Ruth Heald - Idealny dzień.pdf
(
1733 KB
)
Pobierz
PROLOG
Dzień ślubu
Świeża rana na boku mojej stopy piecze, kiedy wchodzi w kontakt z drewnianą
podłogą apartamentu dla nowożeńców, a tren sukni ślubnej ciągnie się za mną, ciężki
od piasku i błota. Gdy mijam lustro, zaskakuje mnie widok panny młodej. Moja
jedwabna suknia ślubna bez rękawów, tak skrupulatnie wybrana, ciemne loki upięte
w długi warkocz, kwiaty wpięte w sploty. Ja. Jednak kobieta w lustrze pochodzi
z innego życia.
Nie jestem już panną młodą. Nie będę żoną. Nie teraz.
Odbicie w lustrze przyciąga mnie do niej, ale kiedy się zbliżam, widzę prawdziwą
siebie. Czarne smugi tuszu do rzęs spływają mi po policzkach, ślady łez odbiły się
w grubej warstwie podkładu. Kilka wsuwek wysunęło się z włosów, a pasma
zwisają smętnie pomiędzy głową a ramionami. Przesuwam dłonią po miękkim
materiale sukni, pod palcami czuję brzegi rozdarcia, które powstało wcześniej, ale
zostało tak dokładnie zszyte, że teraz jest ledwo wyczuwalne. Nie wszystkie blizny
goją się tak pięknie, nawet jeśli już ich nie widać.
Co ja tu w ogóle robię? Powinnam była uciec tak szybko, jak mogłam, z dala od
tego miejsca, tego hotelu, z dala od niej. Ale wróciłam. Miałam wrażenie, że to
bezpieczna przystań z czterokolumnowym łóżkiem, szezlongiem i jacuzzi
w przeszklonej oranżerii. Już nie. Teraz to łóżko mnie prześladuje, przypomina, że
powinno stać się świadkiem początku małżeństwa, a nie końca związku. Zegarek
cyfrowy na komodzie pokazuje godzinę. Jest później, niż sądziłam. Czas ucieka mi
przez palce. Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, już złożyłabym przysięgę
i pocałowała męża. Teraz świętowałabym z gośćmi.
Słyszę cichy warkot. Na początku wydaje mi się, że ten dźwięk jest tylko w mojej
głowie, że to przejaw niestabilności. Ale nie - dobiega z jacuzzi. To nie powinno się
dziać, bo tutaj nikogo nie ma. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Halo? - wołam ostrożnie.
Kiedy otwieram drzwi do pomieszczenia z jacuzzi, mrugam. Wcześniej światło
przechodziło przez okna od podłogi po sufit, ale teraz jest zupełnie ciemno, rolety
zostały zasłonięte, a sufit przykryty. Zupełnie nic nie widzę.
- Halo? - mówię ponownie. Ciekawość szybko przeradza się w strach, serce mi
łomocze. Ktoś musi tu ze mną być, a jego oczy już przyzwyczaiły się do ciemności.
Czeka, obserwuje. Wydaje mi się, że słyszę czyjś oddech, spokojny i równy, inny niż
moje drżące, nierówne dyszenie. Czuję mocny ucisk w klatce piersiowej i robię krok
w tył, uderzając ramieniem o kafelki na ścianie. Przesuwam po niej palcami i w
końcu znajduję włącznik światła.
Czuję ulgę, kiedy widzę przed sobą pomieszczenie. Puste, poza jacuzzi
z kuszącymi bąbelkami. Wzrokiem przeczesuję otoczenie. Nie ma tu nikogo. Nie
potrafię jasno myśleć przy spienionej wodzie, mieniącej się w świetle. Przyciskam
czerwony guzik i patrzę, jak bąbelki zanikają.
Gdy woda się uspokaja, wyłaniają się z niej ciemne włosy.
Czuję falę gorąca, rozprzestrzeniającą się po moim ciele, gdy mój oddech
przyspiesza. Chwytam za brzeg jacuzzi, aż bieleją mi knykcie. Mam wrażenie, jakby
wszystko sprowadzało się właśnie do tej chwili. Zaplanowała to.
Mała, gładka, blada twarz wychyla się na powierzchnię, włosy dryfują wokół
niej, patrzy szklanymi oczami, a biały materiał opina ciało.
To lalka. Taka, jak poprzednia, którą dla mnie zostawiła, ma długie, ciemne
kosmyki - zupełnie jak moje - i ubrana jest w suknię ślubną.
Jej mokre włosy przyczepiają się do mojego ramienia, gdy sięgam, żeby
wyciągnąć ją z wody. Biała suknia jest podarta, a ciało rozszarpane.
To już koniec,
myślę. Już jej nie ucieknę. Wygrała.
Ciszę przerywają kroki za mną. Krzyczę, ale mój wrzask zostaje natychmiast
stłumiony przez przyciśniętą do moich ust małą i silną dłoń. Drugą czuję we
włosach, jej palce wczepiają się w sploty. Widzę, jak skrupulatnie wplecione dziś
rano kwiaty wpadają teraz do wody.
Wachlarz kolorów,
tak określiła to fryzjerka.
Dłonie ciągną moją głowę w górę, za włosy, jakbym to ja była lalką, potem moja
twarz zostaje wepchnięta do wody, a palce na karku przytrzymują mnie w dole.
Nie mogę oddychać.
Woda wiruje wokół mnie, w głowie mi huczy. Desperacko
walczę, by wydostać się na powierzchnię, raz za razem uderzam dłońmi o kafelki
w jacuzzi. Próbuję się odwrócić, wywinąć, ale dłoń pewnie pozostaje na swoim
miejscu. Napieram na nią, muszę się wynurzyć. Czuję, jak woda przesiąka przez
ramiączka mojej idealnej białej sukni, płuca mnie palą.
Wspomnienia przelatują mi przez głowę. Adam czekający na mnie przy ołtarzu.
Euforia, jaką czułam, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Wraz z rodzicami
śmieję się z jakiegoś żartu, ich usta wykrzywiają się od uśmiechu. Potem wyraz ich
twarzy przed śmiercią: moja matka spanikowana, ojciec zdeterminowany walczył,
by dostać się do niej, zanim oboje porwał prąd i zniknęli pod wodą.
I wtedy to do mnie dociera. Umrę tutaj. Utonę jak moi rodzice. W dniu swojego
ślubu. A wszystko przez nią.
Plik z chomika:
kadorka1
Inne pliki z tego folderu:
Edgar Allan Poe - Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze.pdf
(14133 KB)
Walicki Marek - Z Polski Ludowej do Wolnej Europy.pdf
(5920 KB)
Komuda Jacek - Zawisza II. Złamany półksiężyc.pdf
(7932 KB)
Samsonowicz Henryk - Rzemiosło wiejskie w Polsce w XIV-XVI w.rar
(15271 KB)
Hemingway Ernest - Niepokonany.pdf
(16086 KB)
Inne foldery tego chomika:
do posortowania
Dokumenty
ebooki cykle
ebooki romans H 111
Galeria
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin