NR ID : b00059 Tytu³ : Dziady. Czêœæ IV Autor : Adam Mickiewicz MIESZKANIE KSIÊDZA - STÓ£ NAKRYTY, TYLKO CO PO WIECZERZY - KSI¥DZ - PUSTELNIK - DZIECI - DWIE ŒWIECE NA STOLE - LAMPA PRZED OBRAZEM NAJŒWIÊTSZEJ PANNY MARYI-NA ŒCIANIE ZEGAR BIJ¥CY Ich hob alle mürbe Leichenschleier auf, die in Särgen lagen - ich entfernte den erhabenen Trost der Ergebung, bloss um mir immer fort zu sagen: "Ach, so war es ja nicht! - Tausend Freuden sind auf ewig nachgeworfen in Grüfte und [du] stehst allein hier und überrechnest sie!" Dürftiger! Dürftiger! Schlage nicht das ganze zerrissene Buch der Vergangenheit auf!... Bist du noch nicht traurig genug? Jean Paul KSI¥DZ Dzieci, wstawajmy od sto³a! Teraz, po powszednim chlebie, Klêknijcie przy mnie doko³a, Podziêkujmy Ojcu w niebie. Dzieñ dzisiejszy Koœció³ œwiêci Za tych spó³chrzeœcijan dusze, Którzy spomiêdzy nas wziêci Czyscowe cierpi¹ katusze. Za nich ofiarujmy Bogu. (rozk³ada ksi¹¿kê) Oto stosowna nauka. DZIECI (czytaj¹) «Onego czasu...» KSI¥DZ Kto tam? kto tam stuka? (Pustelnik wchodzi ubrany dziwacznie) DZIECI Jezus, Maryja! KSI¥DZ Któ¿ to jest na progu? (zmieszany) Ktoœ ty taki?... po co?... na co? DZIECI Ach, trup, trup! upiór, ladaco! W imiê Ojca!... zgiñ, przepadaj! KSI¥DZ Ktoœ ty, bracie? odpowiadaj. PUSTELNIK (powolnie i smutnie) Trup... trup!... tak jest, moje dzieciê. DZIECI Trup... trup... ach! ach! nie bierz tata! PUSTELNIK Umar³y!... o nie! tylko umar³y dla œwiata! Jestem pustelnik, czy mnie rozumiecie KSI¥DZ Sk¹d przychodzisz tak nierano? Kto jesteœ? jakie twe miano? Kiedy siê tobie przypatrujê z bliska, Zdaje siê, ¿e ciê kiedyœ widzia³em w tej stronie. Powiedz, mój bracie, jakiegoœ ty rodu? PUSTELNIK O tak! tak, by³em tutaj... o, dawno! za m³odu! Przed œmierci¹!... bêdzie trzy lata! Lecz co tobie do mego rodu i nazwiska? Gdy dzwoni¹ po umar³ym, dziad stoi przy dzwonie, Pytaj¹ ludzie, kto zeszed³ ze œwiata? (udaj¹c dziada) «A na co ta ciekawoœæ? zmów tylko pacierze». Otó¿ ja tak¿e umar³y dla œwiata. Na co tobie ciekawoœæ, zmów tylko pacierze. Nazwiska, (patrzy na zegar) jeszcze rano... powiedzieæ nie mogê; Idê z daleka; nie wiem, z piek³a czyli z raju, I d¹¿ê do tego¿ kraju. Mój Ksiê¿e, poka¿, jeœli wiesz, drogê! KSI¥DZ (³agodnie, z uœmiechem) Dróg œmierci pokazywaæ nie chcia³bym nikomu. (poufale) My, ksiê¿a, tylko b³êdne prostujemy œcie¿ki. PUSTELNIK (z ¿alem) Inni b³¹dz¹, Ksi¹dz w ma³ym, ale w³asnym domu, Czy to na wielkim œwiecie pokój lub zamieszki, Czy gdzie naród upada, czy kochanek ginie, O nic nie dbasz usiad³szy z dzieæmi przy kominie. A ja siê mêczê w s³otnej, ciemnej porze! S³yszysz, jaki szturm na dworze? Czy widzisz ³yskanie gromu? (ogl¹da siê) B³ogos³awione ¿ycie w ma³ym, w³asnym domu! (œpiewa) Kto mi³oœci nie zna, ten ¿yje szczêœliwy, I noc ma spokojn¹, i dzieñ nietêskliwy. W cichym, w³asnym domu! (œpiewa) Z pa³aców stercz¹cych dumnie ZnijdŸ, piêkna, do mojej chatki; Znajdziesz u mnie œwie¿e kwiatki, Czu³e serce znajdziesz u mnie. Widzisz ptasz¹t zalecanki, S³yszysz srebrny szmer strumyka; Dla kochanka i kochanki Dosyæ domku pustelnika. KSI¥DZ Kiedy tak chwalisz mój dom i kominek, Patrz, oto ogieñ s³u¿¹ca nak³ada, Si¹dŸ i pogrzej siê; tobie potrzebny spoczynek. PUSTELNIK Pogrzej siê! dobra, Ksiê¿e, arcyprzednia rada! (œpiewa pokazuj¹c na piersi) Nie wiesz, jaki tu ¿ar p³onie, Mimo deszczu, mimo ch³odu, · Zawsze p³onie! Nieraz chwytam œniegu, lodu, Na gor¹cym cisnê ³onie; I œnieg tonie, i lód tonie, Z piersi moich para bucha, Ogieñ p³onie! Stopi³by kruszce i g³azy, Gorszy ni¿ ten tysi¹c razy, (pokazuj¹c kominek) Milion razy! I œnieg tonie, i lód tonie, Z piersi moich para bucha, Ogieñ p³onie! KSI¥DZ (na stronie) Ja swoje, a on swoje; - nie widzi, nie s³ucha. (do Pustelnika) Jednak do nitki przemoczony wszystek, Zblad³eœ, przezi¹b³eœ strasznie, dr¿ysz jak listek. Ktokolwiek jesteœ, d³ug¹ przejœæ musia³eœ drogê. PUSTELNIK Kto jestem?... jeszcze rano... powiedzieæ nie mogê. Idê z daleka, nie wiem, z piek³a czyli z raju. A d¹¿ê do tego¿ kraju. Tymczasem ma³¹ dam tobie przestrogê. KSI¥DZ (na stronie) Trzeba z nim, widzê, innego sposobu. PUSTELNIK Poka¿... wszak dobrze wiesz do œmierci drogê? KSI¥DZ Dobrze, gotówem na wszelkie us³ugi, Lecz od twojego wieku a¿ do grobu Goœciniec jest arcyd³ugi. PUSTELNIK (z pomieszaniem i smutnie sam do siebie) Ach, tak prêdko przebieg³em goœciniec tak d³ugi! KSI¥DZ Dlatego jesteœ znu¿ony i chory. Posil siê; wraz przyniosê jad³o i napoje. PUSTELNIK (z ob³¹kaniem) A potem pójdziem? KSI¥DZ (z uœmiechem) Zróbmy na drogê przybory. Czy dobrze? PUSTELNIK (z roztargnieniem i nieuwag¹) Dobrze. KSI¥DZ ChodŸcie, dzieci moje! Oto mamy w domu goœcia; Nim ja powrócê, bawcie jegomoœcia. (odchodzi) DZIECKO (ogl¹daj¹c) Czemu waspan tak jesteœ dziwacznie ubrany? Jak strach albo rozbójnik, co to mówi¹ w bajce, Z ró¿nych kawa³ków sukmany, Na skroniach trawa i liœcie, Wytarte p³ótno, przy piêknej kitajce? (postrzega sztylet, Pustelnik chowa) Jaka to na sznurku blacha? Ró¿ne paciorki, wst¹¿ek okrajce? Cha cha cha cha! Dalibóg, waspan wygl¹dasz na stracha! Cha cha cha cha! PUSTELNIK (zrywa siê i jakby przypomina siê) O dziatki, wy siê ze mnie œmiaæ nie powinniœcie! S³uchajcie, zna³em pewn¹ kobietê za m³odu, Tak jak ja nieszczêœliw¹, z takiego powodu! Mia³a tak¹¿ sukienkê i na g³owie liœcie. Gdy wesz³a do wsi, ca³a wieœ nawa³em, Ur¹gaj¹c siê z jej biedy, Pêdzi, œmieje siê, wykrzyka, PodrzyŸnia, palcem wytyka: Ja siê raz tylko, raz tylko zaœmia³em! Kto wie, jeœli nie za to?... s³uszne s¹dy bo¿e! Lecz któ¿ móg³ przewidzieæ wtedy, ¯e ja podobn¹ sukienkê w³o¿ê? Ja by³em taki szczêœliwy! (œpiewa) Kto mi³oœci nie zna, ten ¿yje szczêœliwy, I noc ma spokojn¹, i dzieñ nietêskliwy. (Ksi¹dz przychodzi z winem i talerzem) PUSTELNIK (z wymuszon¹ weso³oœci¹) Ksiê¿e, a lubisz ty smutne piosenki? KSI¥DZ Nas³ucha³em siê ich w ¿yciu dosyæ, Bogu dziêki! Lecz nie traæmy nadziei, po smutkach wesele. PUSTELNIK (œpiewa) A odjechaæ od niej nudno, A przyjechaæ do niej trudno! Prosta piosenka, ale dobr¹ myœl zawiera! KSI¥DZ No! potem o tym, teraz zajrzyjmy do misy. PUSTELNIK Prosta pieœñ! o! w romansach znajdziesz lepszych wiele! (z uœmiechem, bior¹c ksi¹¿ki z szafy) Ksiê¿e, a znasz ty ¿ywot Heloisy? Znasz ogieñ i ³zy Wertera? (œpiewa) Tylem wytrwa³, tyle wycierpia³em, Chyba œmierci¹ bole siê ukoj¹; Jeœlim p³ochym obrazi³ zapa³em, Tê obrazê krwi¹ okupiê moj¹. (dobywa sztylet) KSI¥DZ (wstrzymuje) Co to ma znaczyæ?... szalony! czy mo¿na? Odbierzcie mu ¿elazo, rozdejmijcie piêœcie. Jesteœ ty chrzeœcijanin? taka myœl bezbo¿na! Znasz ty Ewangelij¹? PUSTELNIK A znasz ty nieszczêœcie? (chowa sztylet) Ale dobrze! nie trzeba chwytaæ siê przed por¹, (patrzy na zegar) Skazówka na dziewi¹tej i trzy œwiece gor¹! (œpiewa) Tylem wytrwa³, tyle wycierpia³em, Chyba œmierci¹ bole siê ukoj¹; Jeœlim p³ochym obrazi³ zapa³em, Tê obrazê krwi¹ okupiê moj¹. Za coœ dla mnie tyle ulubiona? Za com z twoim spotka³ siê wejrzeniem? Jedn¹m wybra³ z tylu dziewcz¹t grona, I ta cudzym przykuta pierœcieniem! Ach, jeœli ty Getego znasz w oryginale, Gdyby przy tym jej g³osek i dŸwiêk fortepianu! Ale có¿? ty o boskiej tylko myœlisz chwale, Oddany twego tylko powinnoœciom stanu. (przerzucaj¹c ksi¹¿kê) Wszak¿e lubisz ksi¹¿ki œwieckie?... Ach, te to, ksi¹¿ki zbójeckie! (ciska ksi¹¿kê) M³odoœci mojej niebo i tortury! One zwichnê³y osadê mych skrzyde³ I wy³ama³y do góry, ¯e ju¿ nie mog³em nad dó³ skrêciæ lotu. Kochanek przez sen tylko widzianych mamide³; Nie cierpi¹c rzeczy ziemskich nudnego obrotu, Gardz¹cy istotami powszedniej natury, Szuka³em, ach! szuka³em tej boskiej kochanki; Której na pods³onecznym nie bywa³o œwiecie, Któr¹ tylko na falach wyobraŸnej pianki Wydê³o tchnienie zapa³u, A ¿¹dza w swoje w³asne przystroi³a kwiecie. Lecz gdy w czasach tych zimnych nie ma idea³u, Przez teraŸniejszoœæ w z³ote odlecia³em wieki, Buja³em po zmyœlonym od poetów niebie, Goni¹c i b³¹dz¹c, w b³êdach nieznu¿ony goniec; Wreszcie, na pró¿no zbieg³szy kraj daleki, Spadam i ju¿ siê rzucam w brudne uciech rzeki: Nim rzucê siê, raz jeszcze spojrzê ko³o siebie! I znalaz³em j¹ na koniec! Znalaz³em j¹ blisko siebie, Znalaz³em j¹!... a¿ebym utraci³ na wieki! KSI¥DZ Podzielam twojê boleœæ, nieszczêœliwy bracie! Lecz mo¿e jest nadzieja? s¹ ró¿ne sposoby... S³uchaj, czy ju¿ od dawna doœwiadczasz choroby? PUSTELNIK Choroby? KSI¥DZ Czy ju¿ dawno p³aczesz po twej stracie? PUSTELNIK Jak dawno? da³em s³owo, powiedzieæ nie mogê; Kto inny powie tobie. Mam ja towarzysza, Zaw¿dy z nim razem odbywamy drogê! (ogl¹da siê) Ach, tu tak ciep³o, wygodna zacisza; A na podwór¿u wicher, gromy, burza sroga! Mój towarzysz zapewne biedny dr¿y u proga! Gdy nas razem wyroki nielitoœne pêdz¹, Dobry Ksiê¿e, i jego przyjmij na gospodê KSI¥DZ Nigdy nie zamyka³em drzwi moich przed nêdz¹. PUSTELNIK Ale stój, stój, mój bracie, ja sam go przywiodê. (odchodzi) DZIECIÊ Cha cha cha! tato, co siê jemu dzieje? Biega i gada ani to, ni owo. Jakie dziwaczne ubiory! KSI¥DZ Dzieci, bêdzie ten p³aka³, kto siê z p³aczu œmieje! Nie œmiejcie siê! to cz³owiek bardzo biedny, chory. DZIECI Chory? a on tak biega, wygl¹da tak zdrowo! KSI¥DZ Zdrów na twarzy, lecz w sercu g³êbokie ma rany. PUSTELNIK, (ci¹gn¹c ga³¹Ÿ jedliny) ChodŸ, bracie, chodŸ tu!... KSI¥DZ (do Dzieci) On ma rozum pomieszany. PUSTELNIK (do jod³y) ChodŸ, bracie, nie lêkaj siê dobrego ksiê¿yny, DZIECI Tato! ach, patrzaj, co on w rêku niesie: Jak zbójca z wielk¹ ga³êzi¹ jedliny. PUSTELNIK (do Ksiêdza, ukazuj¹c ga³¹Ÿ) Pustelnik przyjaciela znajd...
Gerontikon