Patterson James - Alex Cross 16 - Ja Alex Cross.pdf

(1220 KB) Pobierz
Dla Judy Torres
Prolog
__________________________
Ogień i woda
1
Hannah Willis była studentką drugiego roku prawa na Uniwersytecie Wirginii i
wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że rysuje się przed nią świetlana, różami usłana
przyszłość – o ile, rzecz jasna, nie umrze za chwilę w tym ciemnym, ponurym,
koszmarnym lesie.
Uciekaj, Hannah, dopingował ją roztrzęsiony głosik wewnętrzny. Nic, tylko uciekaj.
Wyłącz myślenie. Skamlanie i płacz nic ci teraz nie pomogą. W ucieczce jedyny twój
ratunek.
Potknęła się i poleciała głową naprzód. Gdyby nie pień drzewa, którego w ostatniej
chwili odruchowo się przytrzymała, zaryłaby nosem w ściółkę. Przywarła do zbawczego
pnia całym obolałym ciałem, zbierając siły na złapanie oddechu przed następnym etapem
tego morderczego wyścigu ze śmiercią.
Nie zatrzymuj się, bo zginiesz w tym lesie. Zginiesz marnie.
Pocisk, który utkwił gdzieś w okolicach nasady kręgosłupa, czynił każdy ruch,
każdy oddech torturą. Hannah nie zdawała sobie dotąd sprawy, że ból może być aż taki.
Tylko strach przed drugim pociskiem, a kto wie, czy nie czymś gorszym, utrzymywał ją
jeszcze na nogach i dodawał sił.
Boże, ten las za nią jest niemal smoliście czarny. Słaba poświata wiszącego w górze
sierpa księżyca grzęzła w gęstych koronach drzew i niewiele jej tu, na dół, spływało.
Drzewa były cieniami. Ciernie i jeżyny czające się w zaroślach, przez które się
przedzierała, kłuły ją i drapały po nogach do krwi. Czarny ażurowy trykot – bo tylko to
miała na sobie – zwisał już na niej w strzępach.
Ale Hannah nie zwracała na takie głupstwa uwagi, nawet ich sobie nie
uświadamiała. Jedyną w miarę zborną myślą, jaka tłukła jej się po głowie i przebijała
przez ból i panikę, było: Uciekaj, dziewczyno. Reszta zlewała się w nieopisany, niepojęty
koszmar.
I naraz – po godzinie? dłużej? – las skończył się raptownie i nad jej głową
rozpostarło się nocne niebo, a pod stopami zachrzęścił żwir.
– Co, u…
Hannah stanęła i nie mając się tu czego przytrzymać, osunęła się na klęczki.
W rozmytej poświacie księżyca majaczyła przed nią podwójna linia oddzielająca
pasy lokalnej drogi i niknąca za zakrętem. Cud. No, może połowa cudu; miała
Zgłoś jeśli naruszono regulamin