Absolwent A5.pdf

(2289 KB) Pobierz
Charles Webb
Absolwent
Przełożył: Jerzy Bytyński
Tytuł oryginalny: The Graduate
Rok pierwszego wydania: 1963
Wydanie polskie 2001
Beniamin Braddock wraca do domu po ukończeniu college’u.
Jego zamożni rodzice spodziewają się, że zacznie teraz robić
karierę. Dwulicowa, zamężna pani Robinson namawia go do
romansu. Czy Ben podda się tym oczekiwaniom i zdecyduje na
konsumpcyjną, cyniczną postawę wobec życia? Czy na własną
rękę poszuka wolności, miłości i sensu?
Charles Webb jest autorem takich m.in. książek, jak
„The Marriage of a Young Stockbroker”, „Elsinor” i
„New Cardiff”. Jego najbardziej znaną powieścią pozostaje jednak
debiutancki, na poły autobiograficzny „Absolwent” (1963),
rozsławiony przez film Mike’a Nicholsa z Dustinem Hoffmanem
w roli głównej, z niezapomnianymi piosenkami duetu Simon and
Garfunkel i z legendarną finałową sceną ślubu.
-2-
CZĘŚĆ PIERWSZA.
Rozdział pierwszy.
Pewnego czerwcowego dnia Beniamin Braddock ukończył
studia w niewielkim college'u na Wschodzie. Potem przyleciał do
domu. Następnego wieczoru rodzice wydali przyjęcie na jego
cześć. Do ósmej większość gości już przybyła, ale Beniamin nie
wyszedł jeszcze ze swojego pokoju. Ojciec zawołał go z dołu
schodów, ale nie otrzymał odpowiedzi. W końcu pobiegł na piętro
i na koniec korytarza.
- Ben? - zapytał, otwierając drzwi do pokoju syna.
- Zejdę później - odparł Beniamin.
- Ben, goście już są - powiedział ojciec. - Wszyscy czekają.
- Powiedziałem już, zejdę później.
Pan Braddock zamknął za sobą drzwi.
- O co chodzi? - odezwał się.
Beniamin pokręcił głową i podszedł do okna.
- O co chodzi, Ben?
- O nic.
- Więc czemu nie zejdziesz i nie przywitasz się z gośćmi?
Beniamin nie odpowiedział.
- Ben?
- Tato, rozmyślam teraz nad paroma sprawami - odparł,
odwracając się.
- Jakimi sprawami?
- Po prostu sprawami.
- Nie możesz mi powiedzieć jakimi?
-3-
- Nie.
Pan Braddock patrzył przez chwilę na syna ze zmarszczonymi
brwiami. Spojrzał na zegarek, po czym znów na Beniamina.
- Ben, tam na dole są nasi przyjaciele - powiedział. - Moi i
twojej matki. Winien im jesteś trochę uprzejmości.
- Powiedz im, że muszę teraz być sam.
- Pan Robinson ogląda właśnie w garażu twój nowy sportowy
wóz. Zejdź tam i przewieź go.
Beniamin sięgnął do kieszeni po parę błyszczących kluczyków
na łańcuszku.
- Proszę - oznajmił.
- Nie rozumiem.
- Daj mu te kluczyki. Niech sam się przejedzie.
- Ale on chce się zobaczyć z tobą.
- Tato, akurat w tej chwili nie chcę się z nim widzieć - wyjaśnił
Beniamin. - Nie chcę się widzieć z Robinsonami, nie chcę się
widzieć z Pearsonami, nie chcę się widzieć z... z Terhune'ami.
- Ben, pan Robinson i ja od siedemnastu lat wspólnie
prowadzimy kancelarię prawną w tym mieście. To mój najlepszy
przyjaciel.
- Wiem o tym.
- Przełożył spotkanie z klientem w Los Angeles, żeby tu
przyjechać i uczcić twój powrót z college'u.
- Tato...
- Nie doceniasz tego?
- Doceniałbym, gdybym mógł zostać sam!
Ojciec pokręcił głową.
-4-
- Nie wiem, co w ciebie wstąpiło - zaczął - ale cokolwiek to jest,
chcę, żebyś natychmiast się z tego otrząsnął i pomaszerował na
dół.
Nagle otworzyły się drzwi i do pokoju weszła matka Beniamina.
- Jeszcze niegotowy? - spytała.
- Nie.
- Zaraz schodzimy - zaznaczył ojciec.
- Czy coś się stało? - spytała matka, zamykając za sobą drzwi.
- Chcę przez chwilę porozmyślać!
- Idziemy, Ben - oświadczył ojciec. Ujął go za ramię i zaczął
prowadzić w stronę drzwi.
- Cholera, zostawcie mnie samego! - krzyknął Beniamin.
Wyszarpnął rękę i przystanął, wbijając wzrok w ojca.
- Ben? - rzekł spokojnie pan Braddock, odwzajemniając jego
spojrzenie. - Nigdy więcej nie waż się przeklinać przy matce ani
przy mnie.
Beniamin pokręcił głową. Przeszedł między nimi do drzwi.
- Idę na spacer - oznajmił.
Wyszedł na korytarz i zamknął za sobą drzwi.
Zbiegł szybko po schodach, ale gdy dotarł już do drzwi
frontowych i miał właśnie nacisnąć klamkę, z salonu wyszedł pan
Terhune.
- Ben? - zagaił. - Chcę ci uścisnąć dłoń.
Beniamin podał mu ją.
- Cholera, jestem dumny z ciebie - rzekł pan Terhune, wciąż
trzymając jego rękę.
Beniamin skinął głową.
- Dziękuję - powiedział. - A teraz, jeśli pan wybaczy, pójdę się
trochę przejść. Wrócę później.
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin