Jedwabne szlaki. Nowa historia - Peter Frankopan(1).rtf

(12804 KB) Pobierz
Jedwabne szlaki. Nowa historia ?wiata.

              Peter Frankopan

 

              JEDWABNE SZLAKI

 

              Nowa historia świata

 

              Przełożyli Piotr Tarczyński i Szymon Żuchowski

 

             

 

 


              Tytuł oryginału: The Silk Roads. A New History of the World

 

              Copyright © 2015 by Peter Frankopan

 

              First published by Bloomsbury Publishing, UK, in 2015.

 

              This translation is published by arrangement with Felicity Bryan Associates, UK and Book/lab Literary Agency, Poland.

 

              Copyright © for the Polish edition by Grupa Wydawnicza Foksal, MMXVIII

 

              Copyright © for the Polish translation by Piotr Tarczyński i Szymon Żuchowski, MMXVIII

 

              Wydanie I 

 

              Warszawa MMXVIII

 

 


              Spis treści

 

                Dedykacja

 

              Motto

 

              Wstęp

 

              Rozdział 1. Stworzenie Jedwabnego Szlaku

 

              Rozdział 2. Szlak religii

 

              Rozdział 3. Szlak na chrześcijański Wschód

 

              Rozdział 4. Szlak rewolucji

 

              Rozdział 5. Szlak zgody

 

              Rozdział 6. Szlak futer

 

              Rozdział 7. Szlak niewolników

 

              Rozdział 8. Szlak do nieba

 

              Rozdział 9. Szlak do piekła

 

              Rozdział 10. Szlak śmierci i zniszczenia

 

              Rozdział 11. Szlak złota

 

              Rozdział 12. Szlak srebra

 

              Rozdział 13. Szlak do Europy Północnej

 

              Rozdział 14. Szlak do imperium

 

              Rozdział 15. Szlak kryzysu

 

              Rozdział 16. Szlak wojny

 

              Rozdział 17. Szlak czarnego złota

 

              Rozdział 18. Szlak do kompromisu

 

              Rozdział 19. Szlak zboża

 

              Rozdział 20. Droga do ludobójstwa

 

              Rozdział 21 . Szlak zimnej wojny

 

              Rozdział 22. Amerykański szlak jedwabny

 

              Rozdział 23. Szlak rywalizacji supermocarstw

 

              Rozdział 24 . Szlak katastrofy

 

              Rozdział 25. Szlak tragedii

 

              Podsumowanie. Nowy Jedwabny Szlak

 

              Zdjęcia

 

              Przypisy wyjaśniające

 

              Przypisy bibliograficzne

 

              Podziękowania

 

 


              Katarinie, Florze, Francisowi i Luke’owi

 

 


              Dotarliśmy do plemienia Turków. […] Widzieliśmy pewną grupę spośród nich, która oddaje cześć boską wężom, i drugą grupę, która czci ryby, wreszcie grupę czczącą żurawie.

 

              Ahmad Ibn Fadlan, Podróż do Bułgarów wołżańskich

 

              Ja, Ksiądz Jan, jestem królem królów, bogactwem, cnotą i potęgą przewyższam wszystkich władców tego świata. […] Mlekiem i miodem płyną moje ziemie, nie czyni tu krzywdy trucizna ani głośny rechot żab. Nie ma skorpionów, w trawie nie czają się węże.

 

              rzekomy list Księdza Jana do Rzymu i Konstantynopola, XII wiek

 

              Ma on ogromny pałac, całkowicie pokryty szczerym złotem.

 

              zapiski Krzysztofa Kolumba odnoszące się do wielkiego chana Wschodu, koniec XV wieku

 

              Jeśli nie zmienimy prowadzonej przez nas polityki w Persji, jeśli nie dokonamy stosunkowo niewielkich ustępstw, narazimy na szwank naszą przyjaźń z Rosją i w nieodległej przyszłości znajdziemy się w sytuacji, kiedy zagrożone zostanie samo istnienie naszego imperium.

 

              sir George Clerk do sir Edwarda Greya, brytyjskiego ministra spraw zagranicznych, 21 lipca 1914 roku

 

              Prezydent wygra, nawet jeśli nie będziemy nic robić.

 

              szef gabinetu prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa na krótko przed wyborami w 2005 roku

 

 


              Wstęp

 

              Kiedy byłem dzieckiem, jedną z najcenniejszych rzeczy, jakie miałem, była wielka mapa świata. Wisiała nad moim łóżkiem i wpatrywałem się w nią co noc przed zaśnięciem. Szybko zapamiętałem nazwy i położenie wszystkich krajów. Podekscytowany przygodą i niebezpieczeństwem, pośpieszną kursywą spisywałem nazwy stolic, mórz i oceanów, wpływających do nich rzek, najważniejszych łańcuchów górskich, pustyń.

              Już jako nastolatek martwiłem się wąskimi horyzontami geograficznymi mojej szkoły, skupianiem się wyłącznie na Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych i całkowitym pomijaniem reszty świata. Uczono nas o Rzymianach w Brytanii, podboju normańskim w roku 1066, Henryku VIII i dynastii Tudorów, wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych, industrializacji w epoce wiktoriańskiej, bitwie nad Sommą, powstaniu i upadku nazistowskich Niemiec. Patrzyłem na swoją mapę i widziałem ogromne połacie ziemi, które pomijano milczeniem.

              Na czternaste urodziny rodzice podarowali mi książkę antropologa Erica Wolfa, która naprawdę rozpaliła we mnie żar. Według niego, powszechnie przyjmowana, intelektualnie leniwa wizja historii cywilizacji polega na tym, że „starożytna Grecja poczęła Rzym, Rzym począł Europę chrześcijańską, Europa chrześcijańska poczęła renesans, renesans oświecenie, oświecenie demokrację polityczną i rewolucję przemysłową. Przemysł skrzyżowany z demokracją dał w wyniku Stany Zjednoczone, ucieleśniające prawo do życia, wolności i dążenia ku szczęściu”1. Natychmiast zrozumiałem, że właśnie takiej historii mnie uczono: jak mantrę powtarzano opowieść o politycznym, kulturowym i moralnym triumfie Zachodu. Opowieść ta była jednak obdarzona skazą; istnieją bowiem alternatywne sposoby postrzegania historii – nie trzeba spoglądać w przeszłość jedynie z perspektywy tych, którzy w najnowszych dziejach okazali się zwycięzcami.

              Zaciekawiło mnie to. Nagle stało się jasne, że utracone zostały regiony, o których się nas nie uczy, stłamsiła je nieustannie powtarzana opowieść o rozwoju Europy. Błagałem ojca, żeby zabrał mnie do Hereford i pokazał tamtejszą Mappa Mundi – w jej samym środku umieszczono Jerozolimę, a Anglia i inne kraje zachodnie leżą z boku, niczym coś zbędnego. Byłem zdumiony, kiedy przeczytałem o arabskich geografach, którzy w swoich pracach zamieszczali mapy „do góry nogami”, a w centrum umieszczali Morze Kaspijskie – podobnie, kiedy dowiedziałem się o znajdującej się w Stambule ważnej tureckiej mapie, w centrum której leży miasto Balasagun. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałem, nie pojawia się na żadnych innych mapach, do niedawna nie znano nawet jego dokładnego położenia, a mimo to niegdyś uważano je za centrum świata2.

              Chciałem wiedzieć więcej o Rosji i Azji Środkowej, o Persji i Mezopotamii. Chciałem zrozumieć korzenie chrześcijaństwa z punktu widzenia Azji; pojąć, jak postrzegali krucjaty ludzie żyjący w wielkich miastach średniowiecza – Konstantynopolu, Jerozolimie, Bagdadzie czy Kairze. Chciałem dowiedzieć się o wielkich imperiach Wschodu, o Mongołach i ich podbojach, zrozumieć, jak wyglądały obie wojny światowe z perspektywy Afganistanu i Indii, a nie Flandrii czy frontu wschodniego.

              Miałem niebywałe szczęście, że w szkole mogłem nauczyć się rosyjskiego. Mój nauczyciel, Dick Haddon, wspaniały człowiek, który służył w wywiadzie marynarki wojennej, uważał, że najlepsza droga do zrozumienia duszy i języka Rosjan wiedzie przez olśniewającą literaturę i muzykę ludową tego kraju. Jeszcze więcej szczęścia miałem, kiedy zaproponował udzielanie chętnym lekcji arabskiego – kilku z nas poznało w ten sposób podstawy kultury i historii islamu, a także piękno klasycznego języka arabskiego. Zarówno rosyjski, jak i arabski pomogły mi dostać się do świata, który tylko czekał na odkrycie, a raczej – jak wkrótce zrozumiałem – na ponowne odkrycie przez nas, mieszkańców Zachodu.

              Dziś wiele uwagi poświęca się temu, jakie skutki przyniesie gwałtowny wzrost gospodarczy Chin, których zapotrzebowanie na towary luksusowe ma w ciągu następnej dekady wzrosnąć czterokrotnie, albo społecznym przemianom w Indiach, gdzie więcej ludzi ma dostęp do telefonu komórkowego niż do ubikacji3. Żadna z tych kwestii nie pozwala jednak spojrzeć na przeszłość i teraźniejszość świata. Tymczasem przez całe tysiąclecia ów region, leżący między Wschodem a Zachodem, łączył Europę z Pacyfikiem, był osią, wokół której obracał się świat.

              Można sądzić, że środek drogi między Wschodem a Zachodem – mniej więcej od wschodnich brzegów mórz Śródziemnego i Czarnego po Himalaje – nie jest najlepszym miejscem do oceniania świata. Obecne państwa tej części globu – Kazachstan, Uzbekistan, Kirgistan, Turkmenistan, Tadżykistan czy kraje Kaukazu – wydają się nam egzotyczne i peryferyjne. Region ten jest często utożsamiany z niestabilnymi, brutalnymi, zagrażającymi międzynarodowemu bezpieczeństwu reżimami, takimi jak Afganistan, Iran, Irak czy Syria; czy z krajami, które nie radzą sobie z przestrzeganiem zasad demokracji, jak Rosja czy Azerbejdżan. Zwykło uważać się, że w tej części świata leżą państwa upadłe i prawie upadłe, rządzone przez zwyciężających w wyborach niewiarygodnie wielką liczbą głosów dyktatorów, których rodziny i przyjaciele kontrolują ogromne interesy i dzierżą polityczną władzę. W państwach tych łamie się prawa człowieka, ogranicza swobodę wypowiedzi, wyznania, sumienia, wolność seksualną, władza zaś kontroluje media i dyktuje, co się w nich pojawia, a co nie4.

              Choć kraje te mogą się nam wydawać dzikie, nie są żadnym zaściankiem, żadnym zapomnianym przez Boga i ludzi pustkowiem. Stanowią most między Wschodem a Zachodem, są miejscem, w którym spotykają się cywilizacje. Nie leżą na obrzeżach globalnych spraw, ale – jak od początku dziejów – w ich samym centrum. To tu narodziła się cywilizacja, wielu ludzi wierzy w to, że właśnie tu stworzono człowieka, którego „Pan Bóg umieścił” w ogrodzie Eden, leżącym, jak się powszechnie uważało, na żyznych równinach między Tygrysem i Eufratem, gdzie rosły „wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące”5.

              To właśnie na moście między Wschodem a Zachodem przed pięcioma tysiącami lat powstały wielkie metropolie. Miasta Harappa i ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin