1276. DUO Whitefeather Sheri - Umówmy się na randkę.pdf

(719 KB) Pobierz
SHERI WHITEFEATHER
Umówmy się na randkę
Tłumaczenie:
Katarzyna Ciążyńska
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Bailey Mitchell rozejrzała się po sali balowej w  słynnym
Beverly Hills Hotel urządzonym w stylu art deco. Salę zapełniali
jej rówieśnicy. Dla kogoś, kto jej nie znał, Bailey mogła uchodzić
na spokojną i  opanowaną. Miała na sobie elegancką małą
czarną, włosy spięte w  modny kok. Tymczasem tak bardzo się
denerwowała, że nie była w stanie normalnie oddychać.
Przyszła na spotkanie swojego rocznika z  liceum piętnaście
lat po maturze. Bailey była uznaną scenarzystką, niezależną
i  samodzielną, a  tymczasem czuła się tu jak nastolatka, którą
znów można zastraszyć. Plakietka z nazwiskiem nie pomagała.
Nie znosiła swojego zdjęcia z klasy maturalnej, a teraz miała je
przypięte na piersi.
Czy tylko ona zjawiła się tu sama? A może tylko ona czuła się
samotna? Żałowała, że Margot, jej najlepsza przyjaciółka,
wyjechała. Na szczęście zdąży na drugi dzień spotkania, na
piknik w Griffith Park. Tego wieczoru Bailey występowała solo.
Powiedziała sobie wcześniej, że musi tu przyjść, stawić czoło
przeszłości, pokazać tym dupkom, którzy ją zastraszali, że nie
będzie chowała się po kątach. Tymczasem właśnie stała
w  kącie, sącząc chardonnay. Co prawda dopiero przyjechała.
Czy zostanie na kolację?
Oczywiście, że tak, inaczej nigdy by sobie tego nie
wybaczyła. Miała nadzieję, że nie zacznie się jąkać, gdy już
otworzy usta. To się zaczęło w  liceum, kiedy się z  niej
wyśmiewano. Chodziła na liczne terapie, mimo to pod
wpływem stresu jąkanie powracało.
Zlustrowała tłum, szukając wzrokiem Wade’a Butlera. Był na
liście gości, widziała, że potwierdził obecność. W  szkole poza
Margot był jej jedynym sojusznikiem. Z  niego też się
podśmiewano, więc zwykle trzymał się na uboczu. Był
geniuszem komputerowym, który przychodził jej na ratunek,
gdy zauważył, że ktoś jej dokucza. Nosił długi czarny płaszcz
i wojskowe buty.
Dzieciaki w  innych szkołach też się tak ubierały, taka
panowała wówczas moda. W  ich prywatnej szkole wydawało
się to nie na miejscu. W  ostatniej klasie został aresztowany za
włamanie się na strony FBI. Zyskał dostęp do ich plików i przy
okazji rozwikłał kilka nierozwiązanych dotąd spraw
związanych z cyberprzestępstwami.
Niestety na FBI nie zrobiło to wrażenia. Wade miał wtedy
osiemnaście lat, więc jako dorosły spędził pięć lat w więzieniu.
W tej chwili był programistą komputerowym, konsultantem do
spraw bezpieczeństwa w  sieci oraz mówcą. Sławnym
miliarderem. Jak to się w  życiu plecie! Teraz nawet FBI
korzystało z jego usług.
Bailey nie widziała go od dnia, gdy wyprowadzono go
w  kajdankach, choć ostatnio czytała o  nim w  sieci
i w magazynie Entrepreneur. Sądząc ze zdjęć, Wade się zmienił.
Zamiast obszernego płaszcza i  glanów nosił modne garnitury.
Wyglądał świetnie.
Bailey nadal szukała go wzrokiem. W  sali nie brakowało
eleganckich mężczyzn. Beverly West Academy, w  skrócie Bev
West, zaliczała się do najlepszych prywatnych szkół w  Los
Angeles. Większość uczniów pochodziło z  zamożnych rodzin.
Wade nie był wówczas ani bogaty, ani biedny. Należał do tych,
których rodzice musieli coś poświęcić, by posłać dziecko do tej
szkoły. Swoją drogą niewiele wiedziała o  jego rodzinie, poza
tym, że jego matka zmarła, zanim trafił do Bev West,
i wychowywał go ojczym.
Rzadko mówił o sobie. Czasami jadał lunch z Bailey i Margot,
zwykle jednak siedział pochylony nad komputerem. Poza szkołą
się nie widywali.
Nagle Bailey poczuła, że ktoś zbliża się do niej od tyłu.
Pewnie facet. Jeden z  tych chłopaków, którzy próbowali
umówić się z  nią na randkę, by poznać jej matkę uważaną za
symbol seksu. Zwykle to dziewczyny jej dokuczały, za to wielu
chłopców wprawiało ją w zakłopotanie.
Zakręciła się na pięcie i stanęła twarzą w twarz z Wade’em.
Gdy się uśmiechnął, omal się nie rozpłynęła. Był przystojny
i dobrze zbudowany, jego rysy nabrały męskości. Jasnobrązowe
włosy zgodnie z  modą zaczesywał do tyłu, ale to szare oczy
z zielonymi plamkami zwracały jej uwagę.
- Cześć, Baily – powiedział. – Kawał czasu.
- Cześć, Wade. – Z trudem łapała oddech. Wade miał na sobie
ciemny garnitur, a  na nadgarstku wysadzany brylantami
Zgłoś jeśli naruszono regulamin