później
omal nie wywołała międzynarodowego skandalu, kiedy
zapomniała o zasadach etykiety przy tajwańskiej delegacji.
Dwa tygodnie temu Marit zasiadła w  gabinecie brata
o  oryginalnym barokowym wystroju, lecz wyposażonym
w  najnowsze urządzenia elektroniczne. Intensywnie szukała
w  myślach argumentów dla obrony projektu, nad którym
pracowała od ośmiu miesięcy, od momentu ukończenia
studiów. Dlatego z  początku nie usłyszała oświadczenia
Aleksandra:
– Freya rezygnuje ze swojej pozycji. Nie ma wyjścia.
Zostaniesz następczynią tronu.
Serce Marit zamarło ze zgrozy, a  potem mocno zabiło
z przerażenia. Brat nie oczekiwał aprobaty tylko posłuszeństwa.
Spotkała Freyę przed wejściem do biura i  serdecznie
uściskała. Nie znała lepszej, bardziej wielkodusznej osoby niż
starsza siostra. Załamała ją wiadomość, że nigdy nie donosi
wymarzonej ciąży i  nie dostarczy monarchii co najmniej kilku
potencjalnych następców. Marit uważała, że to okrutna
i  niesprawiedliwa decyzja. Mogła porównać zaangażowanie
Frei w sprawy państwowe tylko z własną pasją do muzyki.
Serdecznie jej współczuła. Jeszcze bardziej, aczkolwiek
samolubnie, żałowała utraty własnej wolności. Od lat nie
pozostawiała wątpliwości, że nie spełnia pokładanych w  niej
nadziei. Uczono ją wprawdzie królewskiego protokołu, ale nikt
nie oczekiwał od niej spełniania monarszych obowiązków. Nie
na darmo prasa ochrzciła ją „zbuntowaną księżniczką”, choć
nigdy nie przyszło jej do głowy, żeby nie posłuchać rozkazu
królewskiego brata. Nigdy nie porzuciłaby najbliższych.
Pozwoliła sobie tylko na ostatni akt samowoli. Jako
następczyni tronu musiałaby bowiem poślubić utytułowanego
mężczyznę, wybranego przez brata.
Nie wyobrażała sobie intymnego związku z  nieznajomym.
Dlatego postanowiła wyjść za najbliższego przyjaciela ze
studiów Andrégo Du Salulta, zanim odwieczne prawo zwiąże jej
ręce. Dzięki niemu jakoś dotrwała do dyplomu z  ekonomii,
którą rodzice dla niej wybrali. André miał swoje powody, żeby
wziąć z nią ślub. O resztę na razie się nie martwili.
Jej rozważania przerwał krzyk zza drzwi najlepszego
apartamentu w paryskim hotelu Le Jardin Exquis:
– Nie,
monsieur!
Nie wolno panu tam wejść!
Chwilę później ktoś gwałtownie otworzył drzwi. W  progu
stanął zdeterminowany mężczyzna z  zaciśniętymi zębami.
Srebrzyste oczy patrzyły na nią tak, jakby ją znał.
Wbrew powszechnemu przekonaniu Lykos nie porywał
nałogowo panien młodych w  dniu ślubu. Owszem, czasami
korzystał z towarzystwa jakiejś uciekinierki sprzed ołtarza, ale
Zgłoś jeśli naruszono regulamin