Lauren_Groff_-_Arkadia.pdf

(2265 KB) Pobierz
Dla Becketta
KOBIETY W RZECE. ŚPIEWAJĄ.
To jest pierwsze wspomnienie Lutka, chociaż wtedy
jeszcze się nie urodził. Jednak drogę wijącą się pośród gór
widzi wyraźnie, parking z żółtymi kwiatami, które zamykały
się pod dotknięciem dzieci. Zmierzchało, gdy za zakrętem
Karawana ujrzała zieleniejącą rzekę i  zatrzymała się na
noc. Był błękitny, wiosenny wieczór, do tego chłodny.
Nad brzegiem niczym bizony kręciły się pod wiatr
ciężarówki, autobusy i  vany, z  piętrowym autobusem
Różowym Grajkiem w  samym środku. Rączka, ich
przywódca, oddawał hołd słońcu umierającego dnia na
dachu Grajka. Naga dzieciarnia pokryta gęsią skórką
śmigała na obrzeżach obozu. Mężczyźni rozniecali ogniska,
stroili gitary, gotowali na kolację warzywny gulasz i smażyli
placki. Kobiety robiły pranie w  lodowatej wodzie, tłukąc
mokrymi ubraniami i  płótnem o  kamienie. W  gasnącym
świetle cienie ciągnęły się od ich kolan, a  nurt rzeki
pstrzyły mydliny.
Hanna, matka Lutka, wyprostowała się, by oderwać od
powierzchni wody membranę prześcieradła. Cała była
krągła: policzki, nogi i  ręce, włosy w  złotej pętli warkoczy.
Dżinsowe ogrodniczki opinały brzuch, w  którym siedział
Lutek, powstając komórka po komórce. Na brzegu Abe,
jego ojciec, z  cieniem uśmiechu na ustach zatrzymał się
i  przyglądał Hannie, która z  przekrzywioną głową
przysłuchiwała się śpiewającym kobietom.
Później kolacyjne zapachy przykrył dym, a  ogień
odganiał zimno. Rozbrzmiewały pieśni:
Froggy Went A-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin