Rhodes Liliana - Crane Curse 03 - Needing the Alpha (całość).pdf

(922 KB) Pobierz
~0~
Tłumaczenie: malwa-larwa
~1~
Kiedy ojciec Pinky Smythe znika, całe jej życie nagle się zmienia. Najgorsze, że Faith
dokładnie wie, czyja to wina. Jej.
Rafael LeCroix jest wspaniałym nowym alfą zmiennych niedźwiedzi w Leeds Point, mieście,
do którego przeniósł się tylko po to, żeby odnaleźć kobietę swoich snów, Pinky. Nie ułatwia
mu ona życia, ale kiedy potrzebuje ochrony przed zabójcą, Rafael nie przyjmuje odmowy na
swoją propozycję.
Razem odkrywają prawdę stojącą za Klątwą Crane, ale czy Pinky uda się uratować ojca, zanim
będzie za późno?
Needing the Alpha
Liliana Rhodes
Trylogia Leeds Point Alphas – księga 3
Tłumaczenie: malwa-larwa
Tłumaczenie: malwa-larwa
~2~
Rozdział 1
„To wszystko moja wina.” Mruczała Pinky, ściągając swoje ciemnobrązowe włosy
w kitkę.
Dom Smythe’ów nie wyglądał już tak samo. Zazwyczaj wypełniony był słońcem
i śmiechem, a teraz stary, kolonialny budynek, pogrążony był w mroku i ciszy.
Matka Pinky siedziała w rogu kanapy w tym samym szlafroku, który nosiła od tygodni.
Twarz miała poszarzałą, nawet jej zwykle żywe włosy wyglądały na matowe i zaniedbane. Pod
szlafrokiem jej nogi były podciągnięte do klatki piersiowej. Wzrok patrzył w nicość.
Jej brat i siostra podeszli do niej od tyłu i podali jej jej ulubioną szarą bluzę, która
wydawała się mieć teraz mniej miejsca niż kiedyś. Kupiła ją lata temu podczas rodzinnych
wakacji na Cape May. Kiedykolwiek czuła się zdołowana, albo niepewna, zakładała właśnie
tę bluzę. Niestety, wydawało się, że ostatnio nosiła tylko ją.
Bliźniaki miały po dziewięć lat, chłopiec i dziewczynka. Oboje mieli włosy w kolorze
piasku i niebieskie oczy, zupełnie jak ich mama. Pinky przyklękła, żeby zrównać ich
spojrzenia. Próbowała się nie skrzywić, kiedy zauważyła, że z ich policzków zniknął cały
blask.
„Dlaczego nie pójdziecie się pobawić?” Zapytała.
„Gdzie są inne dzieci? Czemu nikogo tu nie ma?” Zapytali razem.
Bliźniaki zawsze mówili jednocześnie, gdy byli zdenerwowali. To było coś co zarówno
przerażało jak i fascynowało Pinky, ale teraz nie mogła się na tym skupiać. Bliźniaki miały
rację, byli sami. Od kiedy zniknął ich ojciec, matka nie otwierała przedszkola.
„Nie potrzebujecie nikogo więcej. Macie szczęście, bo macie siebie. A teraz idźcie na
zewnątrz pohuśtać się na huśtawkach, czy coś.”
Wzruszając ramionami, bliźniaki odwróciły się w stronę drzwi. Mieli na sobie jeansy
i koszulki z krótkimi rękawami i ulubionymi postaciami z telewizji, a nie był to odpowiedni
strój na dziwnie chłodny, letni dzień. Pinky zajrzała do szafy, wyciągnęła ich kurtki i rzuciła
im. Założyli je mamrocząc pod nosem.
Kiedy zamknęła za nimi drzwi, zadzwonił dzwonek. Jej mama nawet się nie poruszyła.
Pinky nie miała wątpliwości, że nie usłyszała ani dzwonka, ani bliźniaków, zupełnie jak wielu
innych rzeczy ostatnio.
Dzięki swoim długim nogom, Pinky szybko przeszła do frontowych drzwi.
Z przyzwyczajenia wyjrzała przez pobliskie okienko, żeby zobaczyć kto przyszedł.
Tłumaczenie: malwa-larwa
~3~
Długie, czarne auto parkowało na podjeździe wprost krzycząc Rada Zmiennych.
Równie dobrze mogliby to napisać na drzwiach,
pomyślała. Miała nadzieję, że mieli jakieś
wieści o jej tacie, ale nie mogła zignorować dziwnego uczucia, że było wprost przeciwnie.
Otworzyła drzwi i zobaczyła Caleba Overstreet, wilka alfa i chłopaka jej najlepszej
przyjaciółki. Miał rzeźbione rysy, ciemnoniebieskie oczy i włosy w kolorze ciemny blond.
Zazwyczaj uważała, że jest bardzo przystojny, ale teraz stał obok nowego alfy niedźwiedzi,
z którym, według niej, nie miał żadnych szans.
Rafael LeCroix ostatnio został nowym niedźwiedzim alfą w Radzie Zmiennych Kapok.
Był ostatnią osobą, którą Pinky chciała oglądać. I czy nie było tak, że zawsze kiedy wpadał,
wyglądała jak kupka nieszczęścia? Próbowała skupić się na tym, co mówił Caleb, ale jakoś nie
miało to dla niej znaczenia. Jej myśli wciąż wracały do pięknego mężczyzny obok niego.
Piękny mogło by być dziwnym słowem, żeby opisać tego gorącego, umięśnionego,
seksownego faceta, ale w porównaniu z nim wszystkie słowa wydawały się blade. Jego
niebieskie oczy wydawały się jaśniejsze na tle karmelowej skóry, a jego brązowe włosy obcięte
były na krótko i nie zasłaniały czoła. Pinky pomyślała, że jego opalona skóra wyglądała jak
coś, czego pragnęła bardziej niż lodów. A może chciała z niej zlizywać lody.
„Pinky? Pinky?”
Głos Caleba wyrwał ją z zamyślenia. Jej policzki płonęły, gdy próbowała znaleźć coś,
co by ją rozproszyło. Nie mogąc się kontrolować, zerknęła na Rafaela i zauważyła, że się
uśmiecha.
Świetnie, pewnie przywykł do tego, że kobiety na niego lecą. Po prostu doda mnie
teraz do swojej listy.
Pomyślała.
„A ten co tu robi?” Zapytała używając swojego najbardziej wkurzającego tonu. To był
jej ostatni sposób na zachowanie twarzy, więc musiała spróbować. „Mój ojciec zaginął.
Ostatnia rzecz, jakiej potrzebuję, to jakiś wkurzający niedźwiedź.”
„Ostatni raz widziano go na moim terytorium.” Powiedział Caleb, unosząc dłoń, żeby
uciszyć Rafaela. „Mieszkasz na terytorium niedźwiedzi. Ponieważ Erich zrezygnował ze
swojego miejsca w Radzie, Rafael zajmie jego miejsce.
„Cóż, więc nie ma powodu, żeby tu być. Mój tata wyszedł na polanę w lesie, a zaginął
na terenie wilków.”
Rafael zrobił krok do przodu, obniżył nieco głowę, wzrokiem szukając oczu Pinky. Był
zbyt piękny, zbyt idealny. Chciałaby uciec od niego, żeby skupić się na poszukiwaniach taty.
Kiedykolwiek Rafael był w pobliżu, nie mogła myśleć o niczym, poza tym jaki jest idealny.
„Pinky, coś znaleźliśmy.” Powiedział wyciągając do niej rękę.
Tłumaczenie: malwa-larwa
~4~
Instynktownie wyciągnęła swoją. Jego palce zacisnęły się wokół jej dłoni, sprawiając,
że wyglądała na mniejszą. Ciepło rozlało się po jej ciele, sprawiając, że wszystko odleciało.
Przez chwilę byli tylko ona i on.
Stłumiony dźwięk dochodzący z domu przywrócił ją do rzeczywistości. Jej matka
pewnie zmieniła pozycję na kanapie. Ta myśl przypomniała jej, że przecież kobieta mogła ich
słuchać. Pinky szybko wyrwała dłoń i odepchnęła go od drzwi.
„Czy macie pojęcie, z czym muszę sobie teraz tutaj radzić?” Powiedziała patrząc na
obu mężczyzn. „Bliźniaki, moja mama… nie powinno was u być. Nie chcę dawać im złudnych
nadziei… albo czegoś gorszego.”
Pinky miała dość rozmowy. Spojrzała na długie pęknięcie na betonowym ganku
i pociągnęła po nim stopą w Conversie. Gdyby tylko mogła skurczyć się i schować w tej
dziurze. Caleb i Rafael przynosili złe wieści. Nie musieli mówić jak złe, widziała to po ich
twarzach.
„Skończmy z tym.” Wyszeptała. „Powiedzcie, co znaleźliście.”
Rafael wyciągnął coś z kieszeni i delikatnie chwycił Pinky za rękę. Umieścił przedmiot
w jej dłoni i zamknął jej palce dookoła niego. Było to coś twardego, ale obwiązanego jedwabną
wstążką. Nie wiedziała co to było, a była zbyt przerażona, żeby sprawdzić.
„Pinky, musisz na to spojrzeć.” Powiedział Caleb. „Nie wiemy co to jest, ale uważamy,
że należało do twojego ojca. Erich powiedział, że jest na tym jego zapach i…”
Pinky nie mogła nic na to poradzić, ale kiedy Caleb wspomniał o jej tacie, wyłączyła
się i przestała słuchać. Otworzyła dłoń, a ciemnofioletowa, jedwabna wstążka spadła na ziemię.
Próbując ją niezdarnie podnieść, upuściła to, co trzymała w ręku.
„Co to jest?” Zapytała samą siebie podnosząc przedmiot.
Jedwabna wstążka była związana, a przyczepiony był do niej złoty amulet w kształcie
tarczy. Podnosząc go, Pinky przyjrzała się amuletowi, na którym widniał smok otoczony
ognistym okręgiem. Przesunęła palcem po płomieniach, a potem wygładziła wstążkę.
Obraz był znajomy, ale nie z powodu jej ojca. Nigdy nie widziała, żeby nosił coś
podobnego. Dlaczego myśleli, że należy do niego? Nie zdając sobie z tego sprawy, potrząsnęła
głową, powoli nabierając pewności. Spojrzała na Rafaela i wcisnęła amulet z powrotem w jego
dłoń.
„Nie wiem dlaczego te głupie niedźwiedzie uważają, że to ma cokolwiek wspólnego
z moim ojcem. Prawdopodobnie to tylko zwykła wymówka, żeby tu przyjść.” Powiedziała
składając ręce na klatce piersiowej.
Tłumaczenie: malwa-larwa
Zgłoś jeśli naruszono regulamin