2.Heart on Fire - Black Hope.pdf

(4772 KB) Pobierz
CHOMIKO_WARNIA
© Black Hope, 2022
©Wydawnictwo Spark
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
ISBN: 978-83-67200-11-0
ISBN ebook: 978-83-67200-12-7-999
Konwersja elektroniczna: Marlena Sychowska
Niniejszy utwór jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci (żyjących
obecnie lub w przeszłości) oraz do rzeczywistych zdarzeń losowych, miejsc czy przedsięwzięć
jest przypadkowe.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione i powoduje naruszenie praw
autorskich tejże publikacji.
Wydanie I
HEART
ON
FIRE
Black Hope
PROLOG
Początkowo byliśmy tylko dzieciakami, które zbyt szybko musiały dorosnąć. Kiedy całe
Riverside już spało, zatracaliśmy się w nicości i mroku, z którego w końcu nie sposób było się
wydostać. Brnęliśmy w to na oślep i walczyliśmy o wygraną, choć nie znaliśmy zasad gry. Nie
wiedzieliśmy, jak grać, a nagroda czekała tylko na zwycięzców. Nie mieliśmy pojęcia, jaką cenę
przyjdzie nam za to wszystko zapłacić. Byliśmy niedojrzałymi nastolatkami, z ogromnym darem
do samodestrukcji, przypominającymi bombę z opóźnionym zapłonem. Wiedzieliśmy, że
wszystko, co zbudowaliśmy, na pewno w końcu zniszczymy. A gdy już staniemy na ruinach
naszych wielkich uczuć, co jeszcze nam może pozostać?
Dla mnie szanse i nadzieje zniknęły w przeciągu jednego dnia. Straciłam coś, czego nie
dało się odzyskać. Zastanawiałam się tylko, czy początkiem upadku było nasze poznanie, czy
może rozstanie. Walczyłam. Naprawdę walczyłam, dopóki starczyło mi sił, tylko że ta walka była
z góry przegrana. Spotkaliśmy się w złym czasie i byliśmy zbyt uparci. Kochaliśmy za bardzo i
za mocno jak na ten świat.
– Zatem Nicole, jak sobie radzisz z tą stratą? – zapytał terapeuta, przygryzając uchwyt
okularów.
Uniosłam nieobecny wzrok, starając się skupić na rozmowie z mężczyzną, który mimo
szczerych chęci nie był w stanie mi pomóc. Nie można uratować drugiego człowieka na siłę.
– Przywykłam do tego, że ludzie, na których mi zależy, odchodzą – odpowiedziałam
ochrypłym głosem, skupiając wzrok na krótkich paznokciach.
Nerwowo zaczęłam skubać skórki, które zahaczały się przy płytce, i próbowałam nie
wracać wspomnieniami do życia, jakie zostawiłam za sobą. Wszystko, co wydarzyło się kiedyś,
było przeszłością, a ja musiałam nauczyć się patrzeć w przyszłość.
– I jak sobie z tym radzisz? – spytał, zakładając nogę na nogę.
– Odkładam problemy na bok i wracam do nich, kiedy jestem gotowa, żeby się z nimi
zmierzyć. – Wzruszyłam ramionami, udając obojętność.
– Zdajesz sobie sprawę, że jeżeli nie przepracujesz problemów, to emocje, przed którymi
uciekasz, tylko się nawarstwią? Wiesz, jak to się może skończyć?
W przytulnym, małym pokoiku rozbrzmiał spokojny i nieco melancholijny głos
mężczyzny. Wysunął logiczne wnioski i wewnątrz siebie wiedziałam, że miał rację. Mimo to,
zamiast udzielić mu odpowiedzi, wolałam skupić całą uwagę na niewielkim regale. Pamiętałam,
kiedy po raz pierwszy przekroczyłam próg tego pomieszczenia. Niemal natychmiast mój wzrok
powędrował na stos zakurzonych książek. Chciałam je wszystkie dotknąć i przestudiować strona
po stronie. To była moja mała ucieczka od miejsca, w jakim się znalazłam.
– Wszystko w końcu pierdolnie – odparłam obojętnym głosem. – Ale wiesz, co jest
najlepsze w złamanym sercu? Można je złamać tylko raz, bo reszta to zaledwie zadrapania –
odpowiedziałam, nie skupiając się na sensie swojej wypowiedzi.
Zamknęłam powieki, pozwalając, aby wspomnienia, przed którymi próbowałam uciec, po
raz kolejny mnie pochłonęły. Nieustannie obiecywałam sobie, że to już ten ostatni raz, gdy
zatracam się w przeszłości. W rzeczywistości żadna z tych chwil nie była ostatnia i nigdy nie
miała być. Tkwiłam w niekończącej się podróży po historii mojego utraconego życia.
– Nicole – odezwał się mężczyzna, który ostrożnie próbował przywołać mnie do
teraźniejszości. Andre przywykł do takiego stanu rzeczy i wiedział, że tak zwane ucieczki z
własnej świadomości, zdarzały mi się niesłychanie często.
– Tak? – zapytałam, potrząsając słabo głową.
Posłałam w jego kierunku słaby przepraszający uśmiech i przeczesałam dłonią splątane
kosmyki włosów, które opadły na moją bladą twarz. Jeden incydent wystarczył, by odebrano mi
wszystkie przedmioty, którymi mogłabym zrobić sobie krzywdę.
– Znowu odpłynęłaś, a powoli kończy nam się czas – zauważył, stukając palcem w tarczę
naręcznego zegarka.
– Wybacz. O co pytałeś?
Zanim jednak pozna się zakończenie, trzeba przeżyć całą historię.
Zacznę więc od początku…
Zgłoś jeśli naruszono regulamin