Janiszewska Agnieszka - Owoce zatrutego drzewa. Tom I.pdf

(930 KB) Pobierz
Plik jest zabezpieczony znakiem wodnym
===Lx4sHSgfLhtoWm5WYFdjCT8NNVFmADEIbAlsDm1eOw46X29dZFM2BQ==
Rozdział 1
1887
– Od dawna miałam takie paskudne przeczucie, że koniec końców
spadnie to na mnie. Choć jednocześnie nie porzucałam zupełnie nadziei, że
może jednak będzie mi to oszczędzone. Że mój ojciec dożyje chwili, gdy ta
smarkata dorośnie i tym samym nie będę zmuszona brać na siebie tego
brzemienia. Ale nie, to byłoby zbyt piękne, aby mogło się ziścić. A teraz…
Niech to wszyscy diabli!
Słysząc te słowa, doktor Stefan Burgiewicz mimowolnie się wzdrygnął,
choć na dobrą sprawę nie powinien czuć się zaskoczony. Jego żona na ogół
dokładała wszelkich starań, by przestrzegać etykiety, by panować nad
emocjami i w każdej, najbardziej nawet niesprzyjającej sytuacji zachowywać
się jak dama. Nie bardzo jej to jednak wychodziło, on w każdym razie już
dawno pozbył się wszelkich złudzeń wobec tej kobiety. Nie powinien zatem
i w tej chwili czuć się zaskoczony, a jednak jej słowa i zachowanie dotknęły
go tak boleśnie jak nigdy dotąd. Domyślał się, że to zaledwie preludium do
całej litanii wyrzekań i skarg i choć nauczył się już je ignorować, tym razem
postanowił do nich nie dopuścić. Nie w takiej sprawie.
– Nie masz wyboru – zauważył z gniewem. – Jesteś teraz najbliższą
żyjącą krewną tego dziecka.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin