J.R. Ward - Bractwo Czarnego Sztyletu 17,5 - Where winter finds you - Gdzie zima cię znajdzie.docx

(338 KB) Pobierz

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Gdzie zima cię znajdzie

 

Where Winter Finds You

 

Bractwo Czarnego sztyletu # 17.5

 

Ward J R

 

 

 

 

 

Rozdział 1

 

R aul Julia – nie spokrewniony ze zmarłym, wielkim aktorem – zobaczył swojego pierwszego anioła w zimną noc w Caldwell w środku grudniowej zamieci śnieżnej.

A to wszystko za sprawą BMW.

Zatrzymał się na skrzyżowaniu Main i Dziesiątej, w długim wełnianym płaszczu zapiętym pod szyję, z szalikiem ciasno zaciśniętym na piersi, z czubkami stóp zimnymi nawet w butach. Płatki śniegu, które zaczęły się w porze lunchu, tańcząc w zimowym powietrzu, wkrótce przybrały na wadze tak bardzo, że nie mogły już wykonywać arabesek naprądy wiatrowe. Teraz też się spieszyli, marnując swoją wolność w pośpiechu, by zejść na ziemię, nie zdając sobie sprawy, że upadek był najlepszą częścią ich życia i że kiedy to zejście się skończy, zostaną nadepnięci. pędzili, zaorani w brudne stosy, jakby byli degeneratami, a nie pływającymi cudami.

Od jednego na milion do uciążliwego przeludnienia, z którym musiały sobie radzić ciężarówki Caldwell Public Works.

To było naprawdę smutne. Raczej jak dzieci zamieniające się w dorosłych.

Kiedy Raul stał na rogu, uwięziony w miejscu przez czerwoną palmę Do Not Cross, która błysnęła w jego kierunku, był tak zmęczony zimnymi podmuchami na twarzy, że odwrócił się i odwrócił plecami do świateł. Ze względu na przystosowanie dla osób niedowidzących dźwięk ostrzegłby go, gdy nadszedł czas wyjazdu, podobnie jak ruch uliczny, który był powolny i brnął, jakby samochody nie lubiły pogody bardziej niż on. W lepszych warunkach zatłoczyłby krawężnik i skorzystałby z każdej okazji do spaceru – urodził się na Brooklynie, zanim Giuliani na krótko posprzątał pięć dzielnic, więc był ekspertem w odczytywaniu wzorców ruchu – ale zimą zasady się zmieniły. Cztery-Napęd kół nie oznaczał zatrzymania na cztery koła, a możliwość poślizgu dodawała niebezpieczny element do wszelkich podejmowanych szans.

A Raul był typem osoby, dla której miał wiele powodów do życia. Zwłaszcza dziś wieczorem.

W kieszeni miał małe czarne pudełeczko, obszyte skórą na zewnątrz, a od wewnątrz wyściełane aksamitem. Ożenił się ze swoim Ivelisse trzydzieści dwa lata temu i chociaż ich rocznica przypadała dopiero w kwietniu i chociaż nie była to tak wyjątkowa, jak dwadzieścia pięć, trzydzieści czy nawet pięćdziesiąt, mijał sklep jubilerski podczas lunchu i zatrzymany. Okno było zatkane złotymi i platynowymi wyrobami, które można było nosić, a jasne światła wbite w ramę, by świeciły diamentami. Było wiele pierścionków zaręczynowych w ramach przygotowań do sezonu zadawania pytań – w przeciwieństwie do sezonu mówienia „tak” , który według jego najmłodszej córki, Alondry, był w czerwcu – ale było też wiele krzyżyków. .

Mimo że przedstawienie było ładne, Raul szedł dalej, zdecydowany wrócić na czas do pracy jako aktuariusz w firmie ubezpieczeniowej. Idąc wzdłuż ubitego śniegu z innymi, którzy odważyli się wyjść w południe, pomyślał o krzyżach, chociaż nie o jednym z nich, ale o wszystkich w grupie. Zostali zdegradowani do klastra w dółnisko po prawej, zgromadzenie liczące może dziesięć osób, wszystkie w cieniu tych pierścieni. Z jakiegoś powodu nie mógł wyrzucić ich z głowy, do tego stopnia, że ​​zaczął popadać w paranoję, że wydarzy się coś złego. Nawet jego normalne obciążenie pracą, które często było zbyt duże, nie mogło odwrócić jego uwagi od tego zaabsorbowania.

Może to był znak. Może to był zwiastun.

Miał jednak wiele takich myśli. Z drugiej strony, przeanalizował śmiertelność ludzi, aby przeżyć, przeprowadzając oceny ryzyka, na których opierały się obliczenia składek na ubezpieczenie na życie – i po dwudziestu latach robiło się trochę niepewnie. Na przykład każdy pieprzyk na jego ciele był czerniakiem. Każdy skok jego serca był zbliżającym się zawałem mięśnia sercowego. Aha, i ten ból głowy, który miał, kiedy utknął w korku, wchodząc dziś rano do pracy, był zdecydowanie prekursorem udaru.

Choć powiedziane w ten sposób, może to wszystko było trochę szalone.

Może potrzebował trochę wolnego.

Mimo to, gdy tylko skończył pracę na dany dzień, trochę po piątej, włożył płaszcz, pożegnał się ze współpracownikami i pospiesznie wyszedł z budynku. Zamiast jechać do samochodu na świeżym powietrzuzaparkował sześć przecznic dalej, jednak wrócił do sklepu jubilerskiego. Zdecydował, gdy skulił się na mrozie, że będzie zamknięty – ale powinien był wiedzieć lepiej. W końcu był sezon świąteczny i kiedy wciskał się do sklepu, wąski i stosunkowo płytki sklep był pełen ludzi. Musiał czekać dobre piętnaście minut, zanim zwrócił uwagę sprzedawcy, a kiedy jedyne, co mogła zrobić, to wzruszyć na niego ramionami, jakby nie mogła obiecać, że będzie wolna przed Nowym Rokiem, sprawdził swoje oglądać i dyskutować o odejściu.

Dziewczyna, która w końcu na niego czekała, była zmęczona i wyczerpana, jakby miała długi szereg późnych zamknięć, takich jak ta, i nie miała nic, czego można by się spodziewać, z wyjątkiem tego samego. Uznał, że musiała być w wieku jego Alondry, a na palcu serdecznym miała ładny diament, bez wątpienia coś, na co pomogła swojemu narzeczonemu uzyskać zniżkę w sklepie. Jej oczy były zmęczone, ale usiłowała się uśmiechnąć, a to więcej niż czas, jaki zajęła mu droga do sklepu, czas, który spędził na czekaniu, a nawet to, nad czym wciąż się zastanawiał, czy powinien zakup, był tym, co sprawiło, że został.

Kiedy zakończył transakcję – po tym, jak udzieliła mu miłej zniżki – powiedział jej, że:życzył jej powodzenia podczas zaślubin. Wtedy naprawdę się rozpromieniła i mówiła o mężczyźnie, którego miała poślubić, planowaniu ślubu, sukience. To był potop, o którym mógł powiedzieć, że musiała siedzieć w domu podczas pracy, a jej radość, jej młodość i wszystkie rzeczy, które miały jej jeszcze przyjść, dobre i złe, sprawiły, że jego oczy zapiekły od łez .

Z ulgą wyszedłem na zewnątrz i mogłem zrzucić podlewanie na zimno.

A teraz był tutaj, na tym skrzyżowaniu, z diamentowym krzyżem, którego Ivelisse miał go zabić za to, że kupił dla niej, i złamanym sercem.

W styczniu Alondra miałaby dwadzieścia trzy lata. A na krzyżu nie chodziło o przypadkową rocznicę ślubu, chociaż sam sobie wmawiał, że tak, chociaż musiał w to wierzyć – bo w przeciwnym razie kupił ten przedmiot, by upamiętnić śmierć córki cztery lata temu w śnieżną noc. jak ta, z tyłu samochodu zbyt szybko jadącego po lodzie przez jej najlepszą przyjaciółkę, która przeżyła.

Co byłoby raczej chorobliwe, prawda?

Rozważając wypadek, który odebrał mu, jego żonie i innym dzieciom tak cenny prezent, pomyślał, że w życiu można przewidzieć wiele niebezpiecznych rzeczy. Jeśli podjąłeś zbyt wiele ryzyka ze swoim zdrowiem, ztwoje ciało, twoje finanse, twoje przyzwyczajenia, statystycznie rzecz biorąc, byłeś narażony na złapanie się w sytuacji twojego własnego projektu, która wyszła źle. Wiedział o tym. Studiował to; on prowadził to; rozumiał to z nadrzędnego, obiektywnego punktu widzenia, który był boski. Jednak nic z tego nie miało znaczenia, gdy jego kuzyn Fernando zapukał do jego drzwi o pierwszej w nocy w tę śnieżną grudniową noc. W chwili, gdy Raul otworzył te drzwi i zobaczył, że czapka CPD jest zdejmowana z głowy, wiedział o tym.

On i Ivelisse mieli w sumie troje dzieci i było wielu, głównie ze starszego pokolenia, które czuły się zmuszone wskazać po śmierci, że przynajmniej zostało im jeszcze dwoje. Jakby to usunęło ból lub zmniejszyło go o dwie trzecie. Chciał wściekać się na ich niewrażliwość, krzyczeć im w twarz, wyrywać im włosy. Kochał swoje dwoje ocalałych dzieci tak samo, jak kochał swoją Alondrę, ale ich życie nie zrekompensowało jej straty. Przypadkowe kaprysy połączyły się tej nocy w tragedię, połączenie ołowianej stopy i czarnego lodu, w połączeniu z faktem, że Alondra z jakiegoś powodu nie zapięła pasa na tylnym siedzeniu, co doprowadziło do tego, że Raul oceniał każdy dzień tygodnia od dziewiątej do piątej.

Śmierć zabrał jednego ze swoich i przez długi czas bał się, że jest winny. Że w jakiś sposób, ze względu na charakter swojej pracy, zrobił ze swojej rodziny piorunochron, a Bóg odzyskał go za próbę przyjęcia roli, której żaden człowiek nigdy nie powinien się zalecać.

Jego wiara jednak go przejrzała. Jego przekonanie, że istnieje życzliwe i życzliwe źródło, z którego wszystko wypływa, pomogło mu uwolnić się od winy wywołanej pierwszymi, najbardziej irracjonalnymi fazami jego żalu.

Z czasem strata nie była łatwiejsza do zniesienia. Kiedy pomyślał o swojej najmłodszej córce, bolało go tak samo, jak w chwili, gdy Fernando otworzył usta i podzielił się smutną wiadomością, o której Raul już się domyślił. Po prostu teraz myślał też o innych rzeczach.

Takich jak BMW.

Stał tyłem do kierunku, w którym chciał jechać, jego ciało opierało się na wietrze, ręce bez rękawiczek wcisnęły w kieszenie wełnianego płaszcza, kiedy najpiękniejsze coupe M850i ​​xDrive, jakie kiedykolwiek widział, zatrzymało się na światłach Dziesiątego .

Ulgę przyniosło mu odwrócenie uwagi i emocji od utraconej córki, ponieważ wiedział, że kiedy oddał dziś wieczorem swój Ivelisse krzyż – nie byłpoczekać do świąt Bożego Narodzenia, ponieważ jeśli czegokolwiek nauczyła go śmierć Alondry, a podkreślało to, co robił w pracy, to to, że śmiertelnicy nie powinni czekać na ważne rzeczy – będzie wiele łez i dużo słodko-gorzkiej tęsknoty za ich córka. Musiał więc wzmocnić swoje siły. Poza tym ciężko będzie jechać do domu w śnieżnej ciemności, jeśli jego oczy będą spuchnięte od płaczu z zimna.

BMW było dla niego błogosławieństwem, wygodnym wykolejeniem właśnie wtedy, gdy go potrzebował. Powodem, dla którego działał tak dobrze, było to, że nie było to tylko luksusowe sportowe coupe. To był jego wymarzony samochód. Było to luksusowe sportowe coupe. Elegancki i wyrafinowany, z mocnym silnikiem i wygodnymi siedzeniami, w zeszłym roku siedział nawet w jednym z nich w salonie samochodowym. Z ceną początkową w wysokości 11900 dolarów był poza jego zasięgiem finansowym – i tak już pozostanie. Zabawne, jak zmienił się wiek. Kiedy byłeś późnym nastolatkiem i przeglądałeś Road & Tor, możesz uwierzyć, że samochody, które były zbyt drogie dla twojego portfela, były chwilowym rozczarowaniem, czymś, co twoje podeszłe lata, edukacja, na której się skupiałeś, i plany, które robiłeś, miały się zająć, niemożliwe staje się nieuniknione dzięki ciężkiej pracy i skupieniu.

Tego chciwego optymizmu nigdzie nie było, kiedy przekroczyłeś pięćdziesiątkę, miałeś dwójkę dzieci na studiach, kredyt do spłacenia i żonę, którą lubiłeś opiekować się tak, jak na to zasługiwała. Niemożliwe pozostało niemożliwe. Może gdyby nie mieli dzieci, mógłby rozważyć zakup używanego. Ale nie zamieniłby żadnego ze swoich trzech błogosławieństw, nawet z bólem z powodu tego, które stracił, na samochód.

Chociaż co to był za samochód. Właściciel za kierownicą wybrał metaliczny lakier w kolorze sadzy i dwudziestocalowe felgi w kolorze M V-szprych w kolorze kruczoczarnym. Trudno było zajrzeć do środka, aby określić opcje wykończenia, ale Raul był gotów się założyć, że mężczyzna dostosował go tak bardzo, jak tylko mógł, co według strony internetowej BMW wydłużyłoby czas budowy o dobre sześć do ośmiu tygodni.

Raul wiedział o tym wszystkim, ponieważ kilka miesięcy temu przygotował jedną dla siebie online. W jego przypadku był to tylko sen, przy którym mógł majstrować, fantazja, której prawie mógł dotykać, gdy poruszał myszą i klikał rzeczy, które dodawały tysiące dolarów do i tak już stratosferycznej ceny zakupu. Tak nie było w przypadku człowieka za tym kołem. Kimkolwiek był, miał gotówkę, by zapłacić za samochód, a Raul poczuł ukłucie zazdrości…a także ciekawość, kto dokonał takiego czeku.

Pochylając się trochę do przodu, zmrużył oczy. Z tego, co widział u kierowcy, wymarzony samochód Raula był rzeczywistością dla niesamowicie przystojnego Afroamerykanina w wieku około trzydziestu lat. Facet miał idealnie wyważoną twarz, mocny podbródek, wysokie kości policzkowe i głęboko osadzone oczy. Jego blaknięcie było idealne, spód całkowicie ogolony, wierzch pozwalał wyrosnąć tylko do tego stopnia, że ​​poczerniał jego czaszkę. Niewiele było do zobaczenia z jego ubrania, ale nie miał na sobie kurtki ani płaszcza. Miał na sobie tylko koszulę, która zdawała się opadać jak jedwab, a spinka do mankietu błysnęła w ulicznych latarniach.

Mógł być sportowcem, ale wyglądał jak biznesmen. Kto znał jego prawdziwy zawód i naprawdę, czy to miało znaczenie? Bez względu na to, z jakiej pracy i skąd pochodziły pieniądze, było ich wystarczająco dużo, by pozwolić sobie na BMW i wiele więcej.

Szkoda, że ​​mężczyzna wcale nie wyglądał na szczęśliwego.

Raul mógł tylko potrząsnąć głową. Bogaci ludzie. Nigdy nie doceniali tego, co mieli, a to była jedna z definicji piekła, nieprawdaż: siedzieć przy stole zastawionym jedzeniem i głodować bez względu na to, ile zjadłeś…

Bez ostrzeżenia wydarzyła się najdziwniejsza rzecz,Raul zmrużył jeszcze bardziej oczy, uważnie obserwując, bo właśnie o tym będzie chciał powiedzieć Ivelisse'owi, gdy tylko wróci do domu: Pomiędzy jednym mrugnięciem a następnym, wnętrze samochodu zalała oliwkowo-zielony blask.

Początkowo Raul zakładał, że pochodzi z ekranu telefonu komórkowego, co kierowca, sfrustrowany tym, że nawet trzy minuty jazdy do przodu został zatrzymany przez czerwone światło, stworzył, sprawdzając pocztę e-mail. Tyle że nie, nie było telefonu. Brak iPada. Brak laptopa. Może było to odbicie zielonego środka, gdy zmieniło się światło – nie, tam na górze nie było żadnej zmiany. Zdezorientowany Raul rozważał możliwość, że widzi rzeczy.

Wtedy zauważył postać stojącą bezpośrednio przed BMW.

Smagający śnieg poruszał się wokół czegoś, co wyglądało na człowieka, sądząc po wielkości tułowia, tory lotu płatków zostały przeorientowane przez trzy wymiary wzrostu, wagi i, przynajmniej teoretycznie, śmiertelności. Problem polegał na tym, że… Raul widział przez postać budynki po drugiej stronie ulicy. Widać było wszystko, od rogu skrzyżowania, do drzwi holu banku, do grupki pieszych, którzy zbliżali się do przejścia dla pieszych.

Raul przetarł oczy, chociaż nic to nie zmieniło tego, co wydawało mu się przed nim, i wtedy opony BMW zaczęły się kręcić. Gdy światło w końcu zmieniło się na zielone, wszystkie cztery niskoprofilowe opony nagle straciły kupno, i to nie tylko w rybim ogonie, zjeżdżając z trasy w niechlujny sposób, ale jak w drodze donikąd. wszystko. Co nie miało sensu, ponieważ M850i ​​miał xDrive. Trakcja na wszystkie koła.

Potężny silnik przyspieszył. I znów się rozkręcił.

Wewnątrz, za kierownicą, Raul widział, jak kierowca mocniej ściska kierownicę i przechyla się na przednią szybę, jakby w jego umyśle chciał, żeby potężny samochód ruszył do przodu.

A opony wciąż się obracały, a widmowa zjawa blokowała drogę.

„Przepraszam, kolego”, ktoś mu powiedział.

W odruchu zrodzonym z bycia mieszkańcem miasta przez całe życie, Raul odsunął się na bok, nie patrząc, zakładając, że ma wolne miejsce na odśnieżonym chodniku. Nie zrobił. Jego stopa wylądowała na krawędzi pokrytego śniegiem krawężnika, a jego ciało straciło równowagę…

Tak jak ciężarówka z naczepą, która próbowała zatrzymać się na czerwonym świetle na swoim pasie, straciła kontrolę i przedarła się przez skrzyżowanie, rozpraszając pieszych, którzy zaczęli przechodzić, przejeżdżając obok zablokowanego BMW i zbliżając się do Raula.

Gdy jego oczy się obróciły, spojrzał prosto w nadjeżdżającą kratę i wiedział, bez cienia wątpliwości, że umrze. Jego ciało zostanie uderzone z wystarczającą prędkością, aby spowodować rozległe uszkodzenia wewnętrzne, a biorąc pod uwagę przednią listę jego trajektorii, jego czaszka zostanie szeroko pęknięta.

Chociaż nie było nadziei, wyciągnął ręce z kieszeni płaszcza, krzyż w pudełku wysunął mu się z ręki i odleciał, jego wysiłki, aby się uratować, za mało, za późno.

Jego pierwsza myśl dotyczyła Alondry. Nie mógł się doczekać, kiedy ją zobaczy.

Drugim był jego Ivelisse i dwie pozostałe dziewczyny. Byliby załamani. Ledwie doszli do siebie po pierwszej rodzinnej tragedii – jak też przeżyją jego śmierć, zwłaszcza że była tak przypadkowa, tak pechowa… i w kolejną śliską, śnieżną noc.

Jego trzecim było to, że to było tak niesprawiedliwe. Prowadził sprawiedliwe życie. Kochał swoją żonę i szanował ją. Dbał o swoje dzieci. Ciężko pracował i był uczciwy i starał się jak najlepiej czynić innym tak, jak chciał, aby oni czynili jemu. Jak to mogło się stać-

Czas się zatrzymał.

To był najlepszy sposób na opisanie tego, co nie do opisania.

Wszystko po prostu zatrzymało się tam, gdzie było: pędząca półciężarówka, jego upadek, piesi usiłujący zejść z drogi, kręcące się opony BMW. Wszystko po prostu… zatrzymało się.

Z wyjątkiem śniegu.

Śnieg wciąż padał, lądując z nieważką gracją na tym, co było teraz obrazem chaosu. A postać przed BMW, przezroczysta postać tam-ale-nie-tam odwróciła głowę i spojrzała na Raula. Twarz mężczyzny była tak piękna, że ​​łzy napłynęły do ​​oczu Raula, łącząc się ze śniegiem, spadając, spadając na ziemię, której nigdy nie spotkał, ponieważ miał zostać porwany przez kratę ciężarówki.

I wtedy Raul zobaczył całą prawdę.

Mężczyzna nie był człowiekiem, nie był też duchem. Był aniołem z długimi blond i czarnymi włosami, które lizały się wokół niego, jakby bawiły się na śniegu, i skrzydłami, wielkimi pajęczymi, połyskującymi, tęczowymi skrzydłami, które wznosiły się zza jego ramion. I miał też aurę. Blask wokół niego, niebiańskie światło emanujące z jego postaci, był taki, jak zawsze przedstawiały obrazy, a to wspaniałe oświetlenie było dowodem na to, że życie pozagrobowe było prawdziwe, a ktokolwiek zarządzał wszechświatem, był dobrotliwym Bogiemistotnie, ten, który wysłał sługi na ziemię, która została stworzona, by zaopiekowali się kruchymi śmiertelnikami, którzy nie byli błędem kosmosu, żadnym przypadkiem elektronów, neutronów i protonów zderzających się w ogromnej, zimnej pustce, ale raczej świadomym wyborem dokonanym z kocham.

W ten sposób Raul został uratowany od śmierci.

Płakał otwarcie, gdy anioł wyciągnął do niego rękę, życzliwą i delikatną rękę, aby naprawić jego upadek, skorygować jego ścieżkę, uratować mu życie. Kontakt był zarówno nawiązany, jak i nienawiązany, bo chociaż istniała między nimi odległość, Raul czuł dotyk i był ciepły, to była zarówno matka, jak i ojciec, był to kontakt nadrzędnej istoty, która pilnowała, aby dziecko nie zostało zranione przez jego głupi brak uwagi.

Gdy poczuł, że jego ciało się wyprostowało i cofnął na chodnik, zalała go ulga i wdzięczność. Ten nieprawdopodobny moment wyzwolenia potwierdził teraz wiarę, która poprowadziła go przez śmierć tak wielu ludzi, a zwłaszcza jego Alondry. Tak, pomyślał z radością, jego ukochana córka, zabrana zbyt wcześnie, znajduje się w bezpiecznej i szczęśliwej wieczności i zobaczy ją ponownie, a ponowne spotkanie będzie tak radosne, że wszelkie cierpienia na ziemi w dole będą jak upadki. śnieg, przelatujący szybko i bez konsekwencji.

Anioł uśmiechnął się do niego.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin