Sztywny ma problem.
Rzecz nie w tym, że jego partnerzy nie wracają z Zony.
Nie chodzi wcale o to, że zdecydowanie za dużo pije i za ostro wciąga.
Problemem nie jest nawet to, że Sztywny nie potrafi utrzymać w spodniach swoich części niesfornych.
Bynajmniej.
Problemem jest sam Sztywny.
Я знаю, что твой брат сдаст тебя за грамм,
я знаю, что твой враг – тот, кто скажет правду.
Wiem dobrze, że twój brat sprzeda cię za gram,
Wiem Dobrze, Że Twój Wróg Tylko Powie Prawdę.
LocDog
KRÓTKI PROLOG W FORMIE EPITAFIUM
Leżę sobie i krwawię.
Konkretnie – leżę sobie na dnie studzienki kanalizacyjnej i krwawię z rany postrzałowej w brzuch. Nawet szczególnie już nie boli, zostało tylko jakieś takie przyćmione wrażenie, odzywające się od czasu do czasu krótkim ukłuciem i rozlewające po otrzewnej tępym brakiem czucia. Ręce mam całe upieprzone własną juchą, która zdążyła dokumentnie przesiąknąć kurtkę i spodnie... Nie, mało co już czuję. A może... Może tak naprawdę właśnie to mnie boli, i to potwornie boli, tylko że nie czuję nic, bo wszystko przyćmiewa uczucie wypływającego mi przez uszy mózgu o konsystencji rzadkiej jajecznicy? Nie jestem już nawet do końca pewien, ale chyba tak – jednak głowa boli bardziej. Bądź co bądź, leżenie sobie pod gołym niebem podczas emisji to nie przelewki.
A zatem leżę sobie i krwawię, w dodatku szalejący nade mną huragan anomalnej energii powoli zmienia mi mózg w kaszę. Gałki oczne zdążyły już chyba ugotować się na twardo, język napuchł, wylazł z ust i majta się gdzieś w okolicy szyi. Cały pokryty jestem własnymi rzygowinami i krwią. Nie ma co, piękny sposób pożegnania się z życiem dla (w miarę) szanującego się stalkera.
Leżę tak i umieram powoli, zastanawiając się tylko, czy zdążę się wykrwawić, czy też zabije mnie przysłowiowy gniew Sarkofagu; nie mogę się zdecydować, czy bardziej odczuwam pulsującą krwią ranę brzucha, czy bąblujący pod czaszką mózg. Szkarłatne niebo przelewa się, ryczy i wyje jak rzeźnia pełna upośledzonych umysłowo dzieci, a ...
renfri73