1 - Biały wilk z księżycowej doliny.docx

(1074 KB) Pobierz

 

https://www.epub.pub/book/the-white-wolf-of-wishing-moon-bay-by-harmony-raines

 

 

 

Biały wilk z księżycowej doliny

The White Wolf of Moon Bay

(Więź braci/ Wishing Moon Bay  1 )

Raines Harmony

 

 

Zmiennokształtny romans drugiej szansy

Ma reputację zrzędliwego wilka. Ale kiedy jego partnerka przyjeżdża do miasta ze swoim uroczym synkiem, zrobi wszystko, by została.

Po druzgocącej tragedii, która pozostawiła go osieroconym, zmiennokształtny biały wilk, Logan, został adoptowany przez Valerie i wychowany w Wishing Moon Bay, mieście jak żadne inne.
Większość mieszkańców posiada nadprzyrodzone moce. Zmiennokształtni żyją obok czarownic i wampirów, zwykle bez żadnych problemów. Ale kiedy kumpel Logana trafia do miasta – co nie jest łatwym zadaniem dla osoby niemagicznej – wkrótce pojawiają się kłopoty.
Z pomocą swoich adoptowanych braci Logan obiecuje zapewnić im bezpieczeństwo. Bez względu na koszty.

Świeżo porzucona i rozwiedziona Penny jedzie do domu swojej siostry, kiedy jej samochód psuje się pośrodku niczego. Tylko to nie jest środek pustkowia. Znak drogowy do miasta, o którym nigdy nie słyszała i którego nie ma na żadnej mapie, wyłania się z ciemności. Ponieważ jej samochód wydaje dźwięki, których żaden samochód nie powinien wydawać, nie ma wyboru. Penny podejmuje zmieniającą życie decyzję i jedzie do Wishing Moon Bay.
Wkrótce Penny wpada w nieziemskie niebezpieczeństwo.
Jej szok, gdy dowiedziała się o zjawiskach nadprzyrodzonych, jest po prostu naturalny w Wishing Moon Bay, ale wkrótce znika, gdy zakochuje się w Loganie, mężczyźnie, który mówi, że jest jej partnerem.
Ale nawet zrzędliwy zmiennokształtny biały wilk może nie być w stanie uratować Penny przed czyhającym na nią niebezpieczeństwem.

A potem pojawia się dziwne uczucie, że już wcześniej odwiedziła Wishing Moon Bay…

 

 

 

Rozdział pierwszy – Penny

"O nie. Nie nie nie." Penny wpatrywała się w migające światełko na desce rozdzielczej, które nie gasło bez względu na to, ile razy tego nie robiła .

„Co się stało, mamusiu?” Cichy, przestraszony głos Milo dobiegł z tylnego siedzenia, gdzie siedział bezpiecznie z zabawkowym wilkiem pod pachą.

"Nic." Migające światło mówiło co innego, ale nie było sensu martwić syna. Przynajmniej jeszcze nie. Może światło nie oznaczało zagrożenia. Może chodziło tylko o to, żeby jak najszybciej zabrać mnie do warsztatu . Ale samochody nie były grzeczne w ten sposób. Jakby na potwierdzenie tego, coś zabrzęczało pod maską.

„To nie brzmiało jak nic”. Milo wiercił się na krześle i wyprostował, żeby wyglądać przez okno. Nie żeby było co oglądać, ciemność otaczała ich ze wszystkich stron. Głęboka, przenikliwa ciemność.

„Jesteśmy w porządku. Samochód nadal jeździ”. Zamknęła na chwilę oczy, gdy kangury skoczyły wąską wiejską drogą. Znajdowali się pośrodku niczego, kierując się w stronę domu jej siostry.

Po rozpadzie małżeństwa Penny była praktycznie bez środków do życia dzięki kłamliwemu, oszukującemu mężczyźnie, którego myślała, że ​​kocha. Ale miłość, jaką do niego miała, zniknęła po tym, jak jej palant, mąż, uciekł ze starszą kobietą. Po czterdziestce twój mąż miał uciec z młodą, dojrzałą kobietą. Ani kobiety o dziesięć lat starszej od niego.

Wydała z siebie cichy szloch i szybko zakryła usta dłonią. Jej pewność siebie była na najniższym poziomie, była porażką, zmuszona błagać siostrę, by pozwoliła jej i Milo zostać, dopóki nie stanie na nogi.

Penny skupiła się na utrzymaniu samochodu na drodze i nie chciała myśleć, że przynajmniej reflektory nadal działają, na wypadek gdyby ją usłyszeli i też się poddali. Nie miało znaczenia, czy działały, czy nie, jeśli silnik się zepsuł. W promieniu stu mil w obu kierunkach nie było miast ani domów. Nikt ich nie zobaczy, nikt nie przyjdzie jej na ratunek. Nie według mapy.

Wishing Moon Bay 2 mile

Odczytała znak, gdy samochód podskakiwał na drodze jak Milo, kiedy miał czkawkę. Jej czoło zmarszczyło się. Penny jechała już wcześniej tą trasą i była pewna, że ​​kiedy ostatnio jechała tą drogą do domu Heleny, nie było żadnego znaku prowadzącego do Wishing Moon Bay. A co do mapy... Wishing Moon Bay nie było na mapie.

Być może było to nowe miasto. Taki, który powstał niedawno. Zbyt nowy, by znaleźć się na jakiejkolwiek mapie.

Wishing Moon Bay 1 mila

Samochód szarpnął do przodu, a Milo chwycił drzwi, ściskając pana Wolfy'ego jeszcze mocniej. „Czy to się zatrzyma?”

"Mam nadzieję, że nie." Miała na myśli samochód, ale podejrzewała, że ​​Milo miał na myśli stukanie i brzęczenie, które zdawały się łączyć w stały rytm, jak grupa acapella czekająca, aż ktoś zacznie śpiewać. Penny nie była w nastroju do śpiewania.

Wishing Moon Bay 1/2 mili

Śpiewanie i tak się zaczęło. Cichy pisk spod maski, który jak podejrzewała, pochodził z pary wydobywającej się z chłodnicy.

"Co zrobimy?" Milo zadał pytanie, które tłukło się jej w głowie w rytm brzęczenia.

– Pojedziemy objazdem i znajdziemy warsztat, żeby naprawić samochód. Penny zajrzała w ciemność, szukając drogi do Wishing Moon Bay. Musiał być blisko i nie mogła ryzykować, że go przegapi. Samochód ledwo jechał do przodu, nie mówiąc już o cofaniu.

„Idziemy do Wishing Moon Bay?” Pełen nadziei głos Milo dodał jej pewności siebie.

"Tak, jesteśmy. To brzmi jak dobre miejsce, prawda? Każde miejsce było lepsze niż załamanie się po ciemku na poboczu drogi.

– Myślisz, że moglibyśmy pomyśleć życzenie, jeśli tam pojedziemy? Jego nadzieja sięgnęła zenitu.

„Nie rozumiem, dlaczego nie”.

„Jest frekwencja, mamusiu!” Milo wskazał i Penny ostro skręciła kierownicą.

Rozjazd był prawie ukryty między drzewami po lewej stronie drogi. Tak łatwo byłoby przejechać obok i nigdy go nie zobaczyć. Ale widzieli to i teraz jechali wąską drogą. Nie mając nadziei na zawrócenie, samochód zdawał się stonować kakofonię dźwięków i od czasu do czasu emitował tylko małą czkawkę.

Pokusa, by cofnąć samochód i wrócić do znanego świata, bezpiecznego świata, była prawie zbyt duża. Jednak za każdym razem, gdy szukała odpowiedniego miejsca do zawrócenia, samochód przypominał jej, że ma kontrolę, że w każdej chwili może się zatrzymać.

Potem dotarli do TUNELU .

"Gówno!"

„Nie przeklinaj, mamusiu”. Milo sięgnął do oparcia jej fotelika samochodowego i pochylił się do przodu, żeby wyjrzeć przez przednią szybę. "Straszny."

Miejmy nadzieję, że przedostaniemy się na drugą stronę. Trzymała tę myśl mocno w głowie, kiedy wkraczali w ciemność. Reflektory z trudem przebijały się przez absolutną ciemność i Penny cofnęła się, mocno ściskając kierownicę. „Zaśpiewamy piosenkę?”

„Jaki rodzaj piosenki?” Milo był niewidoczny w ciemności tunelu.

„„ Błyszcząca, migocząca mała gwiazda?'”

– To piosenka dla dzieci – upierał się.

Zawsze będziesz moim dzieckiem, powiedziała mu w myślach, wiedząc, że zaprotestowałby, gdyby wypowiedziała te słowa na głos. „W takim razie wybierz piosenkę”.

„Nie mogę wymyślić jednego”. Wskazał przed siebie, dotykając dłonią jej ucha w ciemności, a ona prawie krzyknęła. „Widzę światło”.

Weź się w garść. To nie Halloween.

— Ja też to widzę. Wypuściła wstrzymany oddech i rozluźniła dłonie na kierownicy, gdy światło stało się większe i jaśniejsze.

„To księżyc”.

„To niemożliwe”. Zmarszczyła brwi.

- To jest księżyc - upierał się Milo.

"Myślę, że to jest." Nie było sensu kłócić się z jej synem. Światłem na końcu tunelu był księżyc, wisiał na niebie tuż nad horyzontem, choć nie miała pojęcia jakim, skoro po drugiej stronie tunelu nie było księżyca.

Dopiero zeszłej nocy stała przed ich domem, z całym ich dobytkiem spakowanym do samochodu, gotowym na następną przygodę, i wpatrywała się w skrawek księżyca, który wisiał na niebie. Stała i myślała, jak stosowne jest, by księżyc całkowicie zanikł, zanim wyruszą w podróż do Heleny, i żeby stał się większy i jaśniejszy, tak jak miała nadzieję, że tak będzie, gdy zostawią za sobą ostatnie kilka miesięcy.

W oddali na tle nieba rysowały się wysokie góry. Góry, których na mapie nie było więcej niż samo miasto.

Ale kiedy samochód podskakiwał i podskakiwał na drodze w kierunku zbioru domów skąpanych w świetle księżyca, odczuła zbyt wielką ulgę, by przejmować się niemożliwością księżyca lub reszty jej otoczenia.

„A jeśli nie możemy znaleźć mechanika?” — zapytał Milo. „Czy oni wszyscy nie będą już w łóżkach?”

Penny zerknęła na zegar na desce rozdzielczej. — Nie jest bardzo późno. Jestem pewien, że nie będą w łóżkach, ale prawdopodobnie już zamknęli się na noc”. Samochód zatrząsł się i szarpnął do przodu, wydając z siebie głośny huk.

„Myślę, że gdyby byli w łóżkach, po prostu byśmy ich obudzili”. Wydawało się, że Milo za bardzo się to cieszy, chociaż było to lepsze niż strach.

"Możesz mieć rację. Ale jeśli wieczorem nie znajdziemy mechanika, zawsze możemy znaleźć hotel na noc i rano zapytać o drogę do najbliższego warsztatu”.

"Hotel!" Dla Milo dzień stawał się coraz lepszy.

Dla Penny stawało się to coraz droższe. Ledwie miała pieniądze, a to, co miała, miało im wystarczyć na kilka następnych tygodni. Naprawy samochodów i pokoje hotelowe nie mieściły się w jej skromnym budżecie.

"Tam." Milo wskazał przez okno, kiedy mijali duży, oświetlony znak z napisem „Naprawa samochodów Franka i Dennisa” .

„Dobra obserwacja”. Skierowała samochód na parking, czując ulgę, że jedne z dużych przesuwanych drzwi strzegących wejścia były na wpół otwarte. Kiedy się zatrzymała, silnik wydał z siebie ostatnie tchnienie i zgasł. Podobnie jak jej małżeństwo i dawne życie.

"Czy mogę też przyjść?" Milo zdążył już zapiąć pas i przesunął się na skraj swojego siedzenia. „Nie chcę zostać sama w samochodzie”.

"Pewnie." Penny nie miała zamiaru zostawiać syna samego w samochodzie. Podejrzewała jednak, że chociaż martwiła się, że zostawi Milo samego w obcym mieście, Milo był podekscytowany wysiadaniem z samochodu i sprawdzaniem swojego nowego otoczenia. Chłopak z pewnością miał żądną przygód głowę na karku. Nawet jeśli ich dotychczasowe przygody polegały bardziej na eksploracji betonowej dżungli niż gór i lasów otaczających Zatokę Księżycowego Życzenia.

Otworzywszy drzwi, Penny wysiadła z samochodu i rozprostowała nogi, wdzięczna za szansę na spacer, mimo że koszty naprawy samochodu mogą po prostu opróżnić jej konto bankowe.

Czyste powietrze uderzyło ją pierwsze. Powiew schodzący z gór pieścił jej skórę, a ona zadrżała na widok śniegu znoszonego z najwyższych szczytów. Jeśli utknie tutaj, może nie być w stanie pokryć kosztów hotelu i naprawy samochodu. Jednak kiedy Milo wsunął swoją dłoń w jej dłoń, nie miała innego wyjścia, jak tylko naprawić samochód, mogła tylko mieć nadzieję, że to szybka naprawa, tania naprawa, a potem będą mogli ruszać w drogę.

– Słyszę, jak ktoś gwiżdże – szepnął Milo, gdy zbliżali się do wejścia do garażu.

"Ja też." Penny mocno ścisnęła jego dłoń. Ta scena miała wszystkie zadatki na horror. Nieuzbrojona kobieta i dziecko zwabieni do zaściankowego miasteczka i nigdy więcej o nich nie widziano ani nie słyszano. "Witam!"

Zatrzymała się i stanęła w plamie światła sączącego się z garażu. Nie żeby w pobliżu był ktoś inny, kto mógłby ich zobaczyć. Szybki rzut oka przez ramię potwierdził, że nikogo więcej nie było w zasięgu wzroku.

"Witam." Radosnej twarzy towarzyszył wesoły głos.

Tak, zbyt przyjazny. A może po prostu desperacko szukali interesów. Ile napraw samochodów może być w takim małym miasteczku jak Wishing Moon Bay?

„Nasz samochód się zepsuł”. Milo uśmiechnął się do faceta, który do nich podszedł, jakby byli największymi szczęściarzami na świecie. Miał najbardziej słoneczną naturę i sposób uspokajania ludzi. Mimo swojego wieku Milo świetnie radził sobie z ludźmi, zarówno młodymi, jak i starszymi.

"Słyszałem." Facet spojrzał ponad Penny i rzucił krytycznym okiem na jej dziesięcioletniego forda. – Możemy się temu przyjrzeć, jeśli chcesz?

"Ale już?" – zapytała z nadzieją. Jeśli to tylko luźne połączenie lub nakrętka, którą trzeba dokręcić, może wyruszyć w drogę w ciągu godziny i jeszcze dziś wieczorem dotrzeć do Heleny.

"Rankiem." Facet uśmiechnął się promiennie. „Właśnie mieliśmy zamykać”.

"Oh."...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin