Szekspir William - POEMATY_aby.pdf

(3103 KB) Pobierz
WILIAM
S Z E K S P I R
POEMATY
Przełożył i notą wstępną opatrzył
MACIEJ SŁOMCZYŃSKI
PAŃSTWOWY
I N S T Y T U T WYDAWNICZY
OD
T Ł U M A C Z A
Poematy i wiersze zebrane w niniejszym tomie stanowią
imaz z wydanymi niedawno przez P IW S o n e t a m i ca­
łość niedramatycznej twórczości Szekspira. Wydanie obu
tych pozycji stało się absołutnie konieczne, gdyż w jubileu­
szowym roku poety Polska była, o ile wiem, jedynym
spośród większych krajów europejskich nie posiadającym
współczesnych przekładów jego dzieł poetyckich.
Próbując zapełnić tę tukę w dorobku przekładowym na­
szej literatury, nie pragniemy stawiać znaku równania po­
między najlepszymi sztukami Szekspira a jego produkcją
poetycką. Wydawca Steevens powiedział przed dwustu nie­
mal laty, że nawet uchwała parlamentu nie zmusi ludzi do
czytania S o n e t ó w Szekspira. Sąd czytelników X X wie­
ku jest o wiele łagodniejszy, za skrajnych przypadkach
nawet panegiryczny; ale próbując obiektywizować, przyznać
trzeba, że obok kilkunastu prześlicznych sonetów istnieje
w zbiorze kilkadziesiąt innych: banalnych, nieodkrywczych,
ckliwych, zaopatrzonych w konwencjonalne, ograne chwyty
poetyckie, obciążonych rozgadaniem i płaską dydaktyką.
Lecz jeśli wśród S o n e t ó w znaleźć można nieliczne
utwory doskonałe, które nawet jako anonimy, nie oświetlo-
ne potężnym blaskiem nazioiska autora, miałyby zapewnione
miejsce w antologii światowej liryki wszystkich czasów, mu­
5
simy sobie szczerze powiedzieć, ze gdyby Szekspir napisał
wyłącznie poematy, byłby poetą dość popularnym w sw ojej
epoce (V e n u s i A d o n i s
10 wydań za życia autora,
L u k r e c j a
6), lecz dziś twórczość jego znana byłaby
jedynie nielicznym badaczom literatury elżbietańskiej.
Jeśli przekłady tych poematów istnieją we wszystkich
kulturalnych krajach i pisze się o nich obecnie tak wiele, to
dzieje się tak dlatego, że ani jedno słowo napisane przez
Szekspira nie może być pominięte przez kogokolwiek, kto
chce pogłębić swoją wiedzę o nim. W ażne są nie tylko przy-
czynki do jakże wciąż jeszcze hipotetycznego życiorysu
poety, wynikające z załączonych do poemató~w dedykacji,
z porozrzucanych gdzieniegdzie w tekstach aluzji do współ­
czesnych wydarzeń i z wiełkiej ilości danych dotyczących
wykształcenia Szekspira, źródeł, z których korzystał itd., iid.
Nie jest także, jak mi się wydaje, najważniejszym fakt po­
szerzenia pola dla spekulacji na temat londyńskiego homo­
seksualizmu młodego przybysza ze Stratfordu. Niżej pod­
pisany przeczytał w ciągu wielu lat nieskończoną ilość ksią­
żek i rozpraw, w których czcigodne autorytety udowadniały,
że Szekspir był homoseksualistą lub że nim nie był. Ba, był
czy nie był, oto jest pytanie! A le czy jest to najbardziej
istotne pytanie, gdy przedmiotem badań jest twórczość dra­
maturga, który pisząc z pośpiechem i od ręki („nigdy nie
przekreślił nawet linijki...”
Ben Jonson) potrafił, naj­
prawdopodobniej w ciągu kilkudziesięciu godzin lub tygod­
nia, machnąć takie postacie kobiece jak Kressyda czy Julia,
nie mające sobie równych w literaturze?
Najważniejsze jest, jak sądzę, to, że miłośnikowi Szeks­
pira lektura niniejszego tomu dać może, przede wszystkim
i pomimo wszystko, wiele doznań, które bliskie są owym
nagłym, niezupełnie sformułowanym uczuciom, jakich do­
znajemy na widok kogoś bardzo podobnego do nieobecnej,
drogiej nam osoby.
6
Nie chcę podpowiadać, gdyż wstęp tłumacza nie powinien
być, moim skromnym zdaniem, równoznaczny z próbą na­
rzucenia czytelnikowi wzruszeń, jakie mają go ogarnąć pod­
czas lektury. Ograniczę się do paru przykładów, jasnych dla
każdego, kto choćby pobieżnie zetknął się z twórczością
Szekspira. Z przerażająco rozgadanej, dziecięco nieporadnie
skonstruowanej opowieści o Lukrecji wynurza się najbar­
dziej dramatyczna scena M a k b e t a ; w klimacie tych obu
nocy i w nieuchronnym marszu wydarzeń jest coś tak bardzo
jednorodnego i właściwego jednemu tylko pisarzowi, ie
choć M a k b e t jest na pewno o niebo „ lepszy” , nie trzeba
znać rozpraw specjalistycznych, a wystarczy tylko przeczy­
tać uważnie oba utwory, żeby zrozumieć, że L u k r e c j ę
napisał ten sam Szekspir, który stworzył M a k b e t a , lecz
o wiele młodszy, ulegający modzie, pragnący wśliznąć się
w łaski wielkiego świata i piszący pod dyktando epoki, któ­
rej już za kilka lat będzie dyktował swoje prawa.
V e n u s i A d o n i s, bez względu na skądinąd antypa­
tycznego i raczej humorystycznego dla naszej epoki Adonisa.
należy do najbliższych krewnych S n u n o c y l e i n i e j.
Choć wszystko dzieje się tu inaczej, choć poeta demonstruje
w Ś n i e nieskończenie więcej wiedzy o naturze ludzkiej.
choć potworne gadulstwo i legiony metafor uniemożliwiają
niemal dostrzeżenie kilkunastu naprawdę ślicznych strofek
poematu, to jednak czujemy, że rzect dzieje się w tym sa­
mym lesie i chwytamy niezliczone podobieństwa. Powstanie
obu utworów dzieli zresztą, tylko (najprawdopodobniej)
okres niespełna dwu lat i sądzę, że S e n n o c y l e t n i e j
.
a raczej pomysł „zm ysłowej” sztuki dziejącej
się w
lesie,
mógł nasunąć się Szekspirowi tym łatwiej, że poe?nat V e-
n u s i A d o n i $ zyskał wielkie powodzenie po ogłoszeniu
go drukiem. Najbardziej może zdumiewająca w tym wy­
padku jest r ó ż n i c a pomiędzy obu utworami, a nie podo­
bieństwa pomiędzy
Pisząc konwencjonalny pocinat
/
Szekspir miał lat dwadzieścia osiem, pisząc S e n
lat
trzydzieści. Z punktu widzenia dat, długość skoku wydaje
się nieprawdopodobiia. Lecz, być może, V e n u s i A d o-
n i s został napisany wcześniej, nawet w Stratfordzie?
W dedykacji dla Southamptona Szekspir nazywa poemat
„ pierwszym potomkiem sinego ducha” . Powstało na ten te­
mat mnóstwo przypuszczeń. Jak zwykle, kiedy chodzi o Szeks­
pira, pewności nie ma żadnej. A le świat poematów jest na
pewno światem Szekspira. Tylko, że jest to jak gdyby świat
prototypów, być może niedoskonałych, lecz niezwykle waż­
nych. Nie chcąc mnożyć przykładów, podobieństw i analogii,
które wrażliwy czytelnik sam zapewne odnajdzie, poprze­
stanę na tych, które wymieniłem.
Teraz kilka danych:
W Zakochanym pielgrzymie i Sonetach
u ł o ż o n y c h n a n u t ę r o z m a i t ą znajdują się trzy
utwory przepisane ze S t r a c o n y c h z a c h o d ó w m i ­
ł o ś c i . Znajdują się tam także (z maleńkimi modyfika­
cjami) sonet C X X X V I I I i sonet C X L I V ze zbioru S o n e ­
ty. W Z a k o c h a n y m p i e l g r z y m i e utwór VIII:
„Jeśli żyć muszą w wielkiej zgodzie z sobą...” został prawie
z cala pewnością napisany przez Richarda Barnfielda; ten
sam pisarz jest autorem utworu VI w S o n e t a c h u ł o ­
ż o n y c h na n u t ę r o z m a i t ą : „Rzeczy owe się zda­
rzyły...” , natomiast autorem: „ Żyj ze mną, bądź mą miło­
ścią...” (V) jest Christopher Marlowe.
Wiemy na pewno, że w obu tych zbiorkach pięć utworów
pochodzi spod pióra Szekspira: owe dwa już wzmiankowane
sonety i owe trzy wiersze ze S t r a c o n y c h z a c h o d ó w
m i ł o ś c i . O pozostałych dwunastu utworach, które wcho­
dzą w skład Z a k o c h a n e g o p i e l g r z y m a i S o n e ­
t ó w u ł o ż o n y c h n a n u t ę r o z m a i t ą , nie umiem
niestety nic powiedzieć, ponieważ nikt nie wie, czy Szekspir
napisał je wszystkie, kilka z nich czy choćby jeden.
8
Zgłoś jeśli naruszono regulamin