Dzieciom mojego rodzeństwa: Fredrikowi, Isabelli,
Simonowi, Hannie, Marii, Henrikowi, Catrin,
Hampusowi, Susanne, Christianowi, Catharinie,
Helenie, Fredrice, Annie i Sophii.
Jeden występek w ciągu dnia
sprawia, że żołądek dobrze się ma.
Stina, lat 77
PROLOG
Starsza pani chwyciła chodzik, powiesiła laskę obok koszyka i próbowała przybrać zdecydowany wyraz twarzy. Pierwszy napad na bank w wieku siedemdziesięciu dziewięciu lat wymagał władczego zachowania. Wyprostowała plecy, zsunęła rondo kapelusza na czoło i pchnęła drzwi wejściowe. Wsparta na swoim chodziku marki Carl–Oskar, weszła do banku. Do zamknięcia pozostało jedynie pięć minut, trzech klientów wciąż czekało na swoją kolej. Chodzik lekko zaskrzypiał, chociaż nasmarowała go oliwą z oliwek. Odkąd w Domu Seniora zderzyła się z wózkiem do sprzątania, jedno kółko było wykrzywione, ale w taki dzień jak ten to bez znaczenia. Najważniejsze, że chodzik miał duży koszyk z mnóstwem miejsca na pieniądze.
Märtha Anderson z Södermalm szła lekko pochylona. Żeby nie wzbudzać zainteresowania, włożyła zwyczajny płaszcz w nieokreślonym kolorze. Była nieco wyższa niż przeciętna kobieta w jej wieku, dobrze zbudowana, nieco pulchna, na nogach miała solidne ciemne adidasy, które mogły ułatwić ewentualną ucieczkę. Żylaste dłonie ukryła w znoszonych skórzanych rękawiczkach, a krótko obcięte białe włosy schowała pod brązowym kapeluszem z szerokim rondem. Pod szyją zawiązała jaskrawy szal. Gdyby zrobiono jej zdjęcie, lampa błyskowa automatycznie wyeksponowałaby wszystko wokół i rysy jej twarzy byłyby rozmyte. To dodatkowy środek ostrożności – usta i nos i tak zasłaniał kapelusz.
Mały bank przy Götgatan wyglądał tak jak większość tego typu placówek w Szwecji. Tylko jedna kasa, sterylne i nudne ściany, wypolerowana posadzka, a na małym stoliku broszury prezentujące zalety kredytów i podpowiadające, jak się wzbogacić. Cóż, drodzy twórcy broszur – pomyślała Märtha. Słowo daję, znam inne, dużo lepsze sposoby! Usiadła na jednej z sof i udawała, że studiuje plakaty reklamujące szybkie pożyczki i fundusze inwestycyjne, ale ledwo panowała nad drżeniem rąk. Dyskretnie włożyła dłoń do kieszeni w poszukiwaniu swoich niezdrowych drażetek, przed którymi przestrzegali ją lekarze i za które dziękowali jej dentyści. Nazwa Ryk dżungli [(szw.) Djungelvrå; cukierki w kształcie małp o smaku sł...
renfri73