14 - Z.docx

(129 KB) Pobierz

 

 

https://www.onlinereadfreebooks.com/en/Z-567890/1

 

 

 

 

 

 

Z

Z

( Demonica 14 )

Larissa Ione

 

 

 

 

 Zhubaal, asystentka upadłego anioła Ponurego Żniwiarza, spędziła dziesięciolecia na poszukiwaniu anioła, którego kochał i stracił prawie sto lat temu. Nawet jej śmierć nie powstrzyma go przed próbą jej odnalezienia, nie wtedy, gdy wie, że dostała drugą szansę na życie w nowym ciele. Ale w miarę upływu czasu traci nadzieję i zastanawia się, jak długo jeszcze może dotrzymać przysięgi, którą złożył jej tak dawno temu…

 Jako emim, bezskrzydłe potomstwo dwóch upadłych aniołów, Vex zawsze czuł się obywatelem drugiej kategorii. Ale jeśli uda jej się zawrzeć umowę z Ponurym Żniwiarzem – wszelkimi niezbędnymi środkami – zasłuży na swoje miejsce na świecie. Jedyną przeszkodą na drodze jej planu jest seksowna twardzielka o imieniu Z, która wydaje się być zdeterminowana, by pokrzyżować jej plany na każdym kroku. Wkrótce staje się jasne, że mają silne połączenie zakorzenione w przeszłości… ale czy każda przysięga może wytrzymać próbę czasu?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 SŁOWNICZEK

 Egida – Stowarzyszenie ludzkich wojowników, oddane ochronie świata przed złem. Niedawna niezgoda w jej szeregach zmniejszyła jej liczebność i skierowała Aegis w nowym kierunku.

 Daemani – każda istota, ale zwykle pochodzenia demonicznego lub anielskiego, która przyciąga dusze zmarłych. Niektóre demony mogą blokować dusze przed wejściem do ich ciał, podczas gdy inne są bezradne, by się oprzeć. Niewielu demonów może uwolnić dusze bez przebywania w pobliżu innego demona lub bez pomocy zaklęcia, mistycznego przedmiotu lub innej istoty, która posiada wrodzone lub wyuczone zdolności ekstrakcji.



 Emim––bezskrzydłe potomstwo dwóch upadłych aniołów. Emim posiada różne moce upadłych aniołów, chociaż moce te są generalnie słabsze i mają bardziej ograniczony zakres.

 Upadły anioł – uważany za zły przez większość ludzi, upadłe anioły można podzielić na dwie kategorie: Prawdziwie upadłe i nieupadłe. Nieupadli aniołowie zostali wyrzuceni z Nieba i są przywiązani do ziemi, prowadząc życie, w którym nie są ani naprawdę dobrzy, ani naprawdę źli. W tym stanie rzadko mogą zarobić na powrót do Nieba. Mogą też zdecydować się na wejście do Sheoulu, królestwa demonów, aby zakończyć swój upadek i stać się Prawdziwymi Upadłymi, zajmując ich miejsca jako demony u boku Szatana.

 Harrowgate – Pionowe portale, niewidoczne dla ludzi, którymi demony podróżują między miejscami na Ziemi i Sheoulu. Niewiele istot może przywołać swoje osobiste Harrowgate.



 Wewnętrzne Sanktuarium — królestwo w Sheoul-gra, które składa się z 5 pierścieni, z których każdy zawiera dusze demonów sklasyfikowane według poziomu zła, zgodnie z definicją Ufelskala. Wewnętrzne Sanktuarium jest prowadzone przez upadłego anioła Hadesa i jego sztab strażników, wszystkich upadłych aniołów. Dostęp do Wewnętrznego Sanktuarium jest ściśle ograniczony, ponieważ demony znajdujące się w środku mogą wykorzystać dowolny obiekt na zewnątrz lub żywą osobę, aby uciec.

 Memitim – przyziemni aniołowie przydzieleni do ochrony ważnych ludzi zwanych Primori. Memitim pozostają przywiązani do ziemi, dopóki nie skończą swoich obowiązków, kiedy to Wznoszą się, zdobywając skrzydła i wejście do Nieba. Zobacz: Primori

 Promieniujący – najpotężniejsza klasa niebiańskich aniołów istniejąca, z wyjątkiem Metatrona. W przeciwieństwie do innych aniołów, Radiants mogą władać nieograniczoną mocą we wszystkich światach i mogą swobodnie podróżować po Sheoulu, z nielicznymi wyjątkami. Oznaczenie przyznawane jest tylko jednemu aniołowi na raz. Dwoje nigdy nie może istnieć jednocześnie i nie może ich zniszczyć inaczej, jak tylko przez Boga lub szatana. Odpowiednik upadłego anioła nazywa się Aniołem Cienia. Zobacz: Anioł Cienia



 Anioł Cienia – najpotężniejsza klasa upadłych aniołów na świecie, z wyjątkiem Szatana i Lucyfera. W przeciwieństwie do innych upadłych aniołów, Anioły Cienia mogą władać nieograniczoną mocą we wszystkich królestwach i posiadają zdolność do wejścia do Nieba. To oznaczenie jest przyznawane tylko jednemu aniołowi na raz i nigdy nie mogą istnieć bez swojego odpowiednika, Promieniującego. Anioły Cienia nie mogą zostać zniszczone bez Boga lub Szatana. Odpowiednik Niebiańskiego Anioła nazywa się Promieniującym. Zobacz: Promieniowanie.

 Sheoul––Demoniczna sfera. Znajduje się na własnej płaszczyźnie głęboko w trzewiach Ziemi, dostępnej dla większości tylko przez Harrowgates i Hellmouths.

 Sheoul-gra–– Zbiornik na dusze demonów. Kraina, która istnieje niezależnie od Sheoul, jest nadzorowana przez Azagotha, znanego również jako Ponury Żniwiarz. W Sheoul-gra znajduje się Wewnętrzne Sanktuarium, w którym dusze demonów są trzymane w mętnej otchłani, dopóki nie mogą się odrodzić.

 Szeuliczny – uniwersalny język demonów, którym posługują się wszyscy, chociaż wiele gatunków mówi również własnym językiem.



 Ufelskala – System punktacji demonów, oparty na stopniu zła. Wszystkie nadprzyrodzone stworzenia i złych ludzi można podzielić na pięć poziomów, przy czym piąty poziom obejmuje najgorszych z niegodziwych.

 

 

 

 

Rozdział pierwszy

 W Sheoulu, królestwie demonów zwanym czasem piekłem, zło było wszędzie.

 Kapała z boków stromych ścian skalnych w postaci smug czarnego kwasu, które z sykiem wgryzały się w kamień. Unosił się w wilgotnym powietrzu na mackach mgły cuchnącej siarką i rozkładającym się ciałem. I, jak obserwował Vex, spływała jak pasta do zębów ze szczeliny w powietrzu, którą mogli zobaczyć tylko ludzie tacy jak ona.



 Jej czarne włosy z fioletowymi końcówkami, już krótkie i sterczące, stanęły jeszcze bardziej na głowie, gdy istota wyciskająca się ze szczeliny, dusza martwego demona, wyrwała się z jakiegokolwiek królestwa i mistycznego zamknięcia, w którym znajdowała się. Kulka pasty do zębów przybrała przezroczysty, nieco humanoidalny kształt, ale jej świecące szkarłatne oczy były ostre i wyraźne. Złośliwa fala wściekłości i nienawiści spłynęła z duszy i Vex wycofał się, chociaż ucieczka była dla niej niemożliwa.

 Była tym, co jej rodzice nazywali demonem, demonicznym magnesem na dusze, osobą, do której dusze przylgnęły jak klej. Według nich większość demonów nie mogła temu zapobiec, a to był poważny ból w dupie. Jeśli demon zginął w pobliżu Vex, nawet osobiste demony Ponurego Żniwiarza, stworzenia zwane griminionami, nie miały szansy na zebranie duszy, zanim zostanie w nią wessana i przechowywana jako glif na jej skórze.

 Demon wrzasnął, dźwięk, który mogła usłyszeć tylko ona lub inna osoba wrażliwa na duszę, starając się nie wciągnąć w więzienie jej ciała. W daremnej próbie uniknięcia nieuniknionego uciekła, jej obute stopy zwinnie pokonywały usianą odłamkami skał ziemię, która była zbyt częsta w tej części Sheoulu.

 Ale bez względu na to, jak szybko biegła, za każdym razem, gdy spoglądała przez ramię, dystans między nią a duszą się zmniejszał. Bliższy. Bliższy. O cholera … Ognista

 kula bólu eksplodowała w jej dolnym odcinku kręgosłupa, zrzucając ją z nóg i spadając w dół wąwozu zarażonego gęstymi, ciernistymi pnączami, które szarpały jej odsłonięte ciało i prawie zerwały jej plecak z pleców. Ale to była nędza duszy osiadłej w tym, że łzy spływają jej po twarzy.

 Agonia, niczym milion mrówek z piekielnego ognia pełzających pod jej skórą, dotknęła ją, gdy zerwała się na nogi i wdrapała się z powrotem na ścieżkę. Demon w jej wnętrzu szarpał się do jej umysłu, wrzeszcząc z irytująco wysokim tonem, od którego skręciły się jej wnętrzności.

 "Kobieta." Głęboki, ząbkowany głos zaskoczył ją i musiał zaskoczyć także jej najnowszą autostopowiczkę, ponieważ duch demona przestał wariować, dając jej szansę na złapanie oddechu.

 Dotykając jednego z ostrzy ukrytych w jej bucie, podniosła się na nogi i spojrzała na potężnego, opancerzonego demona. Musiał mieć co najmniej osiem stóp wzrostu i rogi wystające z matowego czarnego hełmu. Mahoniowa skóra mocno naciągnięta na jedyne odsłonięte części
 

jego ciało, jego długie, szponiaste dłonie i pomarszczona twarz. Skrzywiła się z przerażenia z powodu higieny jamy ustnej, gdy jego popękane usta oderwały się od krzywych i zgniłych – ale ostrych – zębów i pięciocalowych kłów.

 "Kim jesteś?" Symbol wyryty na naramienniku jego zbroi oznaczał go jako sługę nekromanty, do którego przyszła, ale ktoś próbował ją zabić od miesięcy i dopóki nie dowiedziała się, kim byli i dlaczego chcieli jej śmierci, musiała być bardzo ostrożna.

 – Jestem Othog – warknął. „Jesteś tutaj, aby zobaczyć wielkiego i okropnego Franka?”

 Słowo Frank podobno oznaczało coś naprawdę przerażającego w jakimś niejasnym języku demonów, ale Vex musiał walczyć o zachowanie powagi.

 — Tak — powiedziała, chowając ostrze w dłoni. Już wybrała wrażliwą szczelinę w jego zbroi, aby wsunąć ostrze, gdyby facet wyciągnął jakieś gówno. „Jestem tutaj, aby zobaczyć… Franka.”

 Zrobił zamaszysty gest ręką, a jego zbroja zaskrzypiała jak gwoździe na tablicy. "Tą drogą."

 Demony nie należały do ​​najbardziej godnych zaufania ludzi, więc trzymała broń w gotowości, idąc za nim wydeptaną ścieżką, o której przysięgała, że ​​wcześniej tam nie była. Kościste dłonie przebiły się przez roślinność, chwytając je, a przypadkowe kałuże, które mogła tylko przypuszczać, tworzyły się i rozpraszały parującą krew, gdy brnęli wzdłuż szlaku. Po, wydawałoby się, godzinach, ale prawdopodobnie tylko kilku minutach, dotarli do przejścia, które prowadziło w głąb zbocza góry. Wzdłuż ciemnych ścian biegły pulsujące żyły, jakby sama góra żyła. Może tak było. Sheoul była dziwna i niebezpieczna, dlatego wybrała życie w ludzkim świecie.

 

 


 Nie żeby ludzie nie byli też dziwni i niebezpieczni, ale jako istota nadprzyrodzona nie musiała się martwić o słabych śmiertelników.

 Kilkadziesiąt jardów przed nimi pomarańczowy blask emanował z otworu w górze, a gdy się zbliżyli, powietrze zmieniło się z wilgotnego i gorącego w wilgotne i piekące. Na końcu korytarza, za rogiem otoczonym kolumnami w kształcie kłów, wysokimi jak drapacz chmur, zatrzymała się jak wryty, jej szczęka opadła.

 Potężną komnatę zbudowano jako konstrukcję podobną do ula, z otworami wyrzeźbionymi w stromych ścianach, między którymi przemykały dziwaczne, podobne do owadów demony. Założyła, że ​​to wydrążone tunele przecinające przestrzeń nad głową, biegnące jak tkanka łączna od ściany do ściany.



 „Jest tam wielki i okropny Frank”. Othog wskazał na kolesia, który mógł być bliźniakiem jej eskorty, gdyby Frank był wyższy. I większy. A jego rogi były pokryte krwią i kawałkami wysuszonego mięsa.

 Uroczy. Naprawdę nie lubiła demonów.

 Wyprostowała ramiona i przeszła przez ubitą podłogę, odrzucając na bok stare kości i czaszki, które zaśmiecały całą okolicę. Frank stał przy bulgoczącej kadzi wielkości beczki po winie, jego dłonie poruszały się w chorobliwie zielonkawo-brązowej oparach, które unosiły się z wrzącej cieczy.

 — Przepraszam, sir — powiedziała grzecznie. Demony takie jak on oczekiwały aroganckich pokazów bzdur alfa, więc zawsze szukała sposobów, aby je zrzucić lub sprawić, by jej nie doceniali. „Jestem tutaj, aby cię zobaczyć”.



 Odwrócił się do niej, wyciągając usta w groteskowym uśmiechu. — Emim — powiedział, a jego ogromne kły sprawiały, że jego słowa brzmiały jak pijackie oszczerstwa. – Od wieków nie widziałem nikogo z twojego rodzaju.

 Nie miała pojęcia, skąd wiedział, że jest emim, potomkiem dwóch upadłych aniołów. Przypuszczała, że ​​nie miało to większego znaczenia. — Tak, jestem wyjątkowa — powiedziała sucho. „Teraz, gdybyśmy mogli po prostu zabrać się do rzeczy”.

 – Masz mi coś do zaoferowania.

 — Dusze — powiedziała. „Mam cztery… nie, pięć… dusz do sprzedania. Jeden jest co najmniej czwartym poziomem na Ufelskala i jest wart więcej niż pozostałe cztery razem…

 Syknął. „Zamknij się, pochłaniaczu dusz”. Jego paciorkowate oczy przesunęły się na najbliższego demona oprócz Othoga, pomarszczonego, grubego stwora z czymś, co wyglądało jak metalowe kolce wystające ze skórzastej twarzy. Frank zniżył głos. „Nie mów o takich rzeczach”.



 – Przede wszystkim – powiedziała cicho, ale nie mogła ukryć irytacji, że została nazwana zmiataczem dusz. „Politycznie poprawnym określeniem tego, kim jestem, jest daemani. Po drugie, mam dusze do wyładowania i nikt już nie kupuje. Jestem gotów dać ci je z pięćdziesięcioprocentową zniżką. Po pół miliona dla czterech najsłabszych. Trzy miliony dla nich wszystkich. To piekielna sprawa, jeśli wybaczysz tę grę słów. Koleś w ogóle się nie uśmiechnął. Twardy tłum. – Powiedziano mi, że możesz ich potrzebować.

 „Och, potrzebuję ich”. Jego nos jak pysk zmarszczył się. – Ale nie na tyle, by ryzykować własną duszę.

 Ach! To było takie frustrujące. Nie tylko frustrujące, ale i przerażające. Demony w jej wnętrzu nieustannie walczyły, toczyły niekończącą się walkę o to, kto mógłby spróbować ją posiąść. Na szczęście żadna z dusz nie była bardzo silna ani zła... z wyjątkiem tej, która zaatakowała ją kilka minut temu.



 Ten musiał odejść i to szybko. "Co się dzieje? Dlaczego wszyscy nagle tak boją się zajmować duszami?”

 Demon sięgnął do bulgoczącego naparu i wyciągnął coś, co wyglądało jak palec. Demony były takie obrzydliwe. I miał czelność ją obrazić. Po raz milionowy podziękowała rodzicom za wychowanie jej w ludzkim królestwie.

 „Ponieważ ci, którzy kupują i sprzedają dusze, są zabijani”, powiedział, wkładając palec do ust.

 Cóż, to wyjaśniało, dlaczego połowa ludzi, którzy zwykle od niej kupowali, zaginęła, a druga połowa nie chciała się z nią zobaczyć. "Przez kogo?"



 "Niejasny." Kawałek… gah… paznokcia… zwisał z kącika jego ust. „Powtarzają pogłoski, że szatan chce mieć wszystkie dusze dla siebie, ale to nie ma sensu, nie wtedy, gdy nigdy wcześniej nie miał problemów z rynkiem dusz”.

 Othog, odchrząknął. „Niektórzy mówią, że szatan został zniszczony przez archaniołów, którzy teraz rządzą Sheoulem”.

 — Bzdura — powiedział Frank. Kawałek palca wciąż tam był, podrygując, gdy poruszały się jego łuskowate usta. „Anioły nie mogły przeprowadzić tego rodzaju ataku na szatana. Nie w Sheoulu i nie bez tego, żebyśmy o tym usłyszeli.

 „Więc jaka jest twoja teoria?” zapytała. Od miesięcy krążyły plotki o możliwym nowym władcy w Sheoulu, ale w żadne z nich nie wierzyła. W końcu kto mógłby obalić szatana?



 Rozwidlony język Franka wysunął się, by złapać kawałek paznokcia, a ona przełknęła żółć, desperacko próbując się nie krztusić. „Słyszałem szepty, że ktoś o imieniu Revenant siedzi na tronie. Nic o nim nie wiem, ale jeśli moje źródła się zgadzają, to zdrajca, który zdradził szatana”.

 Żaden demon nie był wystarczająco potężny, by wydrzeć kontrolę szatanowi. Co oznaczało, że ta osoba z Revenantu mogła być tylko jedną rzeczą. „Czy on jest upadłym aniołem?”

 Frank dłubał w zęby jednym długim pazurem. – Niektórzy mówią, że jest Aniołem Cienia.

 Zagwizdała pod nosem. Według legendy Anioł Cienia był najpotężniejszą istniejącą klasą upadłych aniołów. Tylko Szatan i może Lucyfer byli potężniejsi. Chociaż słyszała, że ​​Lucyfer został zniszczony przez jednego z Czterech Jeźdźców Apokalipsy.



 Co było śmieszne. Czterej jeźdźcy byli mitami i prawdopodobnie również Lucyfer. Heck, jedynym powodem, dla którego wierzyła w Szatana, było to, że jej rodzice byli kiedyś aniołami, a jeśli mówili, że istnieje, to prawdopodobnie tak było.

 „Słuchaj, myślę, że to naprawdę nie ma znaczenia, kim on jest ani czy w ogóle istnieje. Muszę sprzedać te dusze. Właściwie po prostu musiała je uwolnić. Problem polegał na tym, że nie można było ich uwolnić bez innego, równie potężnego magnesu dusz, w przeciwnym razie po prostu zostaliby wciągnięci z powrotem w nią. "Daj mi imię. Jakiekolwiek imię."

 "Tam jest tylko jeden." Frank obnażył zęby, których nigdy nie widziała szczoteczka do zębów, a jego głos stał się niski i złowieszczy. – A ma na imię… Azagoth.

 Miała wrażenie, że powinna być zaskoczona, zachwycona czy coś. „Kim do diabła jest Azagoth?”

 Frank wskazał na swojego towa...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin