Fletcher Jenni - Regency Belles of Bath 01 - W imię miłości(1).pdf

(1395 KB) Pobierz
Jenni Fletcher
W imię miłości
Tłumaczenie:
Aleksandra Tomicka-Kaiper
Dla mojej uwielbiającej herbatniki Babci
Notatka historyczna
Dorastałam z kolekcjonerem memorabiliów związanych z Nelsonem, wiedziałam więc, że to tylko
kwestia czasu, kiedy napiszę historię, której bohaterem będzie oficer marynarki wojennej i w której będzie
mowa o bitwie pod Trafalgarem.
To starcie, które miało miejsce 21 października 1805 roku, okazało się jednym z decydujących
wydarzeń w nowożytnej historii Europy. Pokonanie połączonych sił francuskich i hiszpańskich przez flotę
angielską, pod dowództwem wiceadmirała Horatia Nelsona, zapewniło żołnierzom Wellingtona zaopatrzenie
na czas trwania wojen napoleońskich i ustanowiło brytyjską supremację morską na następne sto lat, aż do
rozpoczęcia I wojny światowej.
Okręt, o którym mowa w tej opowieści, HMS Colossus, naprawdę brał udział w bitwie. Starałam się
jak najściślej trzymać faktów historycznych, choć w rzeczywistości dowódcą był kapitan James Morris.
Walcząc w samym środku akcji, Colossus poniósł najwyższe straty wśród brytyjskiej floty. Został tak bardzo
uszkodzony, że przed powrotem do Anglii musiał zostać odholowany do Gibraltaru na naprawy. Pisząc tę
historię, pragnęłam upamiętnić Williama Wheldale’a, marynarza z Hull, mojego rodzinnego miasta, który
zaciągnął się w 1803 roku i zginął w bitwie w wieku zaledwie dwudziestu lat. Fakty zostały zaczerpnięte
z książki Davida Wheldona i Richa Turnera
Family Connections.
Pierwsza część opowieści rozgrywa się w Bath, w którym moja babcia mieszkała przez większość
swojego życia. Jako nastolatka wraz z siostrą każdego lata spędzałam u niej kilka tygodni, pochłaniając
powieści Jane Austen. Babcia nie lubiła historii, ale zabrała mnie do muzeum historii ubioru, które mnie
zachwyciło, i nigdy nie zrobiła posiłku z mniej niż trzema rodzajami deserów, za co należy jej się mój szacunek
i uznanie.
Ogrody wodne z drugiej części książki zostały zainspirowane tymi w Studley Royal w North
Yorkshire, ukończonymi w 1767 roku, a w 1986 roku uznanymi za obiekt światowego dziedzictwa. To jedno
z moich ulubionych miejsc do zwiedzania i sceneria wielu wspaniałych pikników. Oczywiście z herbatnikami.
Rozdział 1
Bath, marzec 1806 r.
– Belles of Bath, najwyższej jakości słodycze. – Kapitan Samuel Delaney odczytał słowa wymalowane
na drewnianym szyldzie obok eleganckiej markizy w żółto-białe pasy, po czym odwrócił się, by spojrzeć
zdziwiony na swojego towarzysza. – To sklep z ciastkami.
– Nie byle jaki sklep z ciastkami. – Szanowny Ralph Hoxley postukał palcem w bok nosa. – Najlepsza
ciastkarnia w całej Anglii.
– Najlepsza? – Samuel rzucił szybkie spojrzenie dookoła, upewniając się, że nikogo nie ma w zasięgu
wzroku, zanim ścisnął ramię znajomego. – Ralph, może nie jesteśmy już najmłodsi, ale uważam, że herbata
i ciastka w środku popołudnia…
– Au! – Jego towarzysz potarł delikatnie ramię. – To nie powód, aby mnie atakować. Herbatniki są
pyszne, ale nie po to tu jesteśmy.
– Więc dlaczego?
– Zobaczysz za chwilę. A teraz przestań narzekać i chodź.
Samuel zastanawiał się, czy po prostu nie odwrócić się i nie odejść. Swainswick Crescent była mniej
palladiańska w stylu niż większość ulic w modnej dzielnicy handlowej, lecz była zbudowana z tego samego
charakterystycznego kamienia w kolorze miodu. Miała w sobie coś wyjątkowo urokliwego. Była również
odległa o zaledwie pięciominutowy spacer od domu, który jego dziadkowie wynajmowali przy Circus.
– Tam! – Ralph wskazał triumfalnie przez szybę. – Teraz spójrz i powiedz mi, czy nie jest to
najbardziej niezwykłe stworzenie, jakie kiedykolwiek widziałeś.
Samuel przewrócił oczami. No tak, mógł przypuszczać, że nie chodzi o słodycze, lecz o kobietę, ale
skoro już tu był… Rzucił pobieżne spojrzenie do środka, a potem zajrzał ponownie, ze zdziwieniem
stwierdzając, że choć raz Ralph miał rację. Zazwyczaj ich gusta się różniły, ale tym razem „niezwykła” była
absolutnie właściwym słowem.
Kobieta stojąca za sklepową ladą była średniej postury, smukła, ale nie chuda, o zgrabnej sylwetce
i masie loków związanych na czubku głowy. Wyglądała, jakby dopiero co wstała z łóżka, a efekt potęgował
biały fartuszek z falbankami, który przywodził na myśl halkę. Niestety patrzyła w dół, gdyż wiązała wstążkę
na puszce w kształcie beczki. Nie potrafił określić koloru jej oczu, choć zaryzykowałby przypuszczenie, że
były dość jasne. Poczuł silną potrzebę, by się o tym przekonać. Chętnie zepchnąłby Ralpha z chodnika za to,
że zobaczył ją pierwszy…
– Czyż nie jest najbardziej smakowitym kąskiem, jaki kiedykolwiek widziałeś? – Ralph oblizał wargi.
– Niezła. – Samuel odsunął się od okna i założył ręce na piersi. W przeciwieństwie do kolegi nie
zamierzał tak jawnie i publicznie okazywać fascynacji kobietą, nawet wyjątkowo pociągającą. – Chociaż to
nadal nie wyjaśnia, dlaczego ciągniesz mnie przez pół miasta. Oczywiście podziwiam twoje podboje, ale…
– Ona nie jest jednym z moich podbojów, jeszcze nie, i nigdy nie będzie bez twojej pomocy.
– Naprawdę? – spytał zaskoczony i nieco podbudowany tą wiadomością. Jeśli Ralphowi nie udało się
jeszcze jej uwieść, to znaczyło… Nie. Jego życie było wystarczająco skomplikowane bez romantycznych
powikłań. Nieważne, że właśnie patrzył na najpiękniejszą kobietę od czasu powrotu do Anglii cztery miesiące
temu. A właściwie nie mógł sobie przypomnieć, żeby kiedykolwiek poczuł do kogoś taki natychmiastowy
pociąg. – Nie masz zazwyczaj problemów z rozmową z płcią przeciwną.
– Nie mam – prychnął Ralph z irytacją. – Tylko… potrzebuję cię, abyś odwrócił uwagę tej drugiej.
– Której?
– Jędzy, która prowadzi to miejsce. Ona jest… – Jego towarzysz przycisnął nos do szyby, a następnie
powiedział poirytowany: – Zaraz, to jest ta druga! To ta jędza!
– Ona? – Samuel rzucił kolejne, bardziej uważne spojrzenie. Kobieta o bujnych włosach nie wyglądała
na jędzę, nie na tyle, by usprawiedliwić ton obrzydzenia w głosie przyjaciela, choć musiał przyznać, że w jej
sposobie bycia była pewna stanowczość. Wyglądała na pewną siebie osobę, co osobiście uważał raczej za
zaletę niż wadę. Cholera, to czyniło ją jeszcze bardziej atrakcyjną.
Pozwolił, by jego wzrok podążał za nią, gdy pracowała. Ściana za ladą składała się w zasadzie z samych
Zgłoś jeśli naruszono regulamin