Diablica A5.pdf

(1748 KB) Pobierz
Fay Weldon
Diablica
Przełożyła z angielskiego Anna Bernat.
Tytuł oryginalny: The Life and Loves of a She-Devil
Rok pierwszego wydania: 1983
Rok pierwszego wydania polskiego: 1995
Powieść zarazem przewrotna, jadowicie dowcipna i na swój
sposób brutalna: opowiada o przeistoczeniu i zemście. Jej
bohaterka, brzydka, nieefektowna, ale poczciwa żona
przystojnego finansisty, na pozór niczego dobrego od życia ani
żadnej w nim odmiany nie może się spodziewać. Jednakże
pewnego dnia anioła w jej duszy zastępuje diabeł...
„Diablica” to studium nienawiści i zemsty. Nienawiści kobiety
do drugiej kobiety; zdradzanej żony do kochanki męża;
nieforemnej olbrzymki do filigranowej, pięknej kusicielki
zjadającej cudzych mężów na śniadanie. To studium misternie
utkanej zemsty zaplanowanej w najdrobniejszych szczegółach i
realizowanej z żelazną konsekwencją, krok po kroku, aż do
zaskakującego czytelnika końca.
-2-
Rozdział pierwszy.
Mary Fisher mieszka w Wysokiej Wieży nad brzegiem morza i
dużo pisze. Pisze o miłości. Kłamie.
Mary Fisher jest czterdziestotrzyletnią kobietą, przyzwyczajoną
do miłości. Stale otoczona mężczyznami, którzy ją kochali,
czasami nieszczęśliwie, zawsze znajdowała okazję, aby ich miłość
odwzajemnić, ale nigdy - jak sądzę - nie był to akt desperacji.
Pisze romanse. Okłamuje siebie i świat.
W banku na Cyprze, gdzie prawo podatkowe jest traktowane
dość swobodnie, Mary Fisher ma na koncie 754300 dolarów.
Odpowiada to wartości 502867 funtów szterlingów, 1931009
marek niemieckich, 1599117 franków szwajcarskich, 185055050
jenów i tak dalej, co już zresztą nie ma większego znaczenia.
Życie kobiety jest tym, czym jest. W każdym zakątku świata.
Gdziekolwiek spojrzysz, dzieje się to samo. Tym, które mają - tak
jak Mary Fisher - będzie dodane. A takim jak ja, nawet jeśli nie są
zupełnie przegrane - zostanie ujęte.
Wszystkie swoje pieniądze Mary Fisher zarobiła sama. Jonasz,
jej pierwszy mąż, mówił, że kapitalizm jest niemoralny, ona zaś
mając łagodną i ustępliwą naturę dawała mu wiarę. Gdyby
postępowała inaczej, bez wątpienia posiadałaby teraz solidny
pakiet inwestycji. A tak, jest jedynie właścicielką czterech
domów, których łączna wartość zależy od sytuacji na rynku
nieruchomości i waha się od pół do miliona dolarów.
Oczywiście dom jako lokata kapitału ma znaczenie tylko wtedy,
gdy znajdzie się ktoś, kto zechce go kupić, i gdy człowiek nosi się
z zamiarem sprzedaży. W przeciwnym razie jest tylko miejscem,
w którym się żyje lub gdzie mieszkają ludzie z nami związani.
Jeśli ma się szczęście, posiadanie czegoś na własność może dać
poczucie bezpieczeństwa; kiedy jednak tego rodzaju szczęście nie
-3-
dopisze nerwy i kłopoty pewne. Nie życzę Mary Fisher szczęścia
w sprawach majątkowych.
Mary Fisher jest ładną, filigranową kobietą skłonną do omdleń,
płaczu i sypiania z mężczyznami, a przy tym świetnie udającą, że
tego właśnie nie robi.
Mary Fisher kocha jej doradca podatkowy, który jest moim
mężem.
Kocham męża i nienawidzę Mary Fisher.
-4-
Rozdział drugi.
Na zewnątrz świat się kręci: fale biją o urwisko u stóp wieży
Mary Fisher i cofają się; w Australii wielkie kauczukowce
wypłakują swoją korę; w Kalkucie miriady iskier ludzkiej energii
rozżarzają się, migocą i gasną; w Kalifornii uprawiający surfing
łączą dusze z pianą morską i szybują ku wieczności; w
światowych metropoliach grupy dysydentów formułują powody
posępnego niezadowolenia i szansę zmian widzą jedynie w
przejściu przez najgorsze doświadczenia ziemskiej egzystencji.
Tkwię w tym. Tu i teraz. Uwięziona we własnym ciele, przykuta
do jednej szczególnej sprawy: nienawiści do Mary Fisher. To
wszystko, co mogę zrobić. Nienawiść opętała mnie i zmieniła; jest
jak przypisana mi rola. Właśnie niedawno to odkryłam.
Lepiej nienawidzić, niż rozpaczać. Sławię nienawiść,
wychwalam energię, która ją podsyca. Śpiewam hymn na śmierć
miłości.
Jeśli wybierasz się w podróż w głąb lądu, to od wieży Mary
Fisher żwirowy podjazd (ogrodnik otrzymuje sto dziesięć dolarów
tygodniowo, co jest w każdej walucie sumą niewielką)
poprowadzi cię aż do smaganej wiatrem alei smutno więdnących
topól (czyżby zemsta ogrodnika?). Dalej, już poza terenem
posiadłości, droga biegnie przez faliste zachodnie wzgórza i opada
w dół ku rozległym polom pszenicy. Potem jeszcze sto
kilometrów i dojeżdżasz do przedmieścia oraz domu, w którym
mieszkam, i do niewielkiego zielonego ogrodu, gdzie bawię się z
dziećmi Bobba. Tysiąc mniej lub bardziej podobnych do siebie
domów rozciąga się na cztery strony świata; my jesteśmy
pośrodku, dokładnie pośrodku miejsca zwanego Eden Grove,
Rajski Gaj. Podmiejska miejscowość. Nie jest to ani miasto, ani
wieś; coś między jednym a drugim. Schowana w zieleni, zasobna i
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin