Marcin Majchrzak - Głód.pdf

(1318 KB) Pobierz
Copyright © Wydawnictwo Dom Horroru, 2021
Dom Horroru
Gorlicka 66/26
51-314 Wrocław
Copyright © Marcin Majchrzak, Głód, 2021
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Redakcja: Barbara Mikulska
Projekt okładki: Maciej Kamuda Art
Skład i łamanie: Sandra Gatt Osińska
Wydanie I
ISBN: 978-83-66518-67-4
www.domhorroru.pl
facebook.com/domhorroru
instagram.com/domhorroru
CZĘŚĆ PIERWSZA
PODRÓŻ
ROZDZIAŁ I
Kto to widział, żeby pierwszy śnieg spadał dopiero w lutym? Trochę
późno, zdawałoby się, jak na manifestację zimy.
A może wcale nie późno? Może to taki nowy standard, że w świecie
przeoranym globalnym ociepleniem śnieg spada dopiero w lutym?
Pamiętałem czasy, gdy w Wigilię chodziło się na sanki, a z białego puchu
lepiło bałwany, ale ostatnio coraz częściej te wspomnienia wydawały mi
się dziwnie zakłamane. Jakby w ogóle nie należały do mnie, jakby były
zaledwie przypadkowo zarejestrowanym fragmentem jakiegoś starego
filmu.
Czyżby na tym właśnie polegały pierwsze oznaki starzenia się, że
usilnie próbujesz porównywać własne reminiscencje do prawideł
współczesności i nie znajdujesz zbyt wielu punktów wspólnych? Słowo
daję, że w tej nowej rzeczywistości momentami czułem się bardziej jak
gość niż jak pełnoprawny uczestnik wydarzeń.
Śnieg przykrył rozdrapane trzewia tego świata chłodną kołdrą, spod
której nie wystawały już żadne okropieństwa, żadne rozkute bruki,
dziury w asfalcie, żadne paczki po chrupkach, porozrzucane papiery i
psie odchody. Stare pety, puszki i butelki w spokoju mogły gnić sobie
pod warstwą puchu, a ja nie musiałem ich oglądać.
Dobrze dla mnie, bo przez całe życie mieniłem się człowiekiem
estetycznie wrażliwym. Dlatego poszedłem na studia na ASP i nawet
udało mi się je skończyć, choć z perspektywy czasu nie wydawało się to
już takim poważnym osiągnięciem. Nie wspominając o praktycznych
aspektach całej sprawy. Praktyczne aspekty całej sprawy były zaś takie,
że człowiek musi jeść.
Po skończeniu studiów przez cztery miesiące szukałem pracy.
Rozsyłałem wszędzie CV, ale efektem były jedynie narastająca frustracja
i skrzynka mailowa powoli zapychająca się spamem. A potem, gdy już
okazało się, że jedzenie jednak nie pojawia się samoistnie w lodówce, a
czynsz to coś więcej niż rodzaj kabla do
plejstejszyn,
wylądowałem tam,
gdzie duża część reszty absolwentów – w pośredniaku.
Było mi wstyd, nie powiem. Nie tak to wszystko miało wyglądać. Nie
taką wizję życia przedstawiały nam te nadęte pizdy w liceum, straszące
łopatą i fabrykami, przed którymi uchronić nas miała jedynie dobrze
zdana matura i magisterka na dokładkę. Zapieprzaliśmy więc, a
przynajmniej ja zapieprzałem, a potem coś pomieszało mi się w głowie.
Stwierdziłem, że pójdę na malarstwo, bo nic innego w życiu nie dawało
mi takiej frajdy. W amerykańskich filmach mówili, żeby zawsze iść za
głosem serca, a wtedy wszystko będzie dobrze i cały świat będzie się do
nas uśmiechał, rzucając płatki róż pod nogi.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin