Treef Nadine Abu - I broke into the Alphas house (całość).pdf

(1180 KB) Pobierz
~1~
Tłumaczenie: malwa-larwa
~2~
Uciekała przed bratem, prosto w las, aż nagle zobaczyła przed sobą dom z zapalonymi
światłami. Nie tracąc ani chwili otworzyła drzwi i zobaczyła tam ponad dwudziestu chłopaków
oglądających mecz football’owy. Wszyscy odwrócili głowy w jej stronę zaskoczeni
i zaalarmowani.
„Błagam… pomocy…”
*******
Stella to osiemnastolatka, nad którą przez osiem ostatnich lat znęcał się brat. Jej rodzony brat.
Bił ją, kiedy miał na to ochotę, a gdy był w bardzo dobrym humorze, to uderzał jedynie
w brzuch. Zawsze znalazł ku temu jakiś powód.
Julian Woods to przyszły alfa sfory Graymond. Ma dwadzieścia lat i od dwóch szuka swojej
partnerki. Co zrobi, gdy jego partnerka wparuje do jego domu, z wyraźnymi śladami bicia
i błagając o pomoc?
Włamałam się do domu Alfy
Nadine Abu Treef
Tłumaczenie: malwa-larwa
Tłumaczenie: malwa-larwa
~3~
Rozdział 1
Stella
Dzisiaj, jak każdego dnia, obudziłam się słysząc krzyk mojego brata. Było to dla mnie
coś normalnego, zdążyłam przywyknąć. Ale do znęcania się nie przywyknę nigdy.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Kiedy skończyłam, ubrałam się w to, co
zwykle, czyli koszulkę i niebieskie jeansy. Byłam gotowa na zakończenie roku szkolnego.
Wyszłam z pokoju na paluszkach, upewniając się, że mój brat, Raymond, nic nie usłyszy.
Teraz pewnie zapytacie, dlaczego nie odeszłam, jak tylko skończyłam osiemnastkę.
Bolesna prawda jest taka, że Raymond nie dałby mi odejść. Nie chce wypuścić mnie ze swoich
łap. Ciasnego uścisku, który dusi mnie niemalże na śmierć. Ciasnego uścisku, którego boję się
każdej nocy.
W dniu moich osiemnastych urodzin próbowałam uciec, ale Raymond miał dla mnie
inne plany. Przewidział mój plan, więc zamknął mnie na pięć dni na strychu. Bez jedzenia, czy
wody. Nie mam pojęcia, jak udało mi się przeżyć. W głębi duszy modliłam się o śmierć. Wtedy
przynajmniej byłabym znowu z moimi kochającymi rodzicami. Mimo to, nigdy nie
próbowałam popełnić samobójstwa, bo tym samym sprawiłabym rodzicom przykrość
i zawiodłabym ich, bo tak łatwo zrezygnowałam ze swojego życia.
Schodząc po schodach zauważyłam, że Raymond już na mnie czeka, ze swoją zawsze
wściekłą miną. Błagam, niech ten dzień będzie lepszy.
„Gdzie się niby wybierasz?” Zapytał gapiąc się.
Oddychałam spokojnie, patrząc w jego zielone oczy. Moje były szare. W ogóle nie
byliśmy do siebie podobni. Jedynie włosy mieliśmy w tym samym, czarnym kolorze.
„Do szkoły.” Odpowiedziałam cicho, patrząc prosto na niego.”
Zaśmiał się. „… masz wracać zaraz po zajęciach. Mam dzisiaj gości i masz
przygotować coś do jedzenia, kapujesz?” Powiedział tonem, który sprawił, że zadrżałam ze
strachu.
„Tak, bracie.” Odpowiedziałam szybko, a on zszedł mi z drogi. Cóż, poszło lepiej niż
myślałam. Nawet mnie nie dotknął.
Wybiegłam z domu, wsiadłam na swój stary rower i ruszyłam do szkoły, do której
miałam jakieś dziesięć minut drogi. Pogoda była ładna. Nie było ani gorąco, ani zimno.
Idealnie.
Tłumaczenie: malwa-larwa
~4~
Patrzyłam na małe dzieci odprowadzane przez kochających rodziców. Tęskniłam za
swoimi. Za mamą i tatą, którzy byli światłem w moim życiu. Kiedy ich samolot tak nagle się
rozbił, to światło zgasło.
Miałam przy sobie brata. Z początku dobrze się mną zajmował, kochał mnie i wspierał
po tamtej tragedii. Ale któregoś dnia wszystko się zmieniło. Nie pamiętam dlaczego taki został.
Obraźliwy i okrutny. Wszystko co wiedziałam, to że czuł do mnie odrazę. Nienawidził mnie,
mimo, że płynęła w nas ta sama krew.
„…Stella, stój!” Zostałam wyrwana z zamyślenia przez moją najlepszą przyjaciółkę.
Spojrzałam w górę i zobaczyłam, że prawie wpadłam na główne drzwi wejściowe w szkole.
Zacisnęłam palce na hamulcach i wspomogłam je stopami. Wpadłam na nauczycielkę, robiąc
jej krzywdę.
„Och, nie. Nic pani nie jest, pani Rodriguez? Nie patrzyłam, gdzie jadę. Tak mi
przykro.” Pani Rodriguez, moja nauczycielka od historii, przerwała mi.
„Stella, nic mi nie jest. Pytanie, czy ty jesteś cała? Nawet mnie nie drasnęłaś.” W jej
niebieskich oczach widać było troskę.
Uśmiechnęłam się, zapewniając, że nic mi nie jest. „Tak. I dzień dobry.”
„Dzień dobry, kochanie. Gotowa na ostatni dzień?” Zapytała z uśmiechem.
„Nie, nie chcę kończyć liceum. To mój drugi dom.” Powiedziałam szczerze.
Jakby się nad tym zastanowić, to szkoła była bardziej moim domem, niż budynek,
w którym mieszkałam.
Dom
to był tylko zbitek cegieł. Ale nie mogłam tego powiedzieć na
głos. Nikt nie wiedział, co się w nim działo. Nikt. Nawet moja najlepsza przyjaciółka.
A skoro o niej mowa, to przypomniałam sobie, że to właśnie ona mnie ostrzegła.
Odwróciłam się i spojrzałam na nią. Stała tuż za mną z dużym uśmiechem.
„Hej, Stell, podekscytowana?” Zapytała. Jej duże, czarne oczy lśniły z podniecenia. Jej
brązowe włosy latały w powietrzu, bo podskakiwała z radości.
Śmiałam się widząc jej entuzjazm. „Witaj, Skye.” Przywitałam ją, a potem ruszyłyśmy
korytarzem, gdzie, jak zawsze, witali nas inni uczniowie. Nie byłam popularna. Jedyne z czego
mnie w szkole znano, to z tego, że byłam dobrą atletką. Wygrałam złote medale w sprincie
i pływaniu. Uwielbiałam sporty, a to sprawiło, że byłam znana wśród tych uczniów, którzy je
kochali.
„Cześć.” Odpowiadałam z uśmiechem. W końcu dotarłyśmy ze Skye do klasy. Nasze
ulubione zajęcia. Muzyka.
Tłumaczenie: malwa-larwa
~5~
„Dzień dobry, ludziska, zajmijcie miejsca. Musimy pogadać.” Powiedział pan Jon,
a my zajęłyśmy nasze ulubione miejsca.
„Mamy kłopoty?” Zapytał klasowy klaun, na co wszyscy się roześmiali, nawet
nauczyciel.
„Nie, nie macie. To wasz ostatni dzień, trochę rozsądku.” Odpowiedział pan Jon
śmiejąc się. „A teraz do rzeczy. Skoro to wasz ostatni dzień, to chciałbym żebyście wszyscy,
szanowne panie i szanowni panowie, zebrali się w sobie i pogadali o uczuciach. O przyszłości.
O czymkolwiek.” Powiedział, a większość uczniów jęknęła. Gdy moi koledzy i koleżanki
wstawali i mówili, ja myślałam o gościach brata.
Co zrobić na kolację? Nie chcę, żeby był na mnie zły, bo niechcący ich obrażę. Jak raz
mi przywalił, to przez godzinę byłam nieprzytomna.
Siniaki miałam przez miesiąc. Do tego złamane żebro i złamany palec. Nie pozwolił mi
zobaczyć się z lekarzem, bo bał się, że mogę powiedzieć jak to się stało i jak się tam znalazłam.
Planowałam powiedzieć lekarzowi, że spadłam z drugiego piętra. Powiedziałam o tym
Raymondowi, ale nie chciał ryzykować. Nie ufał mi.
„Stella. Stella!” Skye przywołała mnie do rzeczywistości potrząsając moje ramię.
„Co?” Zapytałam szeptem.
„Twoja kolej.” Pokazała na pana Jona, który cierpliwie na mnie czekał.
„A, tak. Przepraszam.” Powiedziałam, po czym wstałam i podeszłam do niego.
„Stella, mogłabyś się, proszę, podzielić z nami swoimi myślami?” Powiedział pan Jon
z uśmiechem. Był naprawdę słodkim nauczycielem.
„Pewnie.” Odwróciłam się do klasy, która czekała, aż coś powiem.
Zwykle nie mówię dużo przed klasą. Nie czułam się z tym zbyt dobrze, ale skoro to był
nasz ostatni dzień, to postanowiłam zrobić wyjątek.
„Te lata w liceum były wspaniałe.” Zaczęłam, a wszyscy skupili się na mnie.
„Uwielbiałam zarówno nauczycieli, jak i uczniów. Było naprawdę niesamowicie. Traktowali
mnie jak siostrę, przyjaciółkę, córkę, czy wnuczkę. Jestem wdzięczna, że przeznaczenie mnie
tu przysłało. Większość z was, moi kochani, nienawidzi szkoły.” Klasa się roześmiała. „Ale ja
byłam za nią wdzięczna. Pan, panie Jon, jest jednym z moich ulubionych nauczycieli. Wszyscy
wiedzą, że pana zajęcia są fantastyczne. Zawsze pan powtarza, że
ludzie chcą szczęścia bez
bólu, ale nie można mieć tęczy, bez odrobiny deszczu,
a to jest prawda. Jeśli chodzi o moją
przyszłość, to zamierzam zostać nauczycielką baletu, bo kocham balet. Od małego kocham
tańczyć. Więc, moi drodzy przyjaciele, pracujcie ciężko nad swoją przyszłością, bo nie wiecie,
Tłumaczenie: malwa-larwa
Zgłoś jeśli naruszono regulamin