Steve Berry - Protokół Warszawski.pdf

(1813 KB) Pobierz
Dla Franka Greena, człowieka, który potrafił inspirować
PODZIĘKOWANIA
P
o
raz
kolejny
składam
serdeczne
podziękowania
Johnowi
Sargentowi, szefowi wydawnictwa Macmillan, Sally Richardson, prezesce
St. Martin’s Publishing, Jen Enderlin, która dowodzi redakcją w  St.
Martin’s, oraz mojemu wydawcy z Minotaura, Andrew Martinowi. Składam
wyrazy wdzięczności również Hectorowi DeJeanowi z  reklamy, Jeffowi
Dodesowi i  wszystkim osobom z  działu marketingu i  sprzedaży,
a zwłaszcza Paulowi Hochmanowi i Danielle Prielipp, ponadto Anne Marie
Tallberg, guru wydań w  miękkiej oprawie, Davidowi Rotsteinowi, twórcy
okładki, a także Mary Beth Roche i jej innowacyjnym ludziom z Audio.
Kłaniam się nisko Simonowi Lipskarowi, mojemu agentowi
i przyjacielowi, mojej redaktorce Kelley Ragland i jej asystentce Madeline
Houpt, doprawdy cudownym osobom.
Pozwolę sobie wymienić jeszcze kilka dodatkowych osób: Meryl Moss
i  jej nadzwyczajny zespół fachowców od reklamy (zwłaszcza Deb Zipf);
Jessica Johns i Esther Garver, dzięki którym Steve Berry Enterprises działa
płynnie; Anna Slotorsz, która sprawiła, że nasze wizyty w  Krakowie
przebiegły tak sprawnie; Patrycja Antoniak dwa razy oprowadziła nas po
kopalni soli w  Wieliczce, odpowiadała na moje nieskończone pytania,
a potem przejrzała pierwszą wersję powieści w poszukiwaniu błędów; Jan
Kucharz, jeden z górników, który pokazał nam ukryte skarby; Iwona Zbela
z Wieliczki, która okazała nam wielką gościnność; Jolanta Pustuła-Szeląg,
dysponująca niemal encyklopedyczną wiedzą na temat Włóczni Świętego
Maurycego; a także ojciec Szymon Stefanowicz, nasz przewodnik podczas
cudownego spaceru po Jasnej Górze.
Jak zawsze dziękuję wyjątkowej kobiecie, mojej żonie Elizabeth.
Dedykacja tej powieści ma słodko-gorzki posmak. Dwadzieścia
dziewięć lat temu pewien nauczyciel z lokalnego college’u zaprosił mnie na
wykłady z  twórczego pisania. Przyjąłem to zaproszenie i  tak zaczęła się
przyjaźń, która całkowicie zmieniła moje życie. Najważniejsza sprawa: nikt
nie potrafi nauczyć drugiej osoby pisania. To niemożliwe. Są jednak tacy,
którzy potrafią nauczyć kogoś, jak ma się nauczyć pisania.
Takim nauczycielem był dla mnie Frank Green.
Przydzielał mi trudne zadania i  surowo je oceniał, ale gdyby nie on,
nigdy nie wydałbym ani jednej książki.
Spod jego ręki wyszło wielu wspaniałych pisarzy, jego wychowanków.
W  2017 jeden z  nich napisał książkę
Wednesdays With Frank
(Środy
z Frankiem), zawierającą refleksje tych z nas, którzy uczęszczali w środowe
wieczory na warsztaty pisarskie Franka. Mam nadzieję, że ta książka wciąż
jest w  sprzedaży: jeżeli tak, rozważcie jej zakup. Dochód trafia do syna
Franka i jego rodziny.
Brakuje mi Franka.
Ale mój nauczyciel wciąż żyje.
W moim umyśle.
Codziennie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin