SL03 Prozniowedrowiec A5.pdf

(3262 KB) Pobierz
Sean McMullen
Próżniowędrowiec
Saga Lunaświatów Tom 3
Przełożyła: Agnieszka Sylwanowicz
Tytuł oryginału: Voyage of the Shadowmoon
Wydanie oryginalne 2006
Wydanie polskie 2008
Początkowo inspektor Straży Dróg Danolarian sądził, że
olbrzymi przedmiot, który spadł z nieba, jest smoczym jajem.
Kiedy jednak przedmiot ten się otworzył, Danolarian zrozumiał,
że to coś o wiele gorszego. Jego świat najechali bezlitośni
czarnoksiężnicy z Lupana, którzy potrafią zmieść z powierzchni
ziemi całe armie, a nawet pokonać niezniszczalne szklane smoki.
Jedynym wyjściem w tej sytuacji było poddać się lub uciec... lecz
nie dla inspektora Danolariana, jego konstabli Straży Dróg oraz
jego ukochanej, czarodziejki Lavenci.
Stanąwszy w obliczu rozpadu cywilizacji oraz niepokonanej
magii Lupanian, Danolarian trafia na niezwykłego sprzymierzeńca
i zaczyna się bronić. Nie będzie to łatwe, musi bowiem zebrać
niedobitki czarnoksiężników Alberinu, zorganizować jego
przerażonych mieszkańców, zawsze o krok wyprzedzać własną
przeszłość i, co najważniejsze, przeżyć proszoną kolację u matki
Lavenci.
-2-
Spis treści:
Rozdział 1. W przededniu wojny....................................................................................................................................4
Rozdział 2. W pałacu Alpindrak...................................................................................................................................19
Rozdział 3. Spadająca gwiazda.....................................................................................................................................50
Rozdział 4. Na placu Nabrzeżnym................................................................................................................................74
Rozdział 5. Meteoryt się otwiera..................................................................................................................................99
Rozdział 6. Jak dotarłem do mojego pokoju...............................................................................................................119
Rozdział 7. Czarnoksiężniczka i promień gorąca.......................................................................................................149
Rozdział 8. Rozpoczyna się wojna.............................................................................................................................164
Rozdział 9. Burza........................................................................................................................................................187
Rozdział 10. Co widziałem z zagłady Gatrov.............................................................................................................201
Rozdział 11. Martwe Gatrov.......................................................................................................................................213
Rozdział 12. Piąty prozniostatek.................................................................................................................................241
Rozdział 13. Rozmowa z Lupanianinem....................................................................................................................258
Rozdział 14. Śmierć czarnoksiężników......................................................................................................................281
Rozdział 15. „Nad Alberu brzegiem”.........................................................................................................................310
Rozdział 16. Śmierć szklanego smoka........................................................................................................................341
Rozdział 17. Kolacja z matką.....................................................................................................................................363
Rozdział 18. Uchodźcy...............................................................................................................................................383
Rozdział 19. Alberin przeciw Lupanianom................................................................................................................396
Rozdział 20. „Megazoid”............................................................................................................................................412
Rozdział 21. Temporianie...........................................................................................................................................443
Rozdział 22. „Wieczór to czas zalotów”.....................................................................................................................456
Rozdział 23. Alberin walczy.......................................................................................................................................463
Rozdział 24. Zmiany...................................................................................................................................................478
Podziękowania............................................................................................................................................................489
-3-
Rozdział 1. W przededniu wojny.
Nikt w Scalticarze by nie uwierzył, że w ciągu ostatnich
miesięcy roku 3143 mieszkańców tej krainy pilnie obserwowały
inteligentne istoty z innego świata. „Skoro są tak bardzo
inteligentne, to po co zawracają sobie głowę obserwowaniem
nas?”, mogłaby zapytać cesarzowa Wensomer. Kluczowymi
słowami są tu jednak „mogłaby zapytać”. Cesarzowa Wensomer
zniknęła, a w Scalticarze nastały czasy, jakie historycy
denerwująco nazywają „ciekawymi”. Jednakże czasy właśnie
miały się stać znacznie bardziej interesujące, ponieważ w
pierwszym miesiącu roku 3144 Lupanianie byli gotowi
przedsięwziąć o wiele więcej, niż tylko uważnie się nam
przyglądać z daleka.
Nazywam się Danolarian Scryverin i jestem inspektorem Straży
Dróg z Kwadrantu Zachodniego. Danolarian Scryverin to nie imię
i nazwisko, które otrzymałem przy narodzinach, lecz moje
prawdziwe dane charakteryzują się tym, że każdego, kto je nosi,
poszukują bardzo rozzłoszczone osoby ocalałe po pewnym dość
niefortunnym wypadku. Zatem używam imienia Danola
Scryverina i nikt nie musi wiedzieć, że jest on martwy.
A naprawdę denerwującą ironię w tym wszystkim stanowi to, że
ja się po prostu urodziłem z niewłaściwych rodziców. I chociaż
mam osiemnaście lat, mówię, że mam dwadzieścia trzy, zresztą
posługuję się dokumentami marynarza Danola Scryverina, który,
gdyby żył, miałby około dwudziestu trzech lat. Data moich
urodzin to siedemnasty dzień pierwszego miesiąca. Obchodzę je
co roku, tylko to sobie zachowałem z przeszłości.
W dniu rozpoczęcia inwazji z Lupana prowadziłem mój oddział
przez góry Drakenridge. Ze szlaków w wyższych partiach gór
roztaczają się najpiękniejsze widoki, jakie można sobie
-4-
wymarzyć. Na wysokości prawie pięciu tysięcy metrów widać
było przykryte śniegiem naprzemienne warstwy ciemnego
piaskowca, kremowego marmuru, zielonego granitu i dropiatego
łupku, poprzecinane rwącymi potokami i wspaniałymi
wodospadami. O tej porze roku niebo zazwyczaj bywa pogodne;
nieco nawet zelżały wielkie toreańskie burze. Powietrze było
czyste jak kryształowa soczewka i bardzo, bardzo zimne. Na tej
wysokości rosło niewiele poza suchymi porostami i nie można
było znaleźć żadnej wioski czy gospody. Toteż spaliśmy pod
gołym niebem, a utrzymanie ciepła zawsze stanowiło problem.
Nawet kiedy gotowaliśmy wodę, pozostawała letnia, mimo że
wściekle się burzyła.
Wszystkie te niewygody stanowiły jednak błahostkę w
porównaniu z tym, co musiałem znosić jako dowódca mojego
trzyosobowego oddziału. Składał się z konstabl Riellen, byłej
radykalnej studentki czarnoksięstwa, konstabla Rovala, który miał
poważny problem alkoholowy, oraz konstabla Wallasa. Wallas
był niegdyś wysoko postawionym dworzaninem, lecz zabił
cesarza, a potem udało mu się obrazić pewną ważną osobistość o
wielkich talentach magicznych. Nie dowiedziałem się
szczegółowo, co zaszło, lecz Wallas został zmieniony w dość
otyłego czarnego kocura.
Zatrzymaliśmy się na drugie śniadanie w miejscu, skąd
roztaczał się widok zapierający dech w piersiach. Kiedy ja
patrzyłem na cudną panoramę gór, Riellen czytała książkę o teorii
politycznej, Roval mruczał przekleństwa pod adresem
wykonanego węglem portretu kobiety, który trzymał w
medalionie, a Wallas pochłaniał garść suszonych kawałków ryby.
Rozłożyłem szkic, który zrobiłem własnoręcznie, przedstawiający
piękną albinoskę. Bardzo delikatnie pogłaskałem policzki
podobizny Lavenci, tak jak robiłem codziennie przez dziesięć
tygodni od wyruszenia z Alberinu, a potem wyjąłem mój
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin