Rankov Pavol - Zdarzyło się pierwszego września.pdf

(1629 KB) Pobierz
Pavol Rankov
ZDARZYŁO SIĘ PIERWSZEGO
WRZEŚNIA (ALBO KIEDY INDZIEJ)
Przełożył: Tomasz Grabiński
WYDANIE II POPRAWIONE
2014, WROCŁAW (albo gdzie indziej)
Wszystkie postaci w powieści Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy
indziej) zostały wymyślone. Najpierw żyły w czasach i miejscach, które zostały
opisane w powieści, a następnie autor je sobie wymyślił.
Wszystko jest wymyślone. Niczego nigdy nie było, nikt nigdy nie żył. Pierwszego
września też nigdy nie było.
Dedykuję ojcu, jego przyjaciołom oraz tej całej straconej generacji, która –
któż to wie dlaczego – musiała wszystko przeżyć na własnej skórze.
1938
Pod koniec lat trzydziestych XX wieku zaledwie kilka małych miast
w Republice Czechosłowackiej mogło pochwalić się własnym kąpieliskiem.
Jednym z nich były Levice.
Pierwszy września 1938 roku był słonecznym dniem, zatem niemal wszyscy
przebywali na kąpielisku. Dorośli z dziećmi i bez dzieci, młodzież i starcy,
mieszkańcy Levic i ludzie z okolicznych wsi, Węgrzy, Słowacy, Czesi, Żydzi,
Cyganie, rodzina Niemca Barthla i Bułgara Rankova. Byli tu demokraci,
liberałowie, konserwatyści, monarchiści, socjaliści, nacjonaliści, komuniści
i faszyści. Tylko anarchista Varga przebywał w Hiszpanii.
Na kąpielisku nie brakowało też Petra, Honzy i Gabriela. Siedzieli na
betonowym murku, mrużąc oczy przed promieniami popołudniowego słońca,
i machali nogami. Od czasu do czasu wypluwali gęstą ślinę, jaka powstaje
zazwyczaj w wysuszonych ustach. Rozkoszowali się wolnym popołudniem
pierwszego dnia roku szkolnego, kiedy to jeszcze nie mieli do odrobienia zadań
domowych, i podziwiali koleżankę z klasy, Márię Belajovą. Drobna piękność
siedziała z rodzicami i młodszym bratem Jurajem niedaleko nich.
Dziewczyna zwykle nosiła włosy związane w potężny warkocz
przypominający koński ogon, ale teraz suszyła rozpuszczone gęste pasma.
– Włosy koloru łąkowego miodu – stwierdził Honza.
Honza czasami czytał romansidła, które kupowała jego siostra. Ostatnio była
to historia pod tytułem Porywy serca. Peter z Gabrielem pogodzili się już z tym,
że ich kolega pożycza sobie od pisarzy porównania, którymi później opisuje
piękno Márii. Oni sami nie potrafiliby tego tak trafnie wyrazić.
Mária długimi palcami wyciągnęła śliwkę z torebki i włożyła ją sobie do ust.
– Ma wspaniałe usta – westchnął Gabriel.
– Ciemnoczerwone… krwistoczerwone – Honza szukał właściwych słów.
– Nem piros, vörös* – wymamrotał Peter.
Kiedy dziewczyna przeżuwała, skóra na jej policzkach napinała się
i rozluźniała. Po chwili Mária nabrała powietrza, przymknęła oczy i energicznie
wypluła pestkę. Ta przeleciała mniej więcej na odległość metra i wylądowała na
ciemieniu jej brata.
– Marycha, wstrętna marha**! – krzyknął Juraj i rzucił pestkę w stronę Márii.
Mama Belajová nawet nie podniosła głowy znad szydełka, tylko spokojnie
powiedziała:
Zgłoś jeśli naruszono regulamin