1174. Marinelli Carol - Miłość się nie kończy.pdf

(703 KB) Pobierz
CAROL MARINELLI
Miłość się nie kończy
Tłumaczenie:
Ewelina Grychtoł
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)
PROLOG
– Alicio, czy ty znowu coś naściemniałaś?
– Ostatnio nie…  – Alicia zmarszczyła brwi, przyspieszając,
żeby nadążyć za Beatrice. Droga od ich domku do głównych
zabudowań klasztoru zajmowała dobre dziesięć minut, ale za to
rozpościerał się z  niej wspaniały widok na poszarpane
sycylijskie klify. – No, może kilka niewinnych kłamstewek.
– Znowu  – prychnęła Beatrice.  – Wiesz, czasem naprawdę
ciężko jest być twoją siostrą.
I choć karcące, słowa Beatrice sprawiły, że Alice zrobiło się
ciepło na sercu. Ponieważ to zabrzmiało, jakby były rodziną.
Znaleziono je w  oknie życia klasztoru w  odstępie zaledwie
kilku dni, przez co siostry nazwały je bliźniaczkami.
W dawnych czasach okno życia było używane regularnie. Teraz
zdarzało się to rzadko, ale fundator klasztoru pilnował, żeby
pozostało otwarte. Dziewczynki, jeśli nie zostały adoptowane,
żyły w  domu na terenie klasztoru i  otrzymywały darmową
edukację. Chłopcy natomiast pozostawali w  klasztorze rok, po
czym byli przekazywani do domu dziecka, chyba że zdążyli
w tym czasie znaleźć zastępczą rodzinę.
– Mamy szczęście, że jesteśmy dziewczynkami  – mawiała
Beatrice. – To taka dobra szkoła.
– Ja wolałabym urodzić się chłopcem  – odpowiadała Alicia
i  wzdychała, ponieważ nienawidziła chodzić do szkoły.  – Ale
gdybym była chłopcem, nie miałabym ciebie  – dodawała
z uśmiechem.
Choć nie były bliźniaczkami ani nawet biologicznymi
siostrami, Alicia lubiła udawać, że są rodziną. Tak też
wmawiała turystom, którzy czasem odwiedzali klasztorny
sklepik.
– Bliźniaczkami? – upewniali się, marszcząc brwi, ponieważ
Alicia i Beatrice nie mogły bardziej się różnić ani wyglądem, ani
usposobieniem.
– Tak  – odpowiadała z  przekonaniem Alicia, pakując ich
zakupy.  – Choć nie jednojajowymi, oczywiście. Nasi rodzice
zginęli w pożarze. Mama podała nas przez okno strażakom. To
była ostatnia rzecz, jaką zrobiła  – dodawała z  westchnieniem
żalu.
– Alicio Domenico! – karciła ją siostra Angelique. – Dlaczego,
na litość boską, miałabyś wymyślać takie rzeczy?
Odpowiedź Alicii zawsze była prosta.
– Bo to brzmi lepiej, niż że zostałyśmy porzucone.
Alicia pojawiła się pierwsza, żwawe dziecko z  kręconymi
ciemnymi włosami i  brązowymi oczami. Zakonnice zgadywały,
że musi mieć około tygodnia, co oznaczało, że  – przynajmniej
przez chwilę – ktoś ją kochał i troszczył się o nią. Znaleziono ją
wykąpaną i zawiniętą w kocyk, a do jej piżamki była przypięta
para złotych kolczyków. Choć wyglądała na dobrze odżywioną,
od razu chwyciła butelkę i przyssała się do niej, jakby umierała
z  głodu. Dopiero później zakonnice nauczyły się, że po prostu
taka jest jej natura. Była głodna nie tylko mleka, ale też uwagi.
Miłości…
Nazwano ją Alicia, po zakonnicy, która ją znalazła.
Natomiast jej nazwisko brzmiało Domenica, bo pojawiła się
w niedzielę.
Tydzień później, w  środku nocy, dzwonek w  oknie życia
znowu zadzwonił. Tym razem prawie nie było słychać płaczu,
a  dziecko było delikatne i  chude. Wciąż było pokryte mazią
płodową, co znaczyło, że miało dopiero kilka godzin.
Dziewczynka była tak blada, jak Alicia była smagła, i tak cicha,
że zakonnice martwiły się o  jej zdrowie. Choć było późne lato,
rozpaliły stary piec w  kuchni i  po nakarmieniu i  otuleniu
włożyły ją kołyski, w której leżała Alicia, żeby było cieplej.
Być może popełniły błąd, ponieważ od tego czasu Alicia
płakała głośno za każdym razem, kiedy je rozdzielano.
Dziewczynkę nazwano Beatrice Festa. Beatrice po zakonnicy,
która ją znalazła, i  Festa po jarmarku, który odbywał się
w  mieście w  dniu, kiedy się pojawiła. Wkrótce jednak okazało
się, że imię zupełnie do niej nie pasuje; Beatrice oznaczało tę,
która przynosi radość, a 
fiesty
były radosnymi wydarzeniami.
Ona jednak wyrosła na poważną, melancholijną dziewczynkę.
Alicia bardzo ją kochała, nawet wtedy, kiedy była taka jak teraz:
sztywna i obrażona.
– Znowu pływałaś z  Dantem Schininą w  rzece?  – zapytała
Beatrice.
– Nie!  – zaprzeczyła zgodnie z  prawdą Alicia.  – Ragno
powiedział, że to zabawa dla dzieci.  – Nazywała swojego
Zgłoś jeśli naruszono regulamin