DZ03 Lowcy Mamutow A5.pdf

(5124 KB) Pobierz
Jean M. Auel
Łowcy Mamutów
Cykl: Dzieci Ziemi Tom 3
Przekład : Małgorzata Koraszewska
Tytuł oryginalny: The Mammoth Hunters
Rok pierwszego wydania: 1985
Wydanie polskie 1997
Ayla wyrusza w towarzystwie Jondalara ku ziemi należącej do
Łowców Mamutów. Zostaje zaadoptowana przez to początkowo
wrogie jej plemię. W jej życiu pojawia się Ranec - ciemnoskóry
rzeźbiarz kłów mamutów. Przez całą zimę Ayla walczy ze sobą,
którego z mężczyzn wybrać. Zbliża się wiosna i wielkie
polowanie na mamuty. Ayla musi zdecydować o swoim losie...
-2-
1.
Trzęsąc się ze strachu, Ayla kurczowo przylgnęła do wysokiego
mężczyzny stojącego obok i obserwowała zbliżającą się grupę.
Jondalar opiekuńczo objął ją ramieniem, ale to jej nie uspokoiło.
Jest taki wielki! - przeszło jej przez myśl, gdy gapiła się na
mężczyznę idącego na czele grupy, którego broda i włosy miały
kolor ognia. Nigdy nie widziała nikogo tak dużego. Nawet
Jondalar malał w porównaniu z nim, chociaż obejmujący ją
mężczyzna górował nad większością ludzi. Czerwonowłosy
człowiek, który do nich podchodził, był nie tylko wysoki. Był
potężny, zwalisty jak niedźwiedź. Miał potężny kark, jego piersi
wystarczyłyby dla dwóch zwykłych mężczyzn, a masywne
mięśnie przedramienia dorównywały wielkości uda normalnego
człowieka.
Ayla zerknęła na Jondalara. Jego twarz nie wyrażała strachu, ale
uśmiech był niepewny. To byli obcy ludzie, a długie podróże
nauczyły go ostrożności w kontaktach z nieznajomymi.
- Nie przypominam sobie, żebym was kiedykolwiek widział -
powiedział mężczyzna. - Z jakiego obozu jesteście?
Nie mówił językiem Jondalara, zauważyła Ayla, ale jednym z
innych języków, których Jondalar ją uczył.
- Z żadnego obozu - powiedział Jondalar. - Nie jesteśmy
Mamutoi. - Puścił Aylę i postąpił krok do przodu, z rękami
wyciągniętymi przed siebie i z otwartymi dłońmi, żeby pokazać,
że niczego nie ukrywa, a zarazem w geście przyjaznego
pozdrowienia. - Jestem Jondalar z Zelandonii.
- Zelandonii? To dziwne... Chwileczkę, czy dwaj obcy
mężczyźni nie zatrzymali się u tych ludzi znad rzeki, którzy
mieszkają na zachodzie? Zdaje się, że nazwa, jaką słyszałem,
brzmiała jakoś podobnie.
-3-
- Tak, mój brat i ja mieszkaliśmy z nimi - potwierdził Jondalar.
Mężczyzna z płonącą brodą myślał przez chwilę, po czym
nieoczekiwanie wyciągnął ręce w kierunku Jondalara i chwycił go
w łamiący kości, niedźwiedzi uścisk.
- No to jesteśmy spokrewnieni! - zagrzmiał i szeroki uśmiech
rozjaśnił mu twarz. - Tholie jest córką mojego kuzyna!
Na twarz Jondalara wrócił uśmiech.
- Tholie! Kobieta o imieniu Tholie była współtowarzyszką
mojego brata. Ona nauczyła mnie waszego języka.
- Oczywiście! Powiedziałem ci. Jesteśmy spokrewnieni. - Złapał
przyjacielsko wyciągnięte ręce Jondalara, których przedtem nie
chciał przyjąć. - Jestem Talut, przywódca Obozu Lwa.
Ayla zobaczyła, że wszyscy się teraz uśmiechali. Talut rzucił jej
promienny uśmiech, po czym przyjrzał jej się z uznaniem.
- Widzę, że teraz nie podróżujesz z bratem - powiedział do
Jondalara.
Jondalar znowu objął Aylę, która zauważyła na jego twarzy
przelotny wyraz bólu oraz zmarszczone czoło.
- To jest Ayla.
- To niezwykłe imię. Czy jest z obozu rzecznych ludzi?
Jondalara zaskoczyła bezpośredniość pytania, po czym,
przypomniawszy sobie Tholie, uśmiechnął się. Niska,
przysadzista kobieta, którą znał, nie przypominała kolosa, z
którym teraz rozmawiał na brzegu rzeki, ale oboje byli wyciosani
z tego samego kamienia. Oboje byli bezpośredni, otwarci, niemal
niewinnie szczerzy. Nie wiedział, co odpowiedzieć. Nie było
łatwo wyjaśnić, kim jest Ayla.
- Nie, mieszka w dolinie, kilka dni podróży stąd.
Talut był zdziwiony.
-4-
- Nie słyszałem o kobiecie o tym imieniu, która mieszka
niedaleko. Jesteś pewien, że należy do Mamutoi?
- Jestem pewien, że nie należy.
- No to kim są jej ludzie? Tylko my, Łowcy Mamutów, żyjemy
w tej okolicy.
- Nie mam ludzi - powiedziała Ayla z odrobiną wyzwania,
podnosząc głowę.
Talut uważnie ją obserwował. Mówiła jego językiem, ale jakość
jej głosu i sposób, w jaki wymawiała słowa były... dziwne. Nie
nieprzyjemne, tylko niezwykłe. Jondalar mówił z akcentem
obcego języka. Różnica w jej wymowie wykraczała poza obcy
akcent. Talut był zaciekawiony.
- Tak, ale to nie jest miejsce na rozmowy - powiedział wreszcie.
- Nezzie głowę mi zmyje, jeśli was nie zaproszę na wizytę. Goście
to zawsze trochę rozrywki, a my już dawno nie mieliśmy gości.
Obóz Lwa chętnie was powita, Jondalar z Zelandonii i Ayla Bez
Ludzi. Przyjdziecie?
- Co sądzisz, Aylo? Chciałabyś ich odwiedzić? - spytał Jondalar,
przechodząc na zelandonii, żeby mogła odpowiedzieć szczerze,
bez obawy, że obrazi Taluta. - Czy nie pora, żebyś spotkała ludzi
własnego rodzaju? Czy nie to właśnie powiedziała ci Iza? Znajdź
swoich własnych ludzi? - Nie chciał okazać zbytniej gorliwości,
ale po tak długim czasie bez nikogo innego, bardzo chciał tych
odwiedzin.
- Nie wiem - powiedziała, marszcząc brwi w niezdecydowaniu.
- Co o mnie pomyślą? On chciał wiedzieć, kim są moi ludzie. Nie
mam już więcej ludzi. A co, jeśli mnie nie polubią?
- Polubią cię, Aylo, uwierz mi. Wiem, że polubią. Talut cię
przecież zaprosił. Nie jest dla niego ważne, że nie masz ludzi.
Poza tym, nigdy się nie dowiesz, czy by cię zaakceptowali, ani
czy ty byś ich polubiła, jeśli nie dasz im szansy. To jest rodzaj
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin