Jan Nowak
(Zdzisław Jeziorański)
Kurier z Warszawy
Warszawa - Kraków 1989
Spis treści:
Przedmowa. 5
Od autora. 8
Część pierwsza. 11
I. W domu i w szkole. Ostatnie echa 1863. Osiem dwój za Sienkiewicza. Piłsudski z bliska. E. Kwiatkowski - bohater pozytywny. Harcerska inwazja Zaolzia. Ojcowski dukat otwiera przyszłość. 11
II. Rozstanie z pracą naukową. Wrześniowy koszmar. Bitwa pod Uściługiem. W niewoli z Cyrankiewiczem. Ucieczka. 27
III. W Warszawie po kapitulacji. Niedoszły zamach na Hitlera. Pierwsze kroki w podziemiu: Tap i ZNak. W roli szmuglera nafty i bimbru. Zaprzysiężenie w ZWZ. 49
Część druga. 71
IV. Nieudane początki w BiP. Spotkanie z Horbowym. W Akcji „N”. „Żbik”. Pierwsza wyprawa przez granicę. W Kutnie i w Poznaniu. 71
V. Przygody „kolejarza”. W Sonderzugach. Bibuła „N”. W krzyżackim Malborku. 94
VI. „Kowalik”. Wielka wsypa. Śmierć Klimka. Kurier „Wosio”. Na Śląsku i w Łodzi. W poszukiwaniu niemieckiego podziemia. Psychologiczne bombardowanie Reichu. 108
VII. Podwójne życie. Szkot nauczycielem angielskiego. W Kuchni pani Goetlowej. Polska Podziemna w przekroju. Spełnione przekleństwo. 137
Część trzecia. 150
VIII. Odkrycie drogi do Szwecji. Sztokholm czy Londyn? Kurierka „Hilda”. Papieros od gen. „Grota”. Na statku „Szwenger” nie było kuriera „Zycha”. 150
IX. Dwie doby w luku z węglem. Przymusowe lądowanie na Gotlandzie. W gościnie u policjanta. U mety - w poselstwie RP. 161
X. Sztokholm - centrum wojennego szpiegostwa. Angielska reakcja na Katyń. Polski wywiadowca w japońskiej służbie. Jak sztandar „Miłość żąda ofiary” wydostał się na wolność. 180
XI. Droga powrotna. Białe noce w Luleå. W obozie beachcomberów. Rozstanie z Franciszkiem Klappem. 191
XII. „Drabant” zmienia kurs na Szczecin. Siedem dni i nocy w węglu. Aresztowanie „Hildy” i „Tadeusza”. SOS, które nie dotarło. Gestapo poszukuje Jana Kwiatkowskiego. Przez Szczecin do Gdyni. 201
XIII. Wsypa w Poznaniu. Powrót do Warszawy. „Żbik” i „Wosio” w więzieniu. Męczeńska droga kuriera „Tadeusza”. 214
Część czwarta. 228
XIV. „Czarny tydzień”. Śmierć Sikorskiego. Aresztowanie „Grota”. Rozmowa z „Prezesem”. Rozkaz wyprawy do Londynu. Spotkanie z „Gretą” - szczęśliwa trzynastka. Przygoda na Piusa. Komunistyczna dywersja. 228
XV. Rozmowy w BiP-ie. U Romana Knolla. Radiostacja „Świt”. Hazard i fiasko. 241
XVI. Gryps od „Żbika”. W poszukiwaniu angielskiego włosa. Śledztwo i wyrok. „Żbik” uwodzi kalefaktora Alfonsa. Ucieczka spod szubienicy. 255
XVII. Na odprawie u Dowódcy Ak. Triumwirat: „Bór” - „Grzegorz” - „Prezes” przekazuje czteropunktowy meldunek Naczelnemu Wodzowi. Katastrofa w Gdyni. Podejrzenia emisariusza „Górala”. 264
XVIII. Zostaję Janem Nowakiem. Prezent dla Churchilla. W Gdyni bez dachu nad głową. Przez Bałtyk po raz drugi. W więzieniu w Malmö. „Admiral Hipper” przychodzi z pomocą. W bombowniku „Mosquito” do Szkocji. 277
Część piąta. 297
XIX. W „Patriotic School” i w Oddziale Specjalnym sztabu Nw. Raport u Naczelnego Wodza. 297
XX. Polityczna geografia polskiego Londynu. Noc wigilijna u państwa Sosnkowskich. Premier i Naczelny Wódz - porównanie. Sprawa polska po Teheranie. 308
XXI. Rozmowa z Prezydentem RP. Podział na strefy okupacyjne przesądza los kraju. „Bór” przesyła plan „Burzy”. Polemika z Sosnkowskim. Anglicy wstrzymują zrzuty broni. Premier wytycza zadanie. 326
XXII. Rozmowy z Anglikami. Dalton i Bevin upominają Polaków. Archibald Sinclair oblewa zimną wodą. Polscy dyplomaci w walce. Kardynał Griffin obiecuje modlitwy. Arcybiskup Canterbury obiecuje pomoc. U Edena. 340
XXIII. Wywiad i lunch w redakcji „Timesa”. Przemówienie w Izbie Gmin. Sprawa mIsji Brytyjskiej w Polsce. Mikołajczyk przerzuca decyzje na kraj. 359
XXIV. Intryga mjr Mortona. Churchill oddaje pół Polski Stalinowi. Spotkanie z Józefem Retingerem. 375
XXV. Cenzura w BBC i w Polskim Radio. „Postscript after 9 o'clock news”. Na polskich stacjach lotniczych. Lord Vansittart krytykuje Churchilla. Tajna audiencja u Premiera W.B. 393
Część szósta. 412
XXVI. Fatalny skok spadochronowy przekreśla plany powrotu. Prowokator „Jarach” zdradza sieć łączności. Pierwszy „Most”. Apel dwóch emisariuszy. Zdobycz w Sarnakach otwiera drogę do kraju. 412
XXVII. Gen. Tatar utrudnia powrót, Sosnkowski przychodzi w sukurs. Przedwyjazdowe rozmowy. Ostatnie spotkanie z Mikołajczykiem. Koncepcje Premiera ratowania Polski. Tajemnicze słowa pożegnania. 427
XXVIII. W Gibraltarze z Naczelnym Wodzem. Ostatnia rozmowa z Sosnkowskim w Algierze. Instrukcje dla Dowódcy Ak. Nagłe rozstanie w Casercie. 448
Część siódma. 457
XXIX. W bazie „Jutrzenka”. Burza idzie ku Warszawie. Trzeci „Most”. Dramatyczna noc pod Tarnowem. Z powrotem na polskiej ziemi. 457
XXX. Powrót do stolicy. Melina na Żoliborzu. Znajomy z portretu. Warszawa przed burzą. 474
XXXI. Spóźniony raport emisariusza. Spotkanie z Delegatem Rządu. Początek dyskusji nad Powstaniem. Godzina „W” na Jasnej. 484
XXXII. Hotel „Victoria” - kwatera „Montera”. Echo z Londynu. Wolność na Świętokrzyskiej. Egzekucja gestapowca. Spotkanie z Pużakiem w fabryce Kamlera. 501
XXXIII. „Grzegorz” udaremnia zamiar opuszczenia miasta. Przydział do „Błyskawicy”. Mówimy do ściany. John Ward - angielskim korespondentem wojennym. Londyn usłyszał „Błyskawicę”. 514
XXXIV. Śmierć „Juli”. Sewastopolski pocisk w „Adrii”. Warszawa pozdrawia walczący Paryż. Z „Monterem” na Grzybowskiej. Tragiczna noc. 528
XXXV. Przeprowadzka do Ericssona. Barykada na Nowym Świecie. Przeprawa przez Aleje. Ślub z „Gretą” w Przytulisku. Na tyłach frontu. 544
XXXVI. Zostaję emisariuszem po raz trzeci. Odprawa u „Niedźwiadka”. Droga kanałami przecięta. Kapitulacja. Wielkie i małe tragedie. Losy psa Robaka. Pożegnanie z Warszawą. 556
Część ósma. 565
XXXVII. Komendant Obszaru Warszawskiego wypowiada posłuszeństwo „Niedźwiadkowi”. W Kielcach. Omyłka. Spotkanie z „Gardą”. „Straciliśmy córkę - witamy syna”. Z „Niedźwiadkiem” w Częstochowie. 565
XXXVIII. Na osi Kraków-Częstochowa-Pruszków. Delegat Rządu przyjmuje odpowiedzialność za Powstanie. Wytyczne „Niedźwiadka”. Okulicki o „Bitwie Warszawskiej”. 577
XXXIX. W Jasnogórskiej Kaplicy. Pod Piotrkowem. Czwarty „Most” odwołany. Witos z bliska. „Zo” przeciera szlak na Szwajcarię. Jeszcze raz w drogę. 593
Część dziewiąta. 606
XL. Przez Trzecią Rzeszę. Najdłuższy tunel świata. „Grüsse für Brunhilde”. Wigilia w Górach Schwarzwaldu. Komsomolcy spod Orła. „Tam jest wasza ojczyzna”. 606
XLI. Długi marsz. Porzuceni przez przewodników. Przygody na granicy. „Z tobą - wszędzie”. Aresztowanie. Między wolnością a zgubą. Azyl w Bazylei. Ucieczka z Elisabethstrasse. U mety w Bernie. Wsypa w willi la Vierzonne. 617
XLII. Szwajcarskie śledztwo. We wspólnej celi z sowieckim szpiegiem. Przez Lyon i Paryż do Londynu. U celu. 635
XLIII. Raport z Warszawy w prasie światowej. Druga intryga mjr. Mortona. Spotkanie i rozstanie z Mikołajczykiem. 644
XLIV. Powojenne rozmowy z głównymi aktorami dramatu. Gen. Komorowski i jego wspomnienia. Wyjaśnienia gen. Sosnkowskiego. Depesze przeznaczone dla historii. 656
Epilog. 669
Dokumenty. 681
Dokumenty: depesze, raporty, opracowania 681
Raporty i opracowania 735
Dodatek do trzeciego wydania. 792
Od wydawców. 806
Różne bywają pamiętniki, szczere i podfarbowane, pretensjonalne i proste, opisowe i psychoanalityczne, czyli egocentryczne. Materiał jest obfity, można więc mnożyć te podziały dzieląc je przede wszystkim zasadniczo na warte czytania i różnego gatunku makulaturę.
Pamiętnik Jana Nowaka należy bezwzględnie do tych, których przeoczyć nie wolno. Dotyczy spraw dla każdego Polaka najistotniejszych i mówi o nich otwarcie, bez zabezpieczania się przed krytyką z tej lub innej strony. Jest napisany z talentem, który pozwolił autorowi odtworzyć w sposób uderzający atmosferę opisywanych wydarzeń. Wprowadzając siebie na tle nakreślonego obrazu - obraz aktualizuje. Siebie zaś bynajmniej nie wynosi ponad innych. Dba o to, by być w swym sprawozdaniu rzetelny, a przy tym możliwie dokładny.
Jan Nowak należy do bardzo szczupłego grona kurierów, którzy zdołali się przedrzeć z kraju pod okupacją hitlerowską do sojuszniczego Londynu i zdać sprawozdanie naszemu rządowi na uchodźstwie. Poznałem go po jego pierwszej udanej przeprawie - uderzyła mnie szybkość jego orientacji w sytuacji politycznej brytyjskiej i naszych polskich trudnościach i kłopotach, a także jasność i precyzja w sprawozdaniach o sytuacji w kraju. Te przymioty zapewniały mu posłuch u naszych brytyjskich gospodarzy. Zapraszano go na rozmowy i zebrania, słuchano uważnie i na ogół przychylnie.
Treść ówczesnych rozmów i dyskusji znajdzie czytelnik przytoczoną szczegółowo w rozdziale książki poświęconym pierwszej wizycie w Londynie. Tę niespotykaną na ogół precyzję zawdzięcza pamiętnik dokumentacji przechowywanej w Studium Polski Podziemnej, Instytucie Polskim w Londynie oraz brytyjskiemu Public Record Office, który po upływie lat trzydziestu udostępnia przechowywane dokumenty. Autor z pomocą żony, kurierki „Grety” wsławionej w pamiętniku, wykorzystał te cenne źródła zapewniając wspomnieniom tym mocniej ugruntowaną autentyczność.
Książka Jana Nowaka nie jest antypamiętnikiem silącym się na nowatorstwo literackie. Swoje przeżycia wojenne przytacza kolejno jako przyczynek do wspaniałej epopei Armii Krajowej. W opisywanych Epizodach Jan Nowak jest jedną z osób działających - obok mężczyzn i kobiet, studentów, robotników i kolejarzy - wprowadza ją w tok opowiadania jak gdyby z zewnątrz, każąc czytelnikowi domyślać się swoich przeżyć wewnętrznych i patriotycznego uniesienia, które dla niego jak i dla wszystkich żołnierzy tej armii było źródłem siły.
Opisy poszczególnych indywidualnych i zbiorowych wyczynów - jak pierwsza wyprawa autora do Szwecji albo lot brytyjską Dakotą na polanę pod Tarnowem - są pasjonujące. Przebieg wydarzeń oddał szczegółowo jak w najlepszym dreszczowcu. Im prostsze zaś są słowa opisu, tym bardziej wzruszająca jest aura, która tę opowieść osnuwa.
Pozostała w moich oczach chłopska gromada, popychająca angielski samolot do startu, krzycząca nie bacząc na bliskich o kilkaset metrów Niemców - i zaraz potem obrazek chałupy bielonej na błękitno i jej gospodarzy - rzetelnych potomków Piasta Kołodzieja.
W końcowych rozdziałach książki autor zestawia swoje doświadczenia polityczne i dzieli się z czytelnikiem osądem o polskich i obcych politycznych przywódcach. Zatrzymuje się dłużej przy różnicy zdań i polityki Kazimierza Sosnkowskiego i Stanisława Mikołajczyka. Choć trzydzieści kilka lat minęło od opisywanych wypadków - sprawy te dla opinii polskiej nie przeszły jeszcze do historii i są, zwłaszcza na emigracji, przedmiotem polemiki. Pamiętnik Nowaka dostarczy jej paliwa. Przysporzyć by to mu powinno czytelników.
Wiem, że pamiętnikarzowi nie o to chodziło, ani też o zaostrzanie sporów. Chciał dać świadectwo prawdzie, takiej, jaką ją widział. Nie należy zaś w tym względzie do nieśmiałych.
dn. 12 czerwca 1977 r.
Edward Raczyński
Jako emisariusz Armii Krajowej nie wywarłem w czasie ostatniej wojny żadnego wpływu na decyzje polityczne i wojskowe, byłem natomiast naocznym świadkiem, który zetknął się bezpośrednio z czołowymi postaciami polskiego dramatu lat 1943-44 i oglądał go w chwilach najbardziej krytycznych z dwóch stron: z Warszawy i z Londynu.
Po zakończeniu mojej misji utrwaliłem swe wspomnienia na gorąco, dyktując je angielskiej stenotypistce z przeznaczeniem dla obcego czytelnika. Poniechałem zamiaru wydania książki po angielsku, gdy znalazłem się w zespole, który pomagał gen. Bór-Komorowskiemu w zbieraniu materiałów i dokumentów do jego wspomnień. Książka „The Secret Army”, ze względu na osobę autora, najlepiej spełnić mogła zadanie polityczne, jakim było przedstawienie wypadków z polskiego punktu widzenia i przekonanie zachodniego czytelnika o słuszności naszego stanowiska. W późniejszych latach zanadto byłem zajęty chwilą bieżącą, by móc powracać do przeszłości. Stało się to możliwe dopiero z chwilą opuszczenia Radia Wolna Europa. Zachowany długi angielski stenogram, zapiski, notatki, sprawozdania, kalendarzyki, zaproszenia - w połączeniu z dotyczącymi mnie depeszami i dokumentami w Studium Polski Podziemnej, Instytucie im. gen. Sikorskiego i w angielskich archiwach (HM Public Record Office) pozwoliły na odtworzenie nazwisk, dat, faktów oraz ich chronologii. Ogromną pomocą była korespondencja z ludźmi żyjącymi, którzy pojawiają się w tej książce, oraz wspomnienia ogłoszone drukiem. Starałem się uniknąć błędów i nieścisłości nieuniknionych jednak tam, gdzie mogłem polegać wyłącznie na własnej pamięci.
Kurier czy emisariusz przypomina trochę wystrzelonego w przestrzeń astronautę. On jeden tam w górze skupia na sobie powszechną uwagę, zbiera laury i oklaski, podczas gdy na ten wyczyn składa się mrówcza praca i ofiarny wysiłek tych na dole - zapomnianych i niewidocznych anonimów. Każda moja wyprawa, a licząc oba kierunki, tam i z powrotem, było ich w sumie pięć - stanowiła owoc zabiegów, żmudnych wysiłków i pomysłowości bardzo wielu zapomnianych dziś ludzi. Kilku torując mi drogę przypłaciło to życiem, inni więzieniem. Aby uzmysłowić czytelnikowi ten złożony mechanizm zbiorowego wysiłku i utrwalić go dla przyszłego historyka, załączone zostały w aneksie niektóre depesze wymienione między odległymi punktami Europy. Odbicie znalazły w nich nie tylko moje własne poruszenia, ale i starania tych, którzy organizowali i przecierali kurierskie szlaki. Załączone zaś wybrane dokumenty i raporty pozwolą czytelnikowi zapoznać się z poglądami autora, które wypowiadane były w czasie rozgrywających się wydarzeń, i porównać je z ocenami formułowanymi w chwili pisania tych wspomnień, a więc po upływie jednej trzeciej stulecia.
Pragnę podziękować wszystkim, którzy w tej pracy przyszli mi z pomocą. W pierwszym rzędzie mojej żonie, która z największym oddaniem przepisywała kolejne bruliony, wprowadzała poprawki, pomagała w sprawdzaniu danych i w poszukiwaniu dokumentów. Z wielką wdzięcznością myślę o ambasadorze Edwardzie Raczyńskim, który zechciał zaopatrzyć mój pamiętnik w życzliwą przedmowę. Książka ta zawdzięcza bardzo wiele przyjaciołom w kraju Z. i L. G. oraz T. J., których z nazwiska wymienić niestety nie mogę. Za zapoznanie się z maszynopisem i cenne uwagi wyrażam podziękowanie pp. Lidii i Adamowi Ciołkoszom, dr. Janowi Ciechanowskiemu, który odnalazł większość dotyczących mnie dokumentów w angielskich archiwach, i dr. Józefowi Garlińskiemu.
Nieskończenie cierpliwa i uczynna kol. Halina Czarnocka poświęciła wiele czasu i benedyktyńskiej pracy, szukając dla mnie depesz i raportów w Studium Polski Podziemnej. Z podobną pomocą spotkałem się ze strony p. mgr Reginy Oppmanowej i rtm. Wacława Milewskiego z instytutu im. gen. Sikorskiego. Wszystkie dokumenty pochodzące z brytyjskiego Public Record Office przedrukowane zostały za zezwoleniem kustosza tych archiwów.
Wahałem się, czy mogę wymieniać z imienia i nazwiska dawnych moich kolegów żyjących w kraju. Z tytułu stanowiska dyrektora Rozgłośni Polskiej RWE byłem od lat przedmiotem kampanii oszczerstw i falsyfikatów. Zadawałem sobie pytanie, czy pisząc o moich dawnych powiązaniach w Polsce Podziemnej nie wystawiam swoich kolegów i towarzyszy na szantaże i naciski. Przeważyło przekonanie, że ich nazwiska i zasługi pójdą w zapomnienie, jeśli nie zostaną w tej książce utrwalone.
Pamiętniki ogłaszane bezpośrednio po wypadkach wchodzą w zakres polityki. Pomijać w nich trzeba wszystko, co może dać broń do ręki wrogowi albo stanowi tajemnicę należącą do innych. Wspomnienia spisywane po latach są już tylko historią. Pisząc je, nie szedłem na żadne kompromisy wobec ludzi żyjących albo sympatyków ludzi zmarłych. Chciałem przekazać tym, którzy przyjdą po nas, obraz możliwie pełny, tak jak sam go widziałem, aby z doświadczeń naszego pokolenia mogli wyciągać własne wnioski na przyszłość.
W piętnaście lat po wojnie jeden z moich szkolnych kolegów przysłał mi z kraju niewielką broszurkę pt. „Młody las”. Zawierała materiały ze Zjazdu Wychowanków Gimnazjum Adama Mickiewicza w Warszawie.
Po raz pierwszy od 1939 r. zjechali się przedstawiciele roczników przeważnie urodzonych i wychowanych w okresie dwudziestolecia niepodległości. Wzajemna wymiana wieści o losach kolegów zamieniła ten zjazd w jeden wielki apel poległych. Na końcu książeczki umieszczono ich długą listę. Odnajdywałem znajome nazwiska towarzyszy szczenięcych lat, którzy rozbiegli się na wszystkie strony ze starego budynku na Sewerynówku po ostatnim, pożegnalnym, maturalnym przyjęciu. Teraz stawały mi przed oczyma ich młode twarze, gdy odczytywałem nazwiska, przy których jak w litanii powtarzały się te same słowa: rozstrzelany na Pawiaku, powieszony w Oświęcimiu, zginął w Powstaniu na Woli, zginął w ataku na PASTę, zginął w bitwie pod Kutnem, zginął na morzu, zginął śmiercią lotnika, zamordowany przez gestapo... zginął w Katyniu... rozstrzelany... powieszony... ścięty... zakatowany... zmarł w obozie... zmarł z ran... zaginął...
Po raz pierwszy uświadomiłem sobie wtedy w pełni, jak straszliwie wytrzebione zostały przez wojnę moje roczniki.
W życiu człowieka jak w mikrokosmosie odbijają się losy całego pokolenia. Tym, którzy przyjdą po nas trudno będzie znaleźć klucz do historii naszych lat, jeśli nie wczują się w psychikę poprzedników, tak lekko i ochotnie rzucających „na szaniec” własne życie. Szare Szeregi, Kedyw, „Zośka”, „Parasol”, Akcja „N”... Powstanie Warszawskie - leśne boje - to wszystko miało wspólny rodowód wywodzący się z klimatu, w jakim wyrastał „młody las”, który pokotem położyła wielka wojenna burza.
* * *
Jak daleko sięga pamięć dziecka? Trudno ustalić, jeśli brakuje daty zapamiętanego wydarzenia, które mogłoby posłużyć za punkt zaczepienia. W moim życiu taką datą była noc z Wielkiego Piątku na Sobotę 28 marca 1918, kiedy umarł ojciec. Pamięć czteroletniego dziecka utrwaliła jego obraz, jak zdjęcia z pietyzmem przechowywane w starym albumie. Kiedy zamknę mocno oczy, widzę go przy stole, gdy trzyma mnie na kolanach, a ja zabawiam się jego długimi wąsami. Widzę, jak rano przed wyjściem do pracy staje w drzwiach dziecinnego pokoiku i, używając zabawnego zdrobnienia imienia Zdzisław, woła: jak się masz Sisiu! Widzę go rano przy goleniu, widzę go we fraku, jak wraca z matką z jakiegoś balu.
Nikt nie przyprowadził mnie do niego, gdy ciężko zachorował i gdy umierał. A jednak wyczuwałem, że tej nocy dzieje się coś strasznego: paliły się wszystkie światła, w mieszkaniu panowała niespokojna krzątanina, później usłyszałem okropny płacz matki.
Pamięć dziecka utrwaliła także niektóre historyczne wydarzenia. A więc pamiętam spasionych żołnierzy niemieckich w okrągłych, miękkich czapkach bez daszków, którzy przy wyjściu na peron wystawiali na Dworcu Wiedeńskim przepustki pasażerom wyjeżdżającym z Warszawy; pamiętam oddział w pikielhaubach maszerujący Alejami Ujazdowskimi i balon nad miastem, żołnierzy polskiego Wehrmachtu w ciemnopopielatych mundurach i czapkach z orzełkami.
Z okna balkonu naszego mieszkania na Pięknej w pobliżu Marszałkowskiej oglądałem pochód 3 Maja w 1918 roku. Wzruszenie i przejęcie dorosłych sprawiło być może, że pamięć dziecka utrwaliła i ten obraz.
Gdy bolszewicy zbliżali się do Warszawy w 1920 roku, miałem już lat siedem. Pamiętam błagalną procesję na Krakowskim Przedmieściu i zawodzący śpiew ludzkich tłumów. A później tę noc, kiedy spod Radzymina dochodził niepokojący pomruk bitwy. Dalekim odgłosom ognia artylerii odpowiadały cichutkim pobrzękiwaniem kryształowe żyrandole w salonie i szept matki odmawiającej Zdrowaśki. Nikt nie spał tej nocy. Atmosfera grozy i niepokoju udzielała się nawet dzieciom.
W chwili śmierci ojca, matka była osobą zamożną, ale zupełnie życiowo niezaradną. Nie umiała sobie poradzić z majątkiem, który składał się z dużej kamienicy na Pięknej i ogromnego placu na Targówku. W czasie inflacji sprzedała jedno i drugie. A ponieważ jedyny sposób utrwalenia kapitału przed spadkiem wartości pieniądza - kupno dolarów - było czynem n...
entlik