SL02 Szklane smoki A5.pdf
(
4445 KB
)
Pobierz
Sean McMullen
Szklane smoki
Saga Lunaświatów Tom 2
Przełożyła Jowita Matys
Tytuł oryginału: Glass Dragons.
Wydanie oryginalne 2004
Wydanie polskie 2007
Wampir Laron od siedmiu stuleci ma czternaście lat, jak każdy
nastolatek wstydzi się swoich pryszczy, w zachowaniu jest
niezmiernie elegancki i musi jakoś sobie dawać radę w brutalnej
rzeczywistości lunaświatów. To tylko jeden z wielu
przesympatycznych bohaterów tej książki.
Spis treści:
Prolog..............................................................................................................................................................................4
Rozdział 1. Smoczy plan...............................................................................................................................................17
Rozdział 2. Smocze uderzenie......................................................................................................................................79
Rozdział 3. Smoczy mur.............................................................................................................................................134
Rozdział 4. Pogromca smoka......................................................................................................................................182
Rozdział 5. Smokoptak...............................................................................................................................................274
Rozdział 6. Smocza szkoła.........................................................................................................................................324
Rozdział 7. Smoczy strach..........................................................................................................................................411
Rozdział 8. Smocze pisklę..........................................................................................................................................479
Rozdział 9. Dziewczyna smok....................................................................................................................................536
Rozdział 10. Smocze narodziny..................................................................................................................................587
Epilog..........................................................................................................................................................................635
Podziękowania............................................................................................................................................................640
-2-
Mamie,
która nauczyła mnie doceniać
dobre maniery,
i starszym braciom,
którzy nauczyli mnie doceniać
dobre przyjęcia
-3-
Prolog.
Ulewny deszcz strugami smagał ulice Alberinu, porywisty wiatr
miotał przechodniami, lecz dwaj mężczyźni, którzy wyszli z
pałacu, czuli ulgę, że są już na zewnątrz. Nie oglądając się za
siebie, pospieszyli do bramy, ignorując strażnika, który jowialnie
machnął w ich stronę butelką.
- Chciałbym zaznaczyć, że zwerbowanie jej do naszego
przedsięwzięcia było twoim pomysłem, Talberanie - powiedział
wyższy.
- Słyszałem, że jest ekscentryczna, ale to było już zbyt wiele -
odparł ten drugi.
- Służący w stringach z króliczego futerka, służące przebrane za
satyry... A jak ona i jej goście byli ubrani! Gdybym tego nie
zobaczył, nigdy bym nie uwierzył.
- Jesteś pewien, że jest najpotężniejszą czarodziejką w
Scalticarze Północnym, Lavoltenie?
- Nie mam co do tego wątpliwości. Pani Wensomer Callientor
jest także jedyną osobą w dziejach, która odmówiła poddania się
rytuałowi wtajemniczenia trzynastego stopnia. Powiedziała, że
„dwunasty stopień" brzmi elegancko, a „czternasty stopień"
szlachetnie, ale „trzynasty stopień" nie ma w ogóle stylu i
odmówiła.
Burza nie zaszkodziła nocnemu życiu Alberinu, jedynie
przeniosła je pod dachy. Muzyka, dym z fajek i śmiechy wylewały
się z ciepłych, jasnych tawern, które mijali, a wiatr od czasu do
czasu przynosił zapach świeżego pieczywa i pieczonego mięsa.
Pijany młodzieniec szedł chwiejnie ulicą, z butelką w jednej ręce i
cienkim fletem w drugiej. Talberan i Lavolten rozdzielili się, aby
go wyminąć.
Chciałbym być w Alberinie,
-4-
Ilekroć wiatr wieje mi w twarz.
Chłopcy są miłe witani w Alberinie...
Skręcali już, gdy śpiew nagle się urwał. Zauważyli, że chłopak
wpadł na stojący nieopodal wóz i runął do pełnego wody
rynsztoka.
- Przecież już jest w Alberinie, dlaczego śpiewa, że chciałby tu
być? - zapytał Lavolten.
- Pijacki bełkot, taki sam, jakim uraczyła nas ta czarodziejka.
Daliśmy jej szansę rozkazywania wiatrom!
- A ona odrzekła, że woli raczej rozkazywać swoim gościom,
aby wymieniali się partnerami co pół godziny!
- Mogłaby rządzić światem.
- A ona na to, że była już na zbyt wielu ucztach urządzanych
przez władców, ale żadna nie była tak huczna jak te, które sama
wydaje.
- Mogłaby być nieśmiertelna.
- A ona, że znała wielu nieśmiertelnych i wszyscy byli
śmiertelnie nudni.
- Zastanawiam się, czego chce ta kobieta - rzucił w miotającą
deszczem ciemność Lavolten, podnosząc z irytacją ręce do góry.
- Powiedziała nam, Lavoltenie. Pragnie poznać sekret, jak
schudnąć, nie stosując gimnastyki ani diety.
- Czy ona nie rozumie, że daliśmy jej szansę zostania boginią?
- Powiedziała, że wszyscy bogowie mają piękne ciała i wąskie
talie, więc podejrzewa, że wtedy trzeba stosować dietę i
gimnastykę.
Skręcili w aleję. Kiedy zaczęli się wspinać po ceglanym murze,
szpony przeświecały delikatną niebieską poświatą przez czubki
ich butów i palce rękawiczek.
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
SL1-3 A5.7z
(13926 KB)
SL03 Prozniowedrowiec A5.doc
(2086 KB)
SL03 Prozniowedrowiec A5.pdf
(3262 KB)
SL02 Szklane smoki A5.pdf
(4445 KB)
SL02 Szklane smoki A5.doc
(2651 KB)
Inne foldery tego chomika:
Ma as Sa rah
Ma leszka Andrzej
Maas Sharon
MacApp Colin
Macaulay Rose
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin