Katy Evans - Miłość za milion dolarów.pdf

(1366 KB) Pobierz
Dla tego wszystkiego
Nawet z diabła zrobiłaby mężczyznę idealnego…
Prolog
Jedyny mężczyzna na sali
♥♥♥
Lizzy
Sala balowa pęka w szwach – jest tu dosłownie każdy, kto w tym mieście coś znaczy.
Wszystkie grube ryby. Najbardziej wpływowi dziennikarze, blogerzy, po prostu wszyscy.
Mocniej zaciskam palce na jego ramieniu, a on prowadzi mnie do sali balowej
pięciogwiazdkowego hotelu, którą wynajęliśmy na tę galę. Podejrzewam, że denerwuję się
bardziej niż on. Zerkam w lewo i widzę jego męski profil. Ściska mi się żołądek. Jego twarz…
Cóż, taka twarz do tej chwili istniała tylko w moich marzeniach. Mocny, idealnie wyrzeźbiony
podbródek. Pięknie wykrojone, aksamitne, kuszące usta. Przenikliwe oczy w kolorze
najczystszego błękitu o spojrzeniu ostrym jak laser. Dostrzega, że mu się przyglądam, i po jego
ustach zaczyna błądzić ten szelmowski uśmieszek wart milion dolarów. Zresztą dokładnie tyle
kosztował. Ten facet tyle mnie kosztował. A byłabym skłonna zapłacić o wiele więcej.
Mam wrażenie, że jest jedynym mężczyzną na sali. Czuje się tutaj jak ryba w wodzie.
Bije od niego niezmącona pewność siebie. Męskość leży na nim tak idealnie, jak szyty na miarę
czarny smoking. Kroczy przed siebie pewnym krokiem, jakby to miejsce należało do niego.
A moje serce bije coraz mocniej – dla niego.
Nie wierzę, że udało mi się go namówić. Porusza się tak płynnie, w wyrafinowany
sposób. Elegancko. Wszystkie zabiegają o jego uwagę.
– Można prosić o autograf…? – zagaduje nieśmiało młoda kobieta. Podaje mu notatnik
i długopis, a on szybko kreśli swoje nazwisko.
– Proszę bardzo. – Jego głos jest niski i szorstki. Pod całą tą ogładą kryje się surowa,
męska energia. Determinacja, która przywiodła go aż tutaj.
– James… – Zatrzymuję go, zanim ruszymy dalej. – Cokolwiek się stanie…
Patrzy na mnie. To spojrzenie wyraża więcej niż tysiąc słów.
– Wiem.
Ale czy na pewno…? Zakochałam się we własnym dziele. Wypolerowałam diament,
który teraz jest bez skazy. Idealny. Tyle że nie wolno mi go zachować. Nie jest mój. Świat elit,
do którego właśnie ma dołączyć, nie jest jego światem, nie tutaj się urodził. Jego fanki poznały
go dzięki mnie. Facet na szczycie? Znalazłam go o wiele, wiele niżej.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin