Bartek Rojny - Parafil.pdf

(1748 KB) Pobierz
Książkę dedykuję A.M. oraz K.G.
PROLOG
W jej przestraszonych oczach zobaczył odbicie swojej uśmiechniętej twarzy.
Stawiał kroki powoli, bezszelestnie. W panującym wokół mroku łatwo
było o potknięcie. Najważniejsza jednak była cisza. Obezwładniała go,
wręcz paraliżowała. Poczuł gęsią skórkę na ciele.
Jedynym słyszalnym dźwiękiem był nierówny, nosowy oddech kobiety.
Tak jakby ta najbardziej podstawowa czynność zapewniająca życie
sprawiała jej ból, z którym przegrywała. Poddawała się. Miała dość.
Dziewczyna siedziała rozkraczona na podłodze. Jej długie blond włosy
były brudne, w nieładzie przykleiły się jej do twarzy i szyi. Krew
w połączeniu z rozmytym przez łzy makijażem okazała się trwałym klejem.
Uniesione w górę ręce kobiety były związane liną, której drugi koniec
znajdował się w jego dłoniach. Mógł nią dowolnie pociągać, bo przewiesił ją
przez hak sterczący z sufitu. Węzeł wydawał się lichy, ale spełniał swoją
funkcję. Najmniejszy ruch bezpośrednio wpływał na komfort, a raczej
dyskomfort dziewczyny. Już nie krzyczała. Nawet gdyby wciąż miała
nadzieję, że ktoś ją usłyszy i uratuje, wydawanie dźwięków uniemożliwiał
jej knebel, za który posłużyła zdarta z niej bielizna.
Nic nie podniecało go bardziej niż strach. To dlatego przyglądał się
oczom ofiary z takim zaciekawieniem. Tak jakby gałka oczna była
magicznym zwierciadłem, dającym wgląd w najskrytsze lęki.
Miał wzwód, ale wciąż czekał na więcej bodźców. Napatrzył się już na
nagie ciało. Czuł odrazę, nie podobała mu się, mdliło go od jej zapachów.
Dlatego koncentrował się na oczach.
– Co teraz? – wyszeptał do niej.
Nogą delikatnie trącił taboret, który stał pod ścianą. Przywiązał linę do
jednej z nóżek. Na sam dźwięk dziewczyna podskoczyła, ruch naciągnął
linę, jeszcze bardziej podnosząc jej ręce. Była coraz bardziej bezwładna.
Miał ochotę się roześmiać. Ekscytacja zaczynała dominować nad
odrazą.
Przerzucił z ręki do ręki stalowy łańcuch. Traktował z pogardą inne
erotyczne zabawki: gadżety BDSM, dilda, wibratory. Łańcuch sprawdzał się
najlepiej.
Zbliżał się do niej z każdym krokiem coraz bardziej. Wiedziała, co to
oznacza. Wiedziała, bo już tego dzisiaj doświadczyła.
Z drugiego pomieszczenia usłyszał plusk wody. „Szybciej”, pomyślał.
Nie mógł tracić czasu. Słysząc, jak dziewczyna dusi się kneblem
z własnej bielizny, pospiesznie ściągnął spodnie. Zarzucił jej łańcuch na
szyję.
Musiał się pospieszyć. Wiedział, że dłużej nie wytrzyma. Czekał na
katharsis. Nie spodziewał się, że będzie aż tak pięknie.
– Jak bardzo się boisz?
Odpowiedzi już nie słyszał. Jego oddech ekscytacji przejął władzę nad
ciszą.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin