ŚWIĘTA - Witkiewicz Magdalena - Uwierz w Mikołaja.pdf

(2298 KB) Pobierz
Dla Kasi i Bartka Kobielów z Amalki.
Bartek, dzięki Tobie spełniło się moje marzenie
i mam swoje miejsce na ziemi!
Dziękuję i zapraszam Was nieustająco
– zawsze będziecie mile widzianymi gośćmi.
POCZĄTEK
Pewne historie zaczynają się od tańca w deszczu, a inne od tego, że przez
zupełny przypadek wpada na siebie dwoje kompletnie nieznających się osób.
I wtedy świat wiruje, a zegarki mierzące puls rejestrują przyspieszoną akcję
serca. Jednak ta historia się od tego nie zacznie. Nie było pary nieznajomych,
jednakże świat nieco zawirował, a serce o mało nie wyskoczyło z piersi dość
niskiego i wątłego, na oko siedmioletniego chłopca, który właśnie kamieniem
wybił szybę w oknie wystawowym chwilowo zamkniętego sklepu na tyłach
centrum handlowego. Pewnie nie wybiłby tej szyby, gdyby nie stanowcze
oświadczenie jego mamy, że w grudniu zdecydowanie nie gra się w piłkę nożną.
A tak wyszalałby się na boisku i nigdy nie wpadłby na pomysł rzucania
kamieniem w sklepową witrynę.
– A w co się gra zimą? – zapytał, zaciekawiony.
– Nie wiem. – Zajęta czymś mama wzruszyła ramionami.
Jakoś tak się zdarza, że w przełomowych momentach mamy są często zajęte
i zupełnie nie zdają sobie sprawy, iż ich odpowiedź może zaważyć na losach
świata, a przynajmniej miasta.
– Zimą na pewno nie gra się w piłkę nożną. O! – przypomniała sobie. –
Niektórzy w hokeja grają. To znaczy takim kijem uderzają ciężkie krążki.
Mały chłopiec wziął więc kij (z zaskoczeniem odkrył go w domowym
składziku, choć nikt nie wiedział, jak się tam znalazł), a z braku hokejowego
krążka chwycił kawałek obluzowanego krawężnika. Ten z pewnością nie byłby
uszkodzony, gdyby nie to, że poprzedniego dnia wielki samochód, wiozący
nową dostawę pachnących drzewek, niefortunnie na niego wjechał. W ferworze
świątecznych przygotowań zupełnie nikt tego nie zauważył. Można więc
powiedzieć, że wszystkie znaki na niebie i ziemi zdawały się sprzyjać młodemu
hokeiście.
Wybitej szyby na tyłach centrum handlowego w chwilowo nieczynnym sklepie
również nikt nie dostrzegł. Ani policjant, który w tygodniu przedświątecznym
miał naprawdę dużo na głowie, ani mama z córeczką, które nic nie kupowały,
tylko marzyły, co by mogły kupić, gdyby je było na to stać, ani starsza pani,
która buszowała w sklepie monopolowym, bo ostatni raz przed śmiercią
zapragnęła się napić siedmiogwiazdkowego koniaku. Robiła tak co roku już od
dziesięciu lat. Rozbitej szyby nie zauważył też postawny mężczyzna, który
siedział w przestronnym pokoju na ostatnim piętrze budynku i obserwował
monitory rejestrujące obraz z kamer. Był przekonany, że widzi wszystko oraz że
wszystko ma pod kontrolą, włącznie z własną żoną. Ona również nie spostrzegła
szkody wyrządzonej przez małego chłopca, bo w tym czasie była zajęta
zdecydowanie czymś innym.
Gdyby chłopiec wiedział, że jego próba pierwszej gry w hokeja przyniesie
takie skutki, natychmiast przestałby się denerwować i szczerze by się
uśmiechnął, a może nawet głośno zarechotał. Jednak on przez swoje łzy widział
tylko rozbitą w drobny mak szybę. Postanowił uciec i nikomu nie mówić o tym
zdarzeniu.
I tylko dzięki temu małemu chłopcu oraz nieuważnemu kierowcy ciężarówki
cała ta historia mogła się wydarzyć. W innym przypadku losy kilkorga
mieszkańców pewnego miasta potoczyłyby się zupełnie inaczej. Inny scenariusz
tych wydarzeń byłby z pewnością ogromną szkodą dla ludzkości. Naprawdę
ogromną.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin